Reklama

83 lata niepodległości

Niedziela podlaska 45/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Listopad to miesiąc, w którym częściej w modlitewnej zadumie pochylamy się nad grobami naszych przodków, zapalając lampkę - symbol naszej pamięci. 11 listopada 2001 r. obchodzimy osiemdziesiątą trzecią rocznicę odzyskania niepodległości. Zatrzymujemy się w tym dniu, by oddać hołd pokoleniom naszych rodaków, którzy poświęcili się, abyśmy mogli żyć w wolnej Ojczyźnie. Jan Paweł II na środowej audiencji ogólnej 7 listopada 1990 r. w takich słowach powiedział o rocznicy tego wydarzenia: "Dzień 11 listopada stał się zwieńczeniem wielkiego historycznego procesu. Złożyło się nań tyle ofiar, których dzisiaj nie wolno nam zapomnieć. Stał się on dojrzałym owocem duchowego dojrzewania oraz heroicznych poświęceń".

Upadek Ojczyzny w XVIII w. to historyczny, długotrwały proces. Doprowadziła do niego, oprócz przyczyn zewnętrznych, także wewnętrzna sytuacja w kraju: pijaństwo, prywata, brak porozumienia, słynna szlachecka wolność i jej główne narzędzie "liberum veto". Konsekwencją tego był 12 października 1795 r., kiedy to Rosja, Prusy i Austria zawarły traktat mówiący o tzw. trzecim rozbiorze. Od tego momentu Polska była w niewoli.

Cały XIX w. to wciąż ponawiane i nieudane próby wyzwolenia. Polacy walczyli z zaborcą u boku Napoleona, organizowali powstanie listopadowe w 1830 i styczniowe w 1863 r. Heroicznie narażali się na grożące im represje, konfiskaty majątków, zsyłki i wyroki śmierci. Choć nękani byli ciągłymi niepowodzeniami, pozbawieni państwa, to jednak złączeni wspólnym językiem, świadomością narodową, kultywowaniem tradycji, obyczajów, a nade wszystko zjednoczeni w wyznawaniu wiary Ojców, nie tracili nadziei, iż - wbrew wszystkim krępującym ich więzom - jako naród, mogą się rozwijać i wywalczyć niepodległość.

Jednak odzyskanie wolności miało się dokonać dopiero w XX w. W 1914 r. do zbrojnej konfrontacji stanęły państwa złączone przez długi czas wspólnym interesem rozbiorowym. Polacy zadawali sobie wtedy zasadnicze pytanie: Jakie stanowisko mają zająć w tym konflikcie? Czy biernie wyczekiwać aż obcy rozwiążą naszą sprawę? Czy opowiedzieć się po jakiejś stronie, a jeżeli tak, to po której? Mocarstwa zaborcze składały ogólnikowe obietnice, z których niewiele wynikało. Zaistniały więc stronnictwa, różnie wypowiadające się na ten temat. W Galicji przeważały nastroje proaustriackie. W sierpniu 1914 r. utworzono tam Legiony Polskie, dowodzone przez Józefa Piłsudskiego, które walczyły z Austro-Węgrami i Niemcami przeciwko Rosji. Oczywiste było, że walka ta nie przybliża Polaków do wolności. Państwa centralne, widząc swoją pogarszającą się sytuację i przewidując rychłe wyczerpanie się rezerw ludzkich i materiałowych, chciały zatrzymać Polaków przy sobie. Dlatego 5 listopada 1916 r. ogłosiły akt proklamujący powstanie Królestwa Polskiego, z ziem wydartych panowaniu rosyjskiemu. Choć gest ten nie był w pełni zadowalający, bo w Królestwie nie znalazła się ani Galicja, ani Poznańskie, to niewątpliwie dzięki temu sprawa polska została naświetlona opinii światowej. Przeciw "Aktowi 5 listopada" protestowała Ententa, uważając go za pogwałcenie praw międzynarodowych. Faktycznie obawiała się ona ewentualnego wzmocnienia państw centralnych przez ludzi z ziem Królestwa. Umiędzynarodowienie owo, choć może niezamierzone, wywołało pozytywny skutek. W 1917 r. prezydent Stanów Zjednoczonych Wilson oświadczył, że niepodległość naszego kraju jest jedynym, słusznym rozwiązaniem oraz warunkiem koniecznym pokoju światowego.

W drodze do suwerenności przysłużył się znacznie upadek caratu i zmiana władzy w Rosji. Dopóki carska Rosja była sprzymierzona z Ententą, mocarstwa zachodnie, nie chcąc narazić się sojusznikowi, z rezerwą traktowały polską sprawę. Po wycofaniu się przez Rosję Sowiecką z wojny, wypowiedziały się one bardziej zdecydowanie za utworzeniem Państwa Polskiego.

Pod koniec 1918 r. I wojna światowa miała się rozstrzygnąć. W październiku klęska Niemiec i Austrii była kwestią dni. To właśnie w 1918 r., 11 listopada, w dniu czczonym przez nas jako święto narodowe, podpisano rozejm na froncie zachodnim. Diametralnie zmienił się wtedy układ polityczny świata. Wiele dotychczasowych potęg straciło swoją pozycję, zaś na mapy powróciły państwa, które dawno temu z niej znikły, a wśród nich Polska. Tego dnia w Warszawie od samego rana trwało rozbrajanie Niemców. Następowało to w większości bez użycia siły. Tylko gdzieniegdzie wybuchały drobne konflikty. Ogółem, w samej stolicy, po polskiej stronie na ulicach zginęło10 osób a ok. 30 zostało rannych, co świadczy o stosunkowo bezkrwawym zakończeniu niemieckiej okupacji. Ewakuacja wojsk nieprzyjacielskich postępowała dość sprawnie i została zakończona ok. 19 listopada z wyjątkiem Suwalszczyzny i części Podlasia. Mimo antagonizmów narodowych obie strony wykazywały dobrą wolę.

Po stu dwudziestu trzech latach oczekiwania, niepodległość stała się faktem. O radosnym nastroju i wielkiej euforii, jaką to wydarzenie wywołało, mówi fragment odezwy Wodza Naczelnego Józefa Piłsudskiego: "Niech pierś wasza wzbierze dumą, żeście już nie niewolniki obcych, lecz swobodni obywatele wolnej Ojczyzny". Te pozytywne odczucia mieszały się z rozpaczliwym obrazem rzeczywistości. Oto młode Państwo Polskie miało powstać na ziemiach przez ponad wiek wyniszczanych i ograbianych przez zaborców. Starły się tu światowe potęgi w straszliwej wojnie, jakiej świat dotąd nie oglądał, pozostawiając po sobie pożogę i zgliszcza. Granice ostateczne tego państwa trzeba było dopiero zbrojnie ustalić. Tak to w bólach kończył się szczęśliwie dramatyczny okres w naszych dziejach.

Odcisnął on szczególnie mocne piętno w polskiej kulturze i zbiorowej pamięci. Skutki tego czasu są odczuwalne współcześnie. Brakuje nam wielu cennych rzeczy, które wtedy straciliśmy. Opóźnienia w wielu dziedzinach życia, które się szybko rozwijały w XIX w. trzeba ciągle nadrabiać.

Pomimo tego jest to nasze bogactwo - prawdziwa skarbnica szlachetnych postaw obywatelskich - umiłowania i całkowitego oddania się dla dobra wspólnego, jakim jest Ojczyzna. Jest też to niezwykle ważna lekcja, która uczy jak cenna jest wolność. Potrzeba abyśmy szczególnie mieli ją na uwadze, gdy już od ponad dziesięciu lat, ponownie możemy cieszyć się wolnością. Wielką niesprawiedliwością z naszej strony byłoby to, gdybyśmy nie pamiętali o tych, którzy wielce przyczynili się do niej. Musimy szczególnie przy takiej okazji zastanawiać się czy pamiętamy? Dużo o tym może powiedzieć to, jak czcimy nasze narodowe święta. Pasterz diecezji bp Antoni Dydycz w Liście Pasterskim na uroczystość Zesłania Ducha Świętego 2001 r. podzielił się z nami smutną refleksją na ten temat: "Niestety, w naszej Ojczyźnie widoczne jest pewne zniechęcenie w stosunku do świąt państwowych. Być może jest to połączone z dawną praktyką przymuszania do świętowania. Niemniej jednak jest czymś niesłychanie bolesnym, kiedy w święta narodowe - 3 Maja albo 11 Listopada mało na którym domu można zobaczyć polską flagę. Wielką przykrość wyrządzamy wszystkim, którzy za Ojczyznę cierpieli. Nowym natomiast pokoleniom nie zostawiamy dobrego przykładu. Czekają je również próby, inne one będą od minionych, ale powinniśmy się troszczyć, aby wszyscy je zdali jak najlepiej i to z lekcji o treściach patriotycznych".

Ksiądz Biskup ukazuje w cytowanym wyżej liście głębszy sposób przeżywania tych świąt: "W święta państwowe nie wystarczy powstrzymać się od pracy. To byłoby zbyt mało. W takie święta powinien być czas na modlitwę w intencji Ojczyzny, na oddanie hołdu naszym bohaterskim poprzednikom, na pewną refleksję i zadumę nad zobowiązaniami względem Polski".

Niech więc w osiemdziesiątą trzecią rocznicę odzyskania niepodległości nie zabraknie naszej szczerej modlitwy. Pomocą niech będzie przykład Ojca Świętego, naszego wspaniałego rodaka i wielkiego patrioty, który wielokrotnie dawał dowody swojego przywiązania i umiłowania rodzinnego kraju. Takimi to słowami modlił się on w rocznicę 11 listopada 1990 r., podczas wspomnianej wyżej audiencji: "W dniu niepodległości pragniemy, o Matko naszych trudnych dziejów, wspominać ze czcią i wdzięcznością tych wszystkich, którzy płacili życiem za wolność Polski. Nawiedzamy groby bohaterów, groby nieznanych żołnierzy. ( ...) Nie zapominamy nikogo z tych wielkich, którzy służyli wspólnemu dobru Ojczyzny".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Lubartów. Powołani do służby

2024-05-05 12:27

Ks. Krzysztof Podstawka

Alumni: Mateusz Budzyński z parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Lubartowie, Karol Kapica z parafii św. Wita w Mełgwi, Bartłomiej Kozioł z parafii Matki Bożej Bolesnej w Kraśniku, Bartosz Starowicz z parafii Matki Bożej Królowej Polski w Krakowie oraz Wojciech Zybała z parafii Wniebowstąpienia Pańskiego w Lubartowie - klerycy 5. roku Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Lublinie, przyjęli święcenia diakonatu z rąk bp. Artura Mizińskiego 4 maja w kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Lubartowie.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Jak się uczyć miłości?

2024-05-02 20:31

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

To jest wręcz szalone że współczucie i empatia mogą zmienić świat szybciej niż konflikty i przemoc. Każdego dnia doświadczamy sytuacji, które testują naszą wrażliwość - naszą miłość do siebie samego do bliźnich i oczywiście do Boga.

Czy możemy się tak przygotować by te testy zdać pomyślnie, by one nas nie rozbiły?

CZYTAJ DALEJ

Abp Jędraszewski: tylko budowanie na Chrystusie pozwoli ocalić siebie i swoją tożsamość

2024-05-05 18:59

Karol Porwich/Niedziela

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski

I dawne, i niezbyt odległe, i współczesne pokolenia, jeśli chcą ocalić siebie i swoją tożsamość, muszą nieustannie zwracać się do Chrystusa, który jest naszą skałą, kamieniem węgielnym, na którym budujemy wszystko - mówił abp Marek Jędraszewski w czasie wizytacji kanonicznej w parafii św. Sebastiana w Skomielnej Białej.

W czasie pierwszej Mszy św. proboszcz ks. Ryszard Pawluś przedstawił historię parafii w Skomielnej Białej. Sięga ona przełomu XV i XVI w. Pierwsza kaplica pod wezwaniem św. Sebastiana i św. Floriana powstała w 1550 r., a w XVIII w. przebudowano ją na kościół. Drewnianą budowlę wojska niemieckie spaliły w 1939 r. a już dwa lata później poświęcono tymczasowy barokowy kościół, a proboszczem został ks. Władysław Bodzek, który w 1966 r. został oficjalnie potwierdzony, gdy kard. Karol Wojtyła ustanowił w Skomielnej Białej parafię. Nowy kościół oddano do użytku w 1971 r., a konsekrowano w 1985 r. - Postawa wiary łączy się z zatroskaniem o kościół widzialny - mówił ksiądz proboszcz, podsumowując zarówno duchowy, jak i materialny wymiar życia wspólnoty parafialnej w Skomielnej Białej. Witając abp. Marka Jędraszewskiego, przekazał mu ciupagę.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję