W drugiej połowie października 1918 r. sytuacja w zaborze austriackim
uległa radykalnej zmianie. Cesarz Karol proklamował przekształcenie
monarchii habsburskiej w związek niezależnych państw. Kilkanaście
dni po tym doniosłym wydarzeniu powstała Polska Komisja Likwidacyjna.
W Krakowie, jak i w innych miastach galicyjskich miało miejsce rozbrajanie
wojsk austriackich. Na gmachach publicznych i prywatnych kamienicach
pojawiły się biało-czerwone flagi. Po 123 latach niewoli rodziła
się wolna i niepodległa Polska. Ofiara krwi złożona na ołtarzu Ojczyzny
przez setki tysięcy polskich patriotów wydała owoc. Widok maszerujących
ulicami żołnierzy z orzełkiem na piersiach wywoływał szczególnie
wielką radość u tych, którzy zachowali w swojej pamięci wydarzenia
z 1863 r.
Najdalej na wschód wysuniętą placówką polską była - na
przełomie października i listopada - Komisja Rządząca w Przemyślu.
W nocy z 31 października na 1 listopada ukraiński komitet wojskowy
pod kierownictwem Dmytra Witowskiego opanował Lwów. Polska ludność
- stanowiąca ponad połowę liczby mieszkańców miasta - chwyciła za
broń. I tak oto rozpoczęła się krwawa wojna polsko-ukraińska.
Dokładnie w czasie, gdy w Przemyślu trwały najzaciętsze
walki, w Warszawie rozgrywały się doniosłe dla przyszłych losów Polski
wydarzenia. W niedzielę 10 listopada, rankiem, przybył do stolicy
zwolniony z Magdeburga Józef Piłsudski. Następnego dnia - jak pisze
Maria Dąbrowska - "rozbrajano oficerów niemieckich na wszystkich
rogach ulicy". Piłsudski nieco rozczarował pisarkę, bowiem "witany
przez tłum, powiedział z balkonu, że jest chory na gardło". Ciekawe
jest to, że w maju 1943 r., wracając wspomnieniami do tego wydarzenia
Dąbrowska dokonała w swojej książce krótkiego zapisu: "A teraz mi
się to właśnie podoba".
Długa była polska droga do Niepodległości. Dopiero piąte
pokolenie wychowane w okresie rozbiorów doczekało się tej niezwykłej,
wręcz cudownej chwili.
Pomóż w rozwoju naszego portalu