Tuż przed świętami Bożego Narodzenia, w wieku 92 lat, odszedł do wieczności Leon Dziedzic, pracownik Kurii diecezjalnej w Kielcach, który całe swoje życie poświęcił służbie Bogu i Kościołowi.
Pan Leon urodził się w Królówce k. Bochni, w diecezji tarnowskiej. Swoje życie związał ze służbą dla Kościoła. Pracował m.in. u Ojców Pijarów w Krakowie, później jego losy związały się z ks. Józefem Pawłowskim, rektorem Seminarium kieleckiego, niedawno zaliczonym do grona błogosławionych.
Później panu Leonowi dane było pracować u wielu księży biskupów jako ich kierowca i pomoc. To właśnie w czasie tej służby spotkał przyszłego Papieża Jana Pawła II. Pierwsze spotkanie - jeszcze z kard. Wojtyłą - miało miejsce przeszło ćwierć wieku temu, kiedy to samochód Karola Wojtyły zepsuł się w pobliżu Kielc. Pan Leon Dziedzic, na prośbę ks. Dziwisza, szybko zawiózł Kardynała i jego Sekretarza do Krakowa.
Choć zawsze cichy i skromny, trudno było o nim nie pamiętać. Dość powiedzieć, że Jan Paweł II zawsze go wspominał i podczas kolejnych wizyt biskupów kieleckich w Watykanie zwracał się do nich z pytaniem: „A co tam słychać u pana Leona?”. Nie zapomniał o nim także w czasie swojej wizyty w Kielcach w 1991 r. kiedy ustawiano się do wspólnego zdjęcia biskupów i pracowników Kurii, zapytał zebranych: „A gdzie Leon? Miejsce dla pana Leona!”.
Leon Dziedzic odszedł do wieczności nagle, ponieważ wszyscy przyzwyczailiśmy się do tego, że pan Leon jest, że zawsze wieczorem pali się światło w pokoiku na poddaszu Kurii, że zawsze jest w bocznej ławce w katedrze na Mszy św. Czekaliśmy kolejnej wiosny, by przyglądać się, jak z troską pielęgnuje ukochane przez siebie magnolie...
Na Mszy św. pogrzebowej, którą w intencji Zmarłego odprawił bp Kazimierz Ryczan, a wraz z nim biskupi pomocniczy Marian Florczyk i Kazimierz Gurda, zgromadzili się liczni kapłani z całej diecezji oraz wierni, którzy dobrze pamiętali pana Leona. I właśnie o jego cichej służbie Bogu i Kościołowi mówił w homilii bp Kazimierz Ryczan. Przypomniał zebranym postać człowieka, który był „wiernym sługą Kościoła”.
Po Mszy pogrzebowej ciało pana Leona zostało złożone w grobie w rodzinnej Królówce k. Bochni.
Kiedyś, podczas jednej z rozmów z panem Leonem, usłyszałem: „Dane mi było w życiu spotkać wiele cudownych osób i przeżyć z nimi chwile, których nigdy nie zapomnę”. Dziś wielu te słowa może powtórzyć za Leonem Dziedzicem - myśląc właśnie o nim.
Pomóż w rozwoju naszego portalu