W tych dniach więcej i bardziej gorliwie modlimy się w intencji zmarłych. Ta modlitwa jest ważniejsza niż kwiaty i lampiony ustawione na ich grobach.
Nie zapominamy także o tych, którzy stracili najbliższych i cierpią z tego powodu. W Ewangelii czytamy: „Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka!” (J 14, 27). Nie pozwólcie,
by was pokonał ból rozstania. Ci, którzy odeszli z ziemi, żyją w Bogu!
Pismo Święte mówi, że człowiek nie jest stworzony dla cierpienia z powodu nieobecności tych, których kocha i którzy go kochają. Nie ma w ludziach większego pragnienia nad pragnienie szczęścia. Bóg,
w którego wierzymy, jest Bogiem miłości, a nie udręczenia. Powołał nas do życia. Jego chwałą i radością jest żywy człowiek. Bóg nie ma upodobania w śmierci, ponieważ sam jest życiem.
Niemniej cierpienie jest obecne w ziemskim życiu człowieka. Jeśli nawet odbieramy je jako niesprawiedliwe i niezasłużone, to jest to także znak, że jesteśmy powołani do szczęścia.
Jednak gdy człowiek staje wobec bólu i śmierci, niekiedy wątpi w Boga. Rodzi się w nim bunt. Pyta więc słowami podobnymi do słów Psalmu: Dlaczego sprawiedliwy jest w ucisku, podczas gdy człowiek zły
często jest bezkarny? Bo jeśli nie ma innego życia, jak tylko ziemskie, to jest ono czystym absurdem. Ktoś, kto dorobił się fortuny na handlu narkotykami i ma na sumieniu tysiące zmarłych, skończy tak
samo jak bł. Matka Teresa z Kalkuty?
Słowo Boże mówi, że ręce ludzkie są stworzone dla przetwarzania świata, inteligencja jest dana człowiekowi, aby rozumiał bieg rzeczy, jego serce jest stworzone dla miłości. Jak więc można uwierzyć,
że pragnienie sprawiedliwości nie miałoby żadnego sensu?
Przypomnijmy więc słowa Chrystusa: „Idę, by przygotować wam miejsce” (J 14, 2). Jezus nie obiecywał i nie obiecuje szczęścia na ziemi. Przeciwnie, mówi o potrzebie przyjęcia krzyża.
Z drugiej jednak strony Boży Syn mówi wyraźnie o dniu, w którym zostaniemy napełnieni szczęściem i radością bez granic. Wierzący nie może zapomnieć, że najważniejszym słowem z wszystkich Bożych słów jest
słowo obietnicy: nadejdzie czas, w którym Bóg otrze łzy z naszych oczu i smutek przemieni w radość.
Jezus zapewnia: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele” (J 14, 2). Każdy może znaleźć w nim miejsce. Tam będziecie „u siebie”, ponieważ znajdziecie dom nieprzemijający.
Nadejdzie dzień, w którym zrozumiemy, że jesteśmy dziedzicami tego domu i że ziemskie życie jest jedynie początkiem wiecznego życia (por. Hbr 13, 14).
Ci, przy których grobach dzisiaj stoimy, są już w Bogu, są już „u siebie”. Nie zapomnieli jednak o nas. Mówią: Poszliśmy przed wami, aby wam przygotować miejsce. Bądźcie pełni nadziei.
Wskazujemy wam kierunek. Gdy wasz czas nadejdzie, odnajdziecie nas. Przygotowaliśmy dla was wszystko. Zasadziliśmy nawet kwiaty, które umiłowaliście. Będziemy was wspierać, gdy nadejdzie chwila waszego
odejścia z ziemi. Wesprzemy was w odnalezieniu drogi do domu Ojca. Przypomnimy to, co jest najważniejsze: Bóg jest miłosierny. On nie przemija.
„Ja nie umieram, ja zaczynam życie” - mówiła św. Teresa z Lisieux, odchodząc z tego świata. Ci, którzy odeszli z ziemi - żyją. To jest bardzo ważna prawda wiary!
Drugą prawdą jest ta, że Bóg dał im wyjątkową radość. Św. Paweł zapewnia, że trudności ziemskiego życia, w żadnym stopniu nie dają się porównać z chwałą, która nas czeka. Niebo oznacza uroczyste wejście
w radość samego Boga. Zobaczymy Go „twarzą w twarz”. Doznamy szczęścia bycia razem z Tym, który nas umiłował jeszcze przed stworzeniem świata i nigdy nie przestaje nas kochać.
Aby wejść do nieba, trzeba przywdziać „strój weselny”, stosowny do tego miejsca (por. Mt 22, 1-14). Kościół nauczał więc o „ogniu oczyszczenia”, ogniu czyśćca, przez który
trzeba przejść. czyściec jest miejscem uwalniania się ze wszystkiego, co podczas pobytu na ziemi stanowiło rodzaj obciążającego nas bagażu w drodze do Ojca. Trzeba przejść przez ogień oczyszczającej miłości
Boga, która zdejmuje z człowieka cały ciężar ludzkiej przeszłości. Modlitwa za zmarłych przyspiesza to oczyszczenie. Kościół składa w ich intencji Ofiarę, którą ustanowił Zbawiciel. Podczas każdej Mszy
św. On sam wstawia się za zmarłymi, prosząc, aby mogli oglądać Boga „twarzą w twarz”.
Nie zapominajmy o darze miłości względem naszych zmarłych. Listopadowe dni są dobrą okazją do odnowienia w świadomości i w praktyce prawdy o świętych obcowaniu. Mówi ona także, że ci, w których intencji
się modlimy, orędują za nami przed obliczem Boga.
Gdy gromadzimy się wokół grobów naszych zmarłych, nie zadawalajmy się jedynie krótką modlitwą. Znajdźmy czas, by w milczeniu posłuchać, co nasi bliscy pragną nam przekazać. A oni zdają się mówić:
„Nie traćcie czasu na próżno. Pamiętajcie o tym, co najważniejsze. Najważniejsza jest wieczność!”.
Życie na świecie jest jedynie korytarzem prowadzącym do życia wiecznego. Najważniejsza zaś w tym przejściu jest miłość. Starajmy się kochać ludzi. „Miłość zakrywa wiele grzechów” (1 P
4, 8)- mówi Pismo Święte. Miłość oczyszcza. Miłość otwiera bramę nieba.
Pomóż w rozwoju naszego portalu