Milena Kindziuk: - Wśród wielu obrazów w mieszkaniu Księdza Biskupa wisi także ikona. Czy po to, by przed nią się modlić?
Bp Tadeusz Pikus: - Modlę się nie tylko przed nią. Choć nie ukrywam, że ją darzę wielkim szacunkiem.
- To dlatego, że przez kilka lat mieszkał Ksiądz Biskup najpierw w Związku Sowieckim a potem w Rosji?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Pewnie tak. Niestety, nie mam stamtąd takiej pamiątki. Ikonę, którą mam w domu napisał mój przyjaciel tu, w Polsce.
- Nie posiada Ksiądz Biskup takiego zestawu ikon, jakie mają prawosławni w swoich domach?
- Nie. Tam rzeczywiście ikony znajdowały się w rogu pokoju - był to rodzaj ołtarzyka. Panował zwyczaj, że kiedy się wchodziło się do środka, najpierw oddawało się cześć ikonie, a następnie witało się z mieszkańcami.
- Dlaczego ikony mają w mieszkaniach też katolicy?
- Myślę, że z pobożności, a czasami z mody. Ikony pomagają w modlitwie. Trzeba pamiętać, że nie tyle czcimy obraz, ile osobę, którą on przedstawia, a jeśli obraz - to ze względu na tę osobę. Ponadto w prawosławiu ikona jest czymś więcej, niż tylko przypomnieniem. Stanowi ona wręcz uobecnienie osoby, którą przedstawia. Jest traktowana niczym sakrament.
- Kościół Wschodni nie zna jednak modlitwy różańcowej, prawda?
Reklama
- W prawosławiu spotyka się rodzaj różańca, który służy do odmawiania Modlitwy Jezusowej. Modlitwą maryjną jest Akatyst.
- Czy u nas są odpowiedniki takiej modlitwy?
- Są Godzinki, akty strzeliste, litanie itp.
- Z Kościołem prawosławnym łączą nas też sakramenty, mocniej niż z protestanckim?
- Tak, choćby sakrament kapłaństwa, Eucharystia, sakrament małżeństwa. Tego nie ma w Kościołach protestanckich.
- Jak zatem mogą się wspólnie modlić chrześcijanie różnych wyznań?
- Mogą, bo są chrześcijanami. We wszystkich w zasadzie wyznaniach chrześcijańskich istnieje wspólna podstawa. Wiara, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, który zbawia, oraz że jesteśmy ochrzczeni w imię Trójcy Świętej. Mogą spokojnie razem wołać „Ojcze nasz”.
- Ale nie ma wspólnego przyjmowania Komunii św.
- Nie ma. Taka możliwość mogłaby istnieć w Kościele katolickim i prawosławnym, ale prawosławie tego nie dopuszcza.
- Dlaczego nie dopuszcza?
- Prawosławie trochę inaczej rozumie uczestniczenie we Mszy św. Mówiąc w uproszczeniu, tam uczestniczenie w Komunii św. jest jednocześnie wyznaniem wiary, jaka jest w danym Kościele, a więc gdyby katolik przyjął Komunię św. w Kościele prawosławnym, tym samym stałby się prawosławnym. I odwrotnie, gdyby prawosławny przyjął ją w Kościele katolickim, stałby się katolikiem.
Reklama
- Do wspólnej modlitwy różnych wyznań nawiązuje tegoroczne hasło Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan: „Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Moje imię, tam jestem pośród nich”. Dlaczego właśnie takie hasło?
- Przygotowała je grupa chrześcijan z Irlandii. Świadczy to o potrzebie takich spotkań w imię Jezusa. Jest potrzebna Jego obecność dla jedności chrześcijan, byśmy mogli swym życiem dać świadectwo wiary, nadziei i miłości. Byśmy mogli świadczyć mocą obecnego z nami Chrystusa. Albowiem, „gdzie miłość wzajemna i dobroć, tam znajdziesz Boga żywego”.
- Jaka jest specyfika tegorocznego Tygodnia w Warszawie?
- Od wielu lat program jest rozbudowany, modlitwy trwają praktycznie przez cały styczeń. Także w stolicy odprawiane jest centralne nabożeństwo ekumeniczne, w tym roku w Kościele ewangelicko-reformowanym.
- Jaki właściwie sens mają te tygodnie, czy one coś zmieniają?
- Z ekumenizmem na początku, po Soborze Watykańskim II, było tak, jak ze startującym samolotem. Kiedy startuje i unosi się w górę, czujemy wyraźne zmiany i postęp. Kiedy jednak znajdzie się już w powietrzu, tym którzy są wewnątrz wydaje się, że nic się nie dzieje, jednak lot trwa, samolot jednak leci. Dziś wspólne spotkania, modlitwy, dyskusje stały się czymś normalnym. Myślę jednak, że one dużo wnoszą, nawet jeśli komuś wydaje się, że wszystko stanęło w miejscu. Tym bardziej, że Tydzień Modlitw jest jednym z wielu wydarzeń w ciągu roku.
- Spotkanie samo w sobie ma sens?
- Oczywiście, że tak.
Reklama
- Ale mówi się często, że prawdziwy ekumenizm będzie dopiero w niebie i jest to tak naprawdę zbędny trud. I że nie ma i nigdy nie będzie prawdziwej jedności na ziemi.
- Owszem, pełnia jedności będzie w niebie. Punktem wyjścia do tej jedności jest ziemia, na którą przyszedł Syn Boży, Jezus Chrystus. Proszę pozwolić, że skorzystam z Pisma Świętego. Cytat jest dosyć długi, ale mam nadzieję, że trochę nam wyjaśni: „Jeśli więc ktoś pozostaje w Chrystusie - powiada św. Paweł Apostoł - jest nowym stworzeniem. To, co dawne minęło, a oto wszystko stało się nowe. Wszystko zaś pochodzi od Boga, który pojednał nas ze sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę jednania” (2 Kor 5,17-18). Dzieło jednania ma swój początek, jest to dzieło Boga, w który my również mamy się włączyć. I nie chodzi o jedność grupy ochrzczonych, lecz o jedność powszechną (wszystkich ludzi i całego stworzenia).
- Ale są różne drogi do Boga.
- Jest jedna droga: Chrystus, który jest jedynym i powszechnym Zbawicielem.
- Ale w innych Kościołach nie ma sakramentów, więc drogi są jednak różne?
- Wspólnym „mianownikiem” jest Jezus Chrystus. On się nie dzieli, jest jedną „drogą”. Na pewno smuci się, dlaczego my jesteśmy poróżnieni, aż do podziału włącznie. A tak modlił się, byśmy byli jedno.
- Księże Biskupie, co zwykły człowiek może zrobić dla dialogu ekumenicznego?
- Nawrócić się i wierzyć w Ewangelię, iść za Chrystusem, niosąc z miłością swój krzyż.
Reklama
- Jak to się ma do dialogu ekumenicznego?
- Prawdziwy dialog ekumeniczny polega na tym, żeby żyć Ewangelią. Ekumenizm nie jest dodatkiem do chrześcijaństwa, ale jego istotą. Rozwój duchowości ekumenicznej i działalność w tym duchu przynosi też wymierne skutki.
- Jakie na przykład?
- Jeśli zmniejsza się wrogość między ludźmi, znikają uprzedzenia, czy to nie jest owoc tej działalności? Kiedy zamiast nienawiści, potępiania, oskarżania się wzajemnego pojawia się życzliwość, szacunek a nawet współpraca, czy nie jest to godne uznania?
- Czy istnieją zagrożenia dla ekumenizmu?
- Istnieją. Są to działania nieszczere, pozorne. Zagrożeniem jest tzw. „fałszywy ekumenizm”, odejście od prawdy, zobojętnienie religijne, kompromis polegający na ustępstwach doktrynalnych (irenizm).
- W styczniu obchodzimy też Dzień Islamu. Czy z muzułmanami również mamy szukać wspólnej drogi?
- Z każdym, a więc i z muzułmanami. Przy czym, należy pamiętać, że tu dotykamy tematyki dialogu międzyreligijnego. Dialog ten ma oczywiście swój stopień trudności. Ale szczere spotkania są bardzo wartościowe. Ważne jest, by umieć wzajemnie słuchać drugiej strony, zrozumieć ją i jej poglądy oraz docenić to, co jest w nich wartościowe. Przy tym rodzi się możliwość budowania zaufania we wzajemnym szacunku. Dialog nie zastępuje przepowiadania prawdy, ale mu towarzyszy.
Bp Tadeusz Pikus - biskup pomocniczy, przewodniczący Wydziału Nauki Katolickiej archidiecezji warszawskiej, wykładowca teologii fundamentalnej, teologii ekumenicznej i religiologii na UKSW. Jest członkiem Rady ds. Ekumenizmu Konferencji Episkopatu Polski i Rady ds. Dialogu Religijnego. Pełni funkcje także w innych zespołach, m.in. d/s kontaktów katolików z muzułmanami. Wcześniej przez dwa lata (1990-1992) przebywał w Moskwie i na terenie b. ZSRR - z tego pobytu napisał wspomnienia pt. Byłem świadkiem przełomu. Zorganizował w Moskwie College Teologii Katolickiej św. Tomasza z Akwinu. Myślą rosyjską zajmował się także w swej rozprawie habilitacyjnej, pt. Aksjologiczny wymiar religii w twórczości Aleksandra Mienia. Rocznik 1949.
(mk)