Bezprawie w reżyserii Kevina Costnera, popularnego aktora hollywoodzkiego, przywraca sens zapomnianemu dziś gatunkowi westernu. Wydawało się, że amerykański western w wydaniu klasycznym jest już gatunkiem
wymarłym. Fakt ten spowodowany został rewizją reguł, według których realizowane były dotychczas takie obrazy.
Filmy z Dzikiego Zachodu cechowała niegdyś komunikatywność akcji, wyraziste sylwetki często heroicznych bohaterów oraz klarowny podział na dobro i zło. Bohaterowie westernów walczyli zazwyczaj z przestępcami
i bandytami, którzy terroryzowali uczciwych farmerów, osady i miasteczka. Uczciwi obywatele bronili się przed agresją, jednocześnie walcząc o sprawiedliwość i poszanowanie prawa. Obrona rodziny i swojego
dobytku (w takich filmach jak 15.10 do Yumy, Rio Bravo i wielu innych) wynikała z poszanowania elementarnych wartości moralnych, mających rodowód chrześcijański. Od lat 60. westerny zaczęły nabierać charakteru
coraz bardziej okrutnych widowisk, w których zacierały się podziały na dobro i zło, co postawiło pod znakiem zapytania sens całego gatunku.
Kevin Costner powrócił w Bezprawiu do reguł starego, dobrego westernu. Film ma charakter epickiej opowieści, której bohaterami są dwaj poganiacze bydła, zmuszeni walczyć z szajką terroryzującą pewne
miasteczko. Miejscowy bogacz chce bowiem bezprawnie zawłaszczyć ziemie farmerów, aby nie pozwolić na swobodny handel bydłem. Charley i jego mistrz Boss zmuszeni są stanąć do walki na podobieństwo szeryfów
z klasycznych filmów. Wciągają stopniowo do walki zastraszonych mieszkańców. Mamy tu również wątek melodramatyczny, który uzupełnia akcję.
Bezprawie świadczy więc o tym, że można dziś w Hollywood realizować filmy o klarownym i tradycyjnym przesłaniu moralnym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu