Reklama

Mocarz Pokory (214)

Niedziela przemyska 45/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

26 maja po rannej wizycie wstąpił do pokoju księdza Jana doktor Sonecki. Jan przyjął go z uśmiechem i zapytał:

- Jak długo pan doktor chce mnie tu jeszcze trzymać? Już minął miesiąc, jak zajmuję tu miejsce z powodu marnej grypy.

- Grypa to nie taka marna choroba - ripostował lekarz. Już młodsi od księdza profesora przekonali się o tym niejednokrotnie, a wielu niestety musiało opuścić ten świat.

- Wiem, wiem, tak tylko żartuję. Jestem bardzo wdzięczny panu doktorowi za troskę i trud zmagania się z moimi dolegliwościami.

- Cóż, taka moja rola. Ksiądz leczy dusze, ja staram się poprawiać jej ziemskie mieszkanie. Tak po części jesteśmy do siebie podobni.

- Ładnie powiedziane - wtrącił Jan.

- Mam dla księdza radosną wiadomość. Zdecydowaliśmy, że stan zdrowia pozwala już na opuszczenie szpitala. Dzisiaj siostry pozałatwiają potrzebne formalności i jutro rano może ksiądz profesor wrócić do domu.

- Bardzo dziękuję. Jan nie krył radości.

Rano, jak każdego ze szpitalnych dni długo modlił się przed odprawieniem Mszy św. Radość powrotu nie odbierała świadomości upływającego czasu. Jan modląc się myślał: Ciekawe, kiedy znowu tu powrócę. Wewnętrznie bał się tej chwili. Wiedział jednak, że ten pobyt niewiele zmienił w jego stanie zdrowia. Nie rozmawiali o tym z lekarzem, ale obaj wiedzieli, że choroba czyni postępy. Gruźlica płuc powoli opanowywała także układ kostny. Wielkim wysiłkiem woli tłumił ból, jaki od czasu do czasu utrudniał nie tylko chodzenie, ale nawet zmianę pozycji ciała. Świadom zatem, że choroba może postępować zapisał tego radosnego mimo wszystko dnia słowa duchowej przestrogi: " Nie moja, ale Twoja Ojcze, niech się dzieje wola. Tak w Ogrójcu Pan Jezus się modlił dając nam przykład. Dlatego do Ciebie Najsłodszy Zbawicielu wołamy słowami: O Jezu nie moja, ale Twoja dzieje się wola zawsze we wszystkim. Niech Twoje światło, Twoje tchnienie, Twoja moc, Twój pokój mną rządzi i doprowadzi do Ciebie. Niech nie idę za moją wolą, naturą, tylko za Twoją Wolą i łaską...".

Po Mszy św., na której było o wiele więcej niż zwykle chorych, Jan w krótkich słowach podziękował personelowi i chorym za towarzyszenie mu w drodze cierpienia. Życzył, aby i oni mogli doczekać tej radosnej chwili opuszczenia tego miejsca w zdrowiu i nadziei na normalne życie. Nie omieszkał dodać, że wszystkim rządzi Opatrzność Boża i Jej należy zaufać, nawet wtedy, gdy nie będziemy rozumieć wyroków Bożych.

Kurialny samochód odwiózł Jana do biskupiego domu, gdzie zebrani powitali go z wielką radością.

Życie Jana po powrocie ze szpitala nie bardzo się zmieniło. Na nowo wczesnym rankiem śpieszył do katedry, gdzie niezmiennie czekały go kolejki penitentów przy konfesjonale. Przestał jedynie chodzić na wspólne posiłki. Te przynosiła mu siostrzenica, która poświęcała cały swój czas na opiekę nad wujem. Do jego pokoju pukali nieśmiało goście, najczęściej duchowni. Jan przyjmował ich radośnie, z ciekawością wysłuchiwał wiadomości z życia diecezji. Często były to trudne rozmowy o problemach, jakie niosła nowa rzeczywistość. Jan dziwnie milcząco słuchał tych słów. Czasem tylko wzdychając wypowiadał słowa o trudnych czasach, które mają nadejść. Nigdy jednak nie dał się wciągnąć w rozmowę na ten temat. Niektórzy sądzili, że ma widzenie przyszłości, ale szanowali jego milczenie.

Któregoś dnia poprosił o rozmowę biskup Franciszek. Jan przyjął te słowa z wielkim zażenowaniem.

- Niech ksiądz się nie krępuje. Chciałbym porozmawiać o ważnym przedsięwzięciu, jakie noszę w swoim sercu.

- Nie wiem czy będę dobrym doradcą.

- Ale ja o tym wiem. Widzi ksiądz prałat, czasy są coraz trudniejsze. Z jednej strony potęguje się terror ateistyczny. Z drugiej ludzie, ciesząc się z zakończonej wojny przekraczają Boże przykazania. Widzę, że potrzeba jakiegoś duszpasterskiego poruszenia, by to wszystko uporządkować.

- Tak, każda wojna niesie zniszczenie. Przeżyłem już dwie. Po tamtej także przyszły czasy trudne. Ludzie w sposób nieuporządkowany wykorzystują dar wolności.

- Też tak to postrzegam. Dlatego postanowiłem poświęcić diecezję Najświętszemu Sercu Pana Jezusa.

Jan nie odpowiedział, ale ksiądz biskup dostrzegł błysk radości w jego błękitnych oczach. Już wiedział, że dokonał dobrego wyboru kierując swoje kroki do Jana.

- Przyniosłem księdzu tekst mojego zarządzenia, a zarazem prośby. Proszę to przejrzeć w wolnym czasie i wprowadzić ewentualne poprawki. Będę bardzo zobowiązany.

- Serdecznie dziękuję za zaufanie. Zrobię to z wielką radością i jestem pewien, że to Boży zamysł.

Biskup pożegnał Jana, a ten mimo zmroku pochylił się nad lampką i zaczął śledzić tekst przyniesiony przez pasterza.

Niemal modląc się czytał słowa Biskupa: "Najświętsze Serce Jezusowe jest niewyczerpaną krynicą nadziemskich sił, zdolnych odmienić postać świata. Ono leczy swym bezmiernym miłosierdziem wszelkie rany duszy i przywraca nadziemską świętość.

Toteż zbliżenie się do Najświętszego Serca Jezusowego zapewnia czcicielom Jego błogosławieństwo i szczególną miłość..." .

Jan przerwał czytanie i zaczął się modlić o spełnienie tych słów. Niby daleki od spraw świata, dzięki przygodnym rozmowom przy katedrze doskonale orientował się w spustoszeniach, jakie dokonują się w sercach wierzących. Iluż odeszło od Kościoła dla kariery i pieniędzy. Inni depcząc prawa Boże oddawali się rozpuście i pijaństwu. Potęga totalitaryzmu posiadająca w rękach wszystkie siostry indoktrynacji dotykała wszystkich.

Inna inicjatywa księdza biskupa, z którą zapoznał Jana przy kolejnym spotkaniu, to powierzenie młodzieży ich patronowi św. Stanisławowi.

Długa to była rozmowa. Dla obu rozmówców przyniosła nadzieję, że ogarnięci miłosierdziem Jezusowego Serca i wstawiennictwem św. Stanisława diecezja ustrzeże się od zagrożeń, które zagrażały ludziom zmęczonym wojną i niepewnym kolejnych dni. Ksiądz biskup poprosił Jana, by te sprawy przedstawiał Panu Bogu w swoich modlitwach, co ten obiecał solennie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

"Aura", "skibidi", "czemó"? Jakie będzie Młodzieżowe Słowo Roku 2024?

2024-11-13 12:51

[ TEMATY ]

plebiscyt

Młodzieżowe Słowo Roku

aura

skibidi

czemó

Adobe Stock

Młodzieżowe Słowo Roku

Młodzieżowe Słowo Roku

Listę 20 słów i zwrotów, które znalazły się w finale plebiscytu na Młodzieżowe Słowo Roku 2024, ogłoszono w środę. Znalazły się na niej m.in. "aura", "skibidi", "yapping", "czemó" i "womp womp". Organizatorem plebiscytu jest Wydawnictwo Naukowe PWN.

Do 30 listopada internauci zdecydują, które z 20 finałowych słów zostanie Młodzieżowym Słowem Roku 2024. Dodatkowo zostanie przyznana Nagroda Jury za zgłoszenie najciekawszego słowa wraz z jego definicją. Rozstrzygnięcie plebiscytu nastąpi na początku grudnia.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś do kleryków: pokora będzie wam dużo bardziej potrzebna po święceniach niż dzisiaj!

2024-11-13 18:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Paweł Kłys

- Pokora będzie wam dużo bardziej potrzebna po święceniach niż dzisiaj! Jak z tego uniżenia, którym jest seminarium, nie wyniknie, że będziecie pokornymi księżmi, to ja już dzisiaj proszę rektora, by mnie nie prosili o udzielanie wam święceń. Nie ma nic gorszego niż ksiądz pyszałek, nie ma nic gorszego niż ksiądz, który się stawia nad ludźmi – mówił kard. Ryś.

Klerycy z czterech seminariów duchownych Łodzi uczestniczyli w dorocznym odpuście ku czci św. Stanisława Kostki – patrona Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi. Uroczystej Mszy św. celebrowanej w kaplicy p.w. Jezusa Chrystusa Dobrego Pasterza przewodniczył kard. Grzegorz Ryś, metropolita łódzki.
CZYTAJ DALEJ

Profesja wieczysta brata Arno

2024-11-13 21:00

Marzena Cyfert

Profesja wieczysta brata Arno

Profesja wieczysta brata Arno

Wyjątkowy moment przeżywa wspólnota Franciszkańskiego Zakonu Świeckich, która działa przy parafii pw. św. Karola Boromeusza przy ul. Kruczej we Wrocławiu. Podczas Eucharystii brat Arno złożył profesję wieczystą.

– Osiem wieków temu św. Franciszek pokazał, że jest droga, którą można pójść bezpiecznie przez życie. Jego życie przypadło na trudny czas – wojny z Saracenami i kryzys Kościoła, przede wszystkim rozpasane duchowieństwo. A Biedaczyna z Asyżu rewolucję zaczął od siebie – kreślił kontekst działalności św. Franciszka przewodniczący Mszy św. wikariusz parafii o. Tadeusz. Podkreślił, że w krótkim czasie za św. Franciszkiem poszło 200 tys. naśladowców.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję