1. "Niepodzielne serce"
"Przemija bowiem postać tego świata! Chciałbym, żebyście byli
wolni od tych utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana,
o to, jak by przypodobać się Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek
małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać
żonie. I doznaje rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica
troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta ciałem, i duchem.
Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by
się przypodobać mężowi. Mówię to dla waszego pożytku, nie zaś, by
zastawiać na was pułapkę; po to byście godnie i z upodobaniem trwali
przy Panu" (1 Kor 7,31-35).
W przytoczonym tekście zawarta jest idea wyrażona przez
św. Pawła. Nie przyglądaliśmy się jej w poprzednim artykule: jest
to idea niepodzielnego serca. Osoby żonate (zamężne), ponieważ muszą
martwić się o rzeczy tego świata, podobać się żonie czy mężowi, "
są podzielone", dziewictwo natomiast pozwala nam żyć "zjednoczonymi
w Panu ustawicznie". Stan dziewictwa, w taki sposób, w jaki przedstawia
je św. Paweł, nie ma charakteru subiektywnego i psychologicznego,
ale jest obiektywny, stawiając w centrum i jako cel Pana, a nie własne
dobro. Musimy jednak teraz stwierdzić, że rozgrzesza on podrzędnie
także to drugie zadanie wspierania i doceniania osoby. Innymi słowy
ma także silną wartość subiektywną i egzystencjalną. W rzeczywistości
pomaga osobie realizować najtrudniejsze i najpiękniejsze przedsięwzięcie
ze wszystkich - polegające na wewnętrznym ponownym zjednoczeniu,
przejściu z bycia "osobą" do bycia "jedną osobą". Co to oznacza?
Istnieje także rozproszenie wewnątrz nas. Gdyby Jezus spytał nas
tak, jak tego biednego człowieka w Ewangelii: "Jak ci na imię?",
my także powinniśmy odpowiedzieć: "Na imię mi ´Legion´, gdyż nas
jest wielu" (Mk 5, 9). Faktycznie, jest nas tyle, ile w nas pragnień,
planów i tęsknot, różnych i sprzecznych ze sobą, szarpiących nas
w przeciwnych kierunkach; dosłownie targają one nami. Dziewictwo
jest cenną pomocą w tej drodze ku wewnętrznej jedności, ponieważ
pozwala ono żyć "ustawicznie zjednoczonymi w Panu". Zjednoczeni w
samych sobie i zjednoczeni w Panu: oto na czym polega jedność, o
której mówimy. Św. Augustyn napisał: "Wstrzemięźliwość w prawdzie
wspiera nas i prowadzi do tej jedności, którą pozostawiliśmy, gubiąc
się w mnogości. Jedność ta jest tym, co Jezus nazywa "czystością
serca". Dokonuje się ona przede wszystkim na poziomie chęci. Polega
na pożądaniu coraz mniejszej ilości rzeczy, aż do punktu, w którym
pragnie się tylko jednej rzeczy. Kiedy ktoś może w szczerości powiedzieć
za psalmistą: "O jedno proszę Pana, tego poszukuję" (Ps 27, 4) i: "
Kogo prócz Ciebie mam w niebie? Gdy jestem z Tobą, nie cieszy mnie
ziemia" (Ps 73, 25). Taka osoba zmierza ku prawdziwemu dziewictwu
serca, której dziewictwo fizyczne jest znakiem i schronieniem. Ponieważ
dziewictwo serca polega na pragnieniu tylko jednego: na pragnieniu
Boga.
Ten oczyszczający i jednoczący aspekt dziewictwa niektórzy
Ojcowie Kościoła, tak jak św. Grzegorz Naziano, chętniej naświetlali
niż wielką ascetyczną i mistyczną siłę ducha. Według niego prawdziwe
jest dziewictwo wewnętrzne, które polega na stopniowym uwalnianiu
się z namiętności i pragnień, aż do połączenia z Bogiem. Inne dziewictwo,
fizyczne, wspomaga dziewictwo wewnętrzne, jest jego pewnego rodzaju
osłoną.
Nie ulega wątpliwości, że są osoby żonate (zamężne),
które są w tej drodze o wiele bardziej zaawansowane niż wielu żyjących
w stanie dziewictwa; sam św. Grzegorz był żonaty. Nie przeczy to
jednak, że dziewictwo jest samo w sobie bardziej popierane niż to
zadanie i co za tym idzie bardziej odpowiedzialne. Niepodzielne serce
jest faktycznie dobrą rzeczą pod warunkiem, że kogoś kocha. Rzeczywiście
lepsze jest serce podzielne, które kocha, niż serce niepodzielne,
które nie kocha nikogo. Byłoby to w rzeczywistości niepodzielnym
egoizmem mieć serce pełne, ale pełne obiektu najbardziej zatruwającego
ze wszystkich: nas samych. O tego rodzaju dziewiczości, niestety
nierzadkiej, Peguy słusznie powiedział: "Ponieważ nie należą do człowieka,
sądzą, że należą do Boga. Przez to, że nikogo nie kochają, sądzą,
że kochają Boga".
Istotą celibatu i dziewictwa dla Królestwa jest zatem
miłość małżeńska do Pana. Sama "płodność" tego stanu życiowego zależy
od tego. Tak jak małżeństwo bez miłości nie byłoby prawdziwym małżeństwem,
nawet jeśli byłoby "ważne", tak dziewictwo bez miłości nie byłoby
prawdziwym dziewictwem, a tylko pozorem, pustą i twardą skorupą bez
duszy. Zasadniczy motyw chrześcijańskiego dziewictwa jest zatem pozytywny,
nie negatywny. Fenomenologia religii zna rozmaite formy dziewictwa,
przynajmniej współczesna, także poza chrześcijaństwem. Jednak albo
zawiera ona negatywny motyw separacji i pozostawania z dala od świata
i materii, tak jak w buddyzmie, albo zawiera inny, także tendencyjnie
negatywny motyw rytualnej czystości, dla której to młodzieńcy i dziewice
westalskie z powodu swej nieskazitelności są uważani za bardziej
godnych zbliżenia do Boga. W tym przypadku stajemy naprzeciwko czegoś,
co przypomina zasadę hebrajskiej legislacji lewiatycznej polegającej
na powstrzymywaniu się także od relacji małżeńskich, w sytuacji wypełniania
czynów kultowych i sakralnych.
W Nowym Testamencie, jak widzieliśmy, dziewictwo zawiera
zasadniczo pozytywny motyw: Królestwa Pana. Niestety u Ojców Kościoła
nabiera ono powoli charakteru negatywnego i ascetycznego - zaniechanie
małżeństwa i uwolnienie się od pasji. Tam motyw ("dla Królestwa", "
dla Pana") przeważa nad faktem (nie wchodzić w związek małżeński);
tutaj fakt niewchodzenia w związek małżeński zmierza do dominowania
nad motywem, mimo że nie znika on w sposób oczywisty. Mówiłem wcześniej
o niebezpieczeństwie zatrzymania się, w tekście Pawłowym na perspektywie
sugerowanej przez słowa "bez obaw"; stało się to wtedy, kiedy stoicki
ideał apatheia, polegający na braku pasji i pragnień staje się najbardziej
pożądaną rzeczą stanu mniszego i dziewiczego. Traktaty Ojców Kościoła
o dziewictwie poświęcone są często przedstawianiu wad małżeństwa,
jednak ci sami Ojcowie przypominali sobie czasami, że nie mogą się
w tym posunąć za daleko, aby nie rozbić się o herezje manichejczyków,
których zwalczali w innych swych pismach i stąd zatem periodyczne
stwierdzenia o zasadniczym dobrodziejstwie małżeństwa. Chodziło o
haracz, jaki Ojcowie ci płacili współczesnej im
kulturze, przede wszystkim w jej neoplatonicznym składniku,
który postrzegał ascezę ducha zasadniczo połączoną z oderwaniem od
materii i ciała, pojmowaną bardziej w sensie metafizycznym Plotyna
niż w sensie etycznym św. Pawła. Nie ma się czemu dziwić. Także my,
nie zdając sobie z tego sprawy, płacimy nasz haracz kulturze, która
nas zrodziła; kulturze o orientacji przeciwnej niż tamta: cała nastawiona
na rzeczy te tutaj, tak jak tamta była nastawiona na rzeczy tam,
w górze. Możliwe, że ten nasz haracz jest o wiele bardziej niebezpieczny
niż ten płacony przez Ojców Kościoła. Dziewictwo u Ojców Kościoła
jest postrzegane nie tyle jako zapowiedź ostatecznego Królestwa,
ile powrót utraconego raju. Raczej jest to finalne życie, którego
wyobrażenie jest budowane na modelu tego, co było na początku, jako "
odbudowanie" (apokathstasis) stanu początkowego. Mówi się także o "
życiu anielskim" (bios angelikos) czy "podobnym do anielskiego",
ale bardziej w odniesieniu do natury, tego co niematerialne i czysto
duchowe, anielskie, a nie w sensie bytów nieśmiertelnych, jak to
miał na uwadze Jezus (por. Mt 22, 30).
Tak więc, aby uwolnić dziewictwo chrześcijańskie z mielizn,
na jakich się wtedy znalazło, dzisiaj, kiedy nie akceptuje się już
jego prostego przeciwstawieństwa wobec małżeństwa, należy odkryć
prostą i naturalną biblijną motywację, która wyróżnia się nie tylko
w słowach, ale i w samym życiu postaci Nowego Testamentu: w Jezusie,
Marii, Pawle, w Janie. Przytacza się zbyt często zastrzeżenie, że
jednak wielu apostołów, tak jak Piotr, było żonatych; zapomina się,
że jeśli byli żonaci, Pan wymagał od nich jeszcze większego poświęcenia:
aby pozostawili żonę, dzieci i dom dla Królestwa. "´Oto my opuściliśmy
to, co było nasze, powiedział Piotr, i poszliśmy za Tobą´. A Jezus
odpowiedział: ´Zaprawdę powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu albo
żony, braci, rodziców albo dzieci dla królestwa Bożego, żeby nie
otrzymał daleko więcej w tym czasie, a w wieku przyszłym - życia
wiecznego´" (Łk 18, 28-30).
2. Dziewictwo i misterium paschalne
"Stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej.
Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad
wszelkie imię" (Flp 2,8-9). Sam apostoł Paweł objawia nam kiedy i
jak przyszło Królestwo Boże i kiedy i jak Jezus stał się "Panem"
- na krzyżu. To właśnie na krzyżu Bóg dał mu imię Kyrios, Pan.
Być poślubionym Chrystusowi tutaj na ziemi znaczy być "
ukrzyżowanymi z Chrystusem", w nadziei jednak, że także razem z nim
będziemy wywyższeni. Trwanie w radości, to radość nadziei, to znaczy
nadzieja na to, że będziemy szczęśliwi, ponieważ mamy nadzieję. "
A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali swoje ciało
wraz z namiętnościami i żądzami" (Ga 5,24).
Ten ideał ukrzyżowania własnego ciała nie jest z pewnością
właściwy i wyłączny dla dziewiczych osób, ale jest dostępny dla wszystkich,
którzy otrzymali Ducha Bożego. Sami małżonkowie muszą przejść przez
ogień Paschalny Chrystusa, jeśli chcą aby ich małżeństwo było naprawdę
wielką tajemnicą, która symbolizuje związek Chrystusa z Kościołem
dokonany nie w łożu rozkoszy, ale, jak mówi Paweł, "we krwi", na
krzyżu, z którego narodziła się nowa Ewa i która odnawia się w mistyczny
sposób w każdej duszy poślubionej Krzyżowi. Z tego też powodu doskonalszą
jednością między małżonkami nie jest fakt wspólnego doświadczania
uciech, ale fakt wspólnego doświadczania cierpień, jedno cierpi za
drugie, jedno z drugim, kochając się w cierpieniu i pomimo cierpienia.
Nie dziwi jednak, jeśli w ascetycznej i mistycznej tradycji
Kościoła krzyż był często określany jako "łoże małżeńskie", w którym
dusza łączy się ze swym Boskim oblubieńcem. Jest to wypełnienie słów
Jezusa: "A gdy Ja będę wywyższony ponad ziemię, wszystkich do siebie
pociągnę" (J 12,32). Na krzyżu Jezus przyciąga do siebie dusze, które
wybrały go jako oblubieńca. Tutaj dokonuje się misteryjne objęcie,
o którym mówi Pieśń nad pieśniami: "Jego lewica byłaby ponad moja
głową, a jego prawica objęłaby mnie" (Pnp 8, 3). Tutaj realizuje
się także prorocze słowo, jakie czytamy u Jeremiasza: "Pan stwarza
nową rzecz na ziemi: kobieta zaleca się do mężczyzny" (Jr 31,22).
Słowo to dotyczy wspólnoty Nowego Przymierza, postrzeganej jako oblubienica
Boga, która nie ucieknie już swemu oblubieńcowi, aby podążać za bożkami,
ale będzie raczej sama go obejmować, aby już nigdy nie być od niego
oddzieloną.
Mimo że ukrzyżowanie własnego ciała nie jest przypisane
na wyłączność do dziewic; przypisane jest im ono z innego i mocniejszego
powodu: ponieważ uczyniły one ukrzyżowanie swą formą życia. To tutaj
tkwi nieskończony potencjał ascetyczny wysiłku, walki, śmierci, dziewictwa
dla Królestwa. Ukrzyżowanie własnego ciała z jego namiętnościami
i pragnieniami, przede wszystkim pragnieniem seksualnym, które jest
jednym z najbardziej władczych, nie jest żartem. "Ciało pożąda przeciwko
Duchowi" (Ga 5,17). Jest to nieprzyjaciel, który ściga nas bez ustanku,
w dzień i w nocy, samotnych i pośród innych. Ma niezwykle mocnego
sprzymierzeńca - świat, który udostępnia mu wszystkie jego bogactwa,
zawsze gotowy do przyznania mu racji i bronienia jego "praw" w imię
natury, zdrowego rozsądku, zasadniczej dobroci i wszystkich rzeczy...
Jest to doprawdy plac boju, "gdzie powszedniejsza jest bitwa, a rzadsze
zwycięstwo" - jak stwierdza św. Cezary z Arles. Ten ascetyczny bój
jest dzisiaj postrzegany przez niektórych i określany mianem masochizmu.
Nie należy lekceważyć tego zarzutu, ale nie ma on żadnej racji, jeśli
bój ten jest akceptowany w wolności, z tak obiektywnych i głębokich
przyczyn jak te, o których wspomnieliśmy. Czyż nie musi walczyć i
rezygnować z wielu rzeczy także ten, kto poślubił drugą osobę i chroni
swą miłość i chce być wierny? Cóż jest zatem dziwnego w tym, że ktoś,
kto został powołany do zaślubin Boga, musi walczyć i rezygnować w
jeszcze bardziej radykalny i wymagający sposób?
Doskonała powściągliwość dla Królestwa posiada zatem
także pewne znaczenie, wartość z punktu widzenia ascezy.
Tutaj właśnie odnajdujemy ostateczny powód celibatu i
dziewictwa i zrozumienie jego pomaga w ogromny sposób w przełamaniu
wielu wątpliwości i uprzedzeń, jakie wytworzyły się w historii w
stosunku do tego stanu życiowego, nie tylko poza Kościołem, ale także
od pewnego czasu w Kościele. Żyjemy obecnie w kontekście społecznym,
w którym nie można, tak jak w przeszłości, bronić własnej czystości
w oparciu o zabezpieczenia zewnętrzne, takie jak rozdzielenie płci,
rygorystyczne ograniczenie kontaktów ze światem i wszelkie inne niezliczone
i szczegółowe środki ostrożności, jakimi "Reguły" otaczały zazwyczaj
przestrzeganie tego ślubowania. Łatwość komunikowania się i przemieszczania
stworzyła nową sytuację. Straż nad własną czystością powierzona jest
w większej części samej jednostce i nie może ona opierać się na niczym
innym, jak tylko na silnym przekonaniu osobistym, pochodzącym właśnie
z kontaktu z Bogiem w modlitwie i Jego słowie.
cdn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu