Spytano mnie kilka tygodni temu podczas dyskusji w pewnym towarzystwie, jak należy się modlić, a właściwie brutalniej - czy te pielgrzymki, modlitwy, codzienne uczestnictwo we Mszy św. mnie nie nudzą. Zdziwiło mnie to pytanie, gdyż wszyscy uczestnicy rozmowy byli katolikami, a ja przecież nie jestem jakimś autorytetem w tej materii i nie wykraczam poza ramy przeciętnie gorliwego katolika. Sam nieraz się w życiu nad tym pytaniem zastanawiałem. Trochę na ten temat czytałem i jestem przekonany, że nie ma recepty na dobrą modlitwę. Jest to sprawa absolutnie indywidualna. Niemal intymna.
To przecież rozmowa z samym Bogiem, z Maryją, ze świętymi, ze sługami Bożymi, którzy w jakiś duchowy sposób w tej rozmowie pośredniczą. Najprościej można stwierdzić, że trzeba modlić się tak, jak „nauczał nas Jezus Chrystus”.
Cieszymy się poznawaniem nowych sanktuariów. Tam, gdzie jesteśmy po raz pierwszy, modlimy się szczególnie gorąco. Czyniliśmy tak w Dąbrowie Górniczej, ważnym ośrodku przemysłowym, u stóp Matki Bożej Anielskiej, która dodaje sił górnikom i hutnikom w ciężkiej pracy, pociesza ich żony i matki, ale i za nas, pielgrzymów, wstawia się do Boga.
Matka Boża w prawej ręce trzyma berło, w lewej zaś Jezusa, który na kolanach ma jabłko królewskie, a obie rączki wyciąga, uśmiechając się do wiernych. Maryja, stojąc na kuli ziemskiej, depcze głowę węża.
Figura Matki Bożej ma ok. 100 lat. Gorliwy proboszcz z początku XX wieku, ks. Grzegorz Augustyniak, założył Bractwo Matki Bożej Anielskiej i w ten sposób Jej kult przyczynił się do ogólnego podniesienia życia religijnego i moralnego Dąbrowy Górniczej. Kard. Stefan Wyszyński, przychylając się do prośby mieszkańców miasta, ogłosił 3 maja 1957 r. Matkę Bożą Anielską patronką Dąbrowy Górniczej i Zagłębia. Już jedenaście lat później kard. Wyszyński, wraz z metropolitą krakowskim abp. Karolem Wojtyłą i biskupem częstochowskim Stefanem Barełą, włożył koronę papieską na skroń Matki Bożej Anielskiej.
***
Winien jestem czytelnikom przeproszenie w imieniu chochlika drukarskiego. To on właśnie zamieszał w moim felietonie Przychodzę dzisiaj przed Twój święty obraz... w numerze Aspektów z 18 grudnia ub.r. Wystarczyło, by zgubił zdanie: „Historia budowy kościoła w Jaworznie (diecezja sosonowiecka), do którego docieramy w naszej maryjnej wędrówce, to też w pewnym sensie cud”, a czytelnicy mogli myśleć, że piszę o sanktuarium w Niedźwiadach k. Kalisza. W rzeczywistości tekst dotyczy, oczywiście, Jaworzna. Przepraszam więc czytelników, a szczególnie tych, którzy znają jaworzyńskie sanktuarium.
Pomóż w rozwoju naszego portalu