Za swe premiery, których było dotąd prawie 200, Teatr Muzyczny otrzymywał nierzadko „Srebrne Łódki” i „Złote Maski”; przez wielu uważany jest też za jedną z lepszych placówek tego typu w kraju. Niestety, obecny jubileusz nie okazał się zbyt wesoły. Powody podał dyrektor Wiesław Ostojski: „Przeżywamy najgorszy okres w historii Teatru. Nasza dotacja na 2005 r. wynosi tylko 4 mln 70 tys. zł, czyli prawie o pół miliona mniej niż w roku 2002. Na rok przyszły przyznano nam 4 mln 123 tys. zł. Żaden inny teatr muzyczny w Polsce nie ma tak małego budżetu. Trudno nam się, oczywiście, porównywać z warszawską «Romą», która ma 11 mln zł dotacji, ale np. podobny do naszego Teatr Muzyczny w Gliwicach dostaje 6,8 mln, choć zatrudnia 120 osób, a u nas jest 180”.
W związku z powyższym w bieżącym sezonie Teatr Muzyczny ma poprzestać na przygotowaniu jedynie koncertu jubileuszowego, który właśnie się odbył. Premiery, jako takiej, nie będzie (na poprzednią, wiosną, zaproszono po 2 latach przerwy). A trzeba przyznać, że ów koncert na 60-lecie naprawdę się udał. Wystąpiła większość związanych ze sceną solistów, także tych niedawno zaangażowanych, śpiewając najbardziej popularne przeboje operetkowe i musicalowe - m.in. z Zemsty nietoperza, Wesołej wdówki, My fair lady, Skrzypka na dachu, Hello Dolly!, Człowieka z La Manchy. Znakomicie spisał się chór i balet. W wykonaniu tego ostatniego nie zabrakło żywiołowego kankana z Orfeusza w piekle Offenbacha. Zrezygnowano, i słusznie, z konferansjerki, jeden numer płynnie i logicznie przechodził w następny. Dla zaakcentowania sytuacji placówki całość rozpoczęła się od piosenek z Nędzników oraz Króla włóczęgów. Kropkę nad „i” postawił, jak zawsze znakomity wokalnie i aktorsko, Zbigniew Macias, odpowiednio „adaptując” tekst mówionego wstępu do piosenki Gdybym był bogaczem.
Oby jak najszybciej kłopoty minęły!
Pomóż w rozwoju naszego portalu