Gdy umiera człowiek przeciętny, wraz z nim
do grobu schodzi cały jego świat.
Gdy umiera poeta, świat jego zostaje w twórczości,
wiersze nadal żyją i roztaczają atmosferę.
Można odejść i stale być blisko...
Reklama
„Śpieszmy się kochać ludzi...” - autor tych słów, Ksiądz Jan od Biedronki, zmarł w środę wieczorem 18 stycznia w Warszawie. Polonista z wykształcenia, przyrodnik z zamiłowania, kapłan z powołania. Jeden z najchętniej czytanych i wydawanych polskich twórców, przedstawiciel współczesnej liryki religijnej. Był człowiekiem niezwykłej wyrozumiałości i dobroci. Duchownym wielkiej wiary. Autorem, którego czytają uczeni filozofowie i dzieci. Życie Księdza Poety było związane głównie z warszawskim kościołem i klasztorem Sióstr Wizytek, gdzie od 1959 r. pełnił funkcję rektora. Swoją twórczością odpowiada na pytania dotyczące podstawowych spraw ludzkich: miłości i cierpienia, radości i wiary, śmierci, a także tego, co następuje po niej. Uważał, że śmierć wprowadza nas w inne życie, że jest uwieńczeniem życia. Mówił, że istnieją dwie wielkie daty w życiu ludzkim: narodzin i śmierci. Początek i koniec. Obie daty, których człowiek nie wybiera. Obie przychodzą spoza nas. I że śmierć nie jest końcem, lecz bramą, przez którą przechodzi się dalej. Nie można tej bramy ominąć. Trzeba przez nią przejść, by wejść do Domu Ojca.
Po ludzku jest to dzień smutny. Ale ks. Twardowski przekonywał, że ludzie nie odchodzą na zawsze, że można odejść i stale być blisko... A dwa światy - żywych i umarłych - przenikają się wzajemnie i oddziałują na siebie. Ksiądz Jan uważał, że istnieje kontakt z umarłymi, chociażby wtedy, gdy przychodzą w snach. Był przekonany, że sen to sposób porozumiewania się zmarłych z żyjącymi.
Odszedł mój najukochańszy Dziadek. Byłam jedną z jego „wnuczek”. Ogromnie sobie ceniłam te „relacje rodzinne”. Chciałabym tyle jeszcze powiedzieć i napisać, ale teraz wszystkie słowa wydają się za małe. Otoczona jego książkami, fotografiami i pamiątkami postaram się przywołać związki Poety ze Szczecinem.
Serdeczne związki księdza Jana ze Szczecinem
Ukazało się ponad 150 tytułów ks. Twardowskiego, a nakłady jego książek przekraczają 2,5 mln egzemplarzy. O osobie Księdza i jego twórczości napisano setki artykułów, wiele referatów, prac magisterskich (także w Szczecinie), prac doktorskich, książek, są dwie monografie pióra prof. Andrzeja Sulikowskiego z Uniwersytetu Szczecińskiego. Dlatego w tym miejscu przypomnę jedynie obecność Poety w krajobrazie kulturalnym Szczecina. A była to obecność intensywna i trwała dwadzieścia lat. Kochał Szczecin i szczecinian i była to miłość wzajemna. Był w Szczecinie trzy razy, za każdym razem miał po kilka spotkań z czytelnikami i zawsze były one bardzo tłumne. Przygoda z naszym miastem rozpoczęła się w maju 1985 r., kiedy przybył tu na zaproszenie duszpasterstwa akademickiego Księży Chrystusowców. Odprawił Mszę św. i trzykrotnie tego dnia spotkał się z miłośnikami swoich wierszy. Podpisywał nieliczne jeszcze wtedy tomiki. Ja - niestety - miałam jedynie zeszyt z przepisanymi wierszami, co tak bardzo wzruszyło Księdza, że poprosił o adres i obiecał przysłać tomik z Warszawy. Przesyłka, którą otrzymałam, z kolei mnie ogromnie wzruszyła, bowiem zawierała ten sam egzemplarz, z którego Poeta czytał swoje wiersze pamiętnego wieczoru w Szczecinie. Był to tomik Który stwarzasz jagody z pozostawionymi zakładkami, ponieważ - jak napisał w dołączonej pocztówce - innych egzemplarzy już nie miał i dodał: „Proszę o mnie nie zapomnieć, odwiedzić mnie kiedykolwiek w Warszawie. Dziękuję za każdy ochłapek uczucia” (List z 10 listopada 1985 r.).
Od tego czasu datuje się moja przygoda z twórczością ks. Jana Twardowskiego, która szybko przerodziła się w pasję. Także wtedy zaczęła się moja znajomość z Księdzem i - jeśli można tak powiedzieć - przyjaźń. W liście z 17 stycznia 1988 r. Ksiądz pisał: „Myślę, że wszystkie przyjaźnie, które przychodzą nagle i niespodziewanie spoza nas - są ważne - bo przez nas samych niewymyślone”, a w liście z 14 lipca tegoż roku dodał: „Dar przyjaźni jest zawsze od Boga”. Moją znajomość z Księdzem podtrzymywały spotkania, korespondencja oraz działania edytorskie i wydawnicze. Posiadam ponad 120 tytułów książek ks. Twardowskiego, w tym 70 z dedykacjami Autora. A dedykacje bywają osobliwe i dowcipne, jak te: „Dla wnuczki Barbary od Dziadka poczwary”, „Dziadek otoczony pleśnią i grzybami” albo „Dziadek od Biedronki”. Często powtarza się zwrot „Dłużej niż na zawsze” w dedykacjach i w korespondencji.
Coraz liczniejsi miłośnicy talentu nalegali, abym zaprosiła Księdza ponownie do Szczecina. Na razie odmawiał, dlatego w 1988 r. zaczęłam organizować wieczory poezji bez Poety, np. w kaplicy pw. Miłosierdzia Bożego, w Szczecińskim Klubie Katolików, w Książnicy Pomorskiej oraz latem w kościołach w miejscowościach nadmorskich (w ramach wykładów i spotkań literackich pod patronatem Kurii Biskupiej w Szczecinie). Spotkaniom często towarzyszyły wystawy, które przygotowałam z plastyczką Julianną Kiziewicz, nazwane Radość istnienia w twórczości ks. Jana Twardowskiego i Osoba i twórczość ks. Jana Twardowskiego. Ta druga była prezentwana w Lublinie na KUL-u w 1991 r. wraz z promocją tomiku ks. Twardowskiego Nie bój się kochać. Nie bez powodu przywołałam ten tomik. Bardzo wiele, czyli moja praca edytorska i narodziny tej bibliofilskiej książeczki, zaczęło się od wiersza Spotkanie.
Spotkanie
Barbarze Arsobie
ta jedna chwila dziwnego olśnienia
kiedy ktoś nagle wydaje się piękny
bliski od razu jak dom
kasztan w parku
łza w pocałunku
taki swój na co dzień
jakbyś mył włosy z nim
w jednym rumianku
ta jedna chwila co spada jak ogień
nie chciej zatrzymać
rozejdą się drogi -
samotność łączy ciała
a dusze cierpienie
ta jedna chwila
nie potrzeba więcej
to co raz tylko - zostaje najdłużej
Wiersz, napisany na kartce wyrwanej z zeszytu w kratkę, otrzymałam wraz z listem z dnia 14 listopada 1987 r., w którym Ksiądz pisał: „Napisałem dla Ciebie wiersz, może za szybko, za jednym zamachem”. Wiersz ten bardzo mi się podobał. Chciałam się nim dzielić z innymi i tak narodził się pomysł przygotowania wyboru wierszy o miłości z całej dotychczasowej twórczości Księdza. Wydawcę znalazłam w Książnicy Pomorskiej dzięki życzliwości jej dyrektora Stanisława Krzywickiego. Tomik, starannie przygotowany, stał się rzadkością bibliofilską. Zawierał faksymile rękopisu wiersza Spotkanie i podpisu Autora. Po 6 latach ks. Twardowski zgodził się na drugie wydanie. Znowu była to bibliofilska rzadkość. Uroczysta promocja odbyła się w Sali Flukowskiego, zwanej Salonem Literackim Książnicy Pomorskiej, 7 maja 1997 r. Ks. Twardowski przysłał z tej okazji list do dyrektora Krzywickiego oraz list do publiczności.
Po sukcesie Nie bój się kochać przystąpiłam do redagowania następnej książki z przekonaniem, że tym razem Autor przyjedzie na jej promocję do Szczecina. I tak się stało. Spotkania z Poetą i promocje tomiku Nie martw się były w maju 1992 r. w Książnicy Pomorskiej i Arcybiskupim Wyższym Seminarium Duchownym. Alumni seminarium wydali specjalny numer pisma Nazaret z datą 18 maja 1992 r., cały poświęcony ks. Twardowskiemu. Spotkania były ogromnie liczne. Ksiądz otrzymał najwyższe wyróżnienie przyznawane przez Książnicę Pomorską - Złoty Ekslibris. Spotkanie w seminarium rozpoczęło się o godz. 18.00, a zakończyło o 24.00! Atmosferę tego wieczoru trudno oddać słowami; zapewne mają ją w pamięci uczestnicy tego niezwykłego zgromadzenia. W refektarzu zdołało zmieścić się ok. tysiąca osób, alumni stali przy otwartych oknach na zewnątrz. Wśród przybyłych byli także księża, biskupi, rektor seminarium, grupa osób z upośledzeniem umysłowym. Później Ksiądz często wracał do spotkań w Szczecinie, np. w liście z 5 czerwca 1992 r. pisał: „Szczecin wspominam jak sen. Przecież to mogło się wszystko nie udać. Mogli nie przyjść na spotkanie - dzisiaj obojętnieją na sprawy kulturalne”.
W 1992 r. z inspiracji Księdza założyłam własne wydawnictwo poetyckie „Barbara”, bo - jak mawiał - czas, abym tak ładne książki zaczęła wydawać na własny rachunek. Życzeniem Księdza było, żebym jako pierwszą opracowała i wydała książkę poświęconą Annie Kamieńskiej, z którą przyjaźnił się wiele lat. Po ukazaniu się kilku książek w wydawnictwie „Barbara” napisał m.in. (w liście z 22 października 1992 r.): „Miałem dobry pomysł, że byłem Ojcem chrzestnym Twojej firmy. Pozdrawiam - Wasz dziadek”.
Ksiądz Jan bardzo zachęcał do zorganizowania przez nasze dwuosobowe wydawnictwo I Ogólnopolskiej Sesji Literackiej poświęconej Annie Kamieńskiej. Przygotowując sesję, jednocześnie pracowaliśmy nad wydaniem nowej książki ks. Twardowskiego - Kasztan dla milionera (opowiadania, wiersze i jasełka dla starszych dzieci). Kasztan dla milionera bardzo podobał się Autorowi, szczególnie zachwyciły go ilustracje Doroty Usowicz - takie bezpretensjonalne, w starym stylu, jak je określił.
W tym czasie Ksiądz Jan stale współpracuje z naszym wydawnictwem, pisze wstępy lub krótkie opinie o książkach, np. do tomików Wacława Oszajcy SJ, Marka Sokołowskiego SJ, Bogusława Kierca i s. Marty Gawlińskiej.
Wspomniana sesja odbyła się w Szczecinie w dniach 21-22 października 1993 r. i była połączona z promocją książek Czytamy Annę Kamieńską i Kasztana dla milionera. Ks. Twardowski brał czynny udział w szczecińskiej sesji literackiej, nie zważając na swój wiek ani na zmęczenie, ani na trudy podróży. Sesja i spotkania autorskie odbywały się w Klubie XIII Muz i Książnicy Pomorskiej - wydarzenia te zgromadziły nadzwyczaj wielką liczbę słuchaczy; mówiono, że takich tłumów jeszcze nigdy nie było w klubie. Ks. Twardowski bał się, że stropy nie wytrzymają. To było znowu coś zupełnie niezwykłego, podobnie jak rok wcześniej w seminarium duchownym. Ksiądz podczas każdego naszego spotkania do tego tematu powracał. Mówił, że nigdy przedtem ani potem tak tłumnych i niezwykłych spotkań jak w Szczecinie nie miał. Prasa z entuzjazmem pisała, że seminarium poświęcone Annie Kamieńskiej i wieczory z ks. Twardowskim były w Szczecinie bez precedensu.
W 1994 r. Teatr „Pleciuga” w Szczecinie wystawił widowisko poetyckie Patyki i patyczki według tekstów z Kasztana w reżyserii Bogusława Kierca. Spektakl wystawiono także w Warszawie i ks. Twardowski miał okazję obejrzeć przedstawienie i spotkać się z aktorami.
Natomiast w 1995 r. Andrzej Sulikowski (wówczas prof. na KUL-u) na zaproszenie Książnicy wygłosił prelekcję Życie i twórczość ks. Jana Twardowskiego z pokazem fotografii Księdza. W tym roku i następnych prowadziłam prelekcje i spotkania z poezją ks. Twardowskiego w szkołach i bibliotekach Szczecina i województwa. Odbyłam też lekcję języka polskiego w szpitalu na oddziale dziecięcym. Zapamiętałam niezwykle żywy odbiór wierszy Księdza przez ciężko chore dzieci. Dostały książkę Kasztan dla milionera na pamiątkę.
Stan zdrowia Księdza systematycznie się pogarszał. W liście z 9 marca 1999 r. pisał: „Wybieram się na tamten świat, już mnie nie obchodzą wieści o mnie”. Dziś wiemy, że jeszcze przez kilka lat był bardzo twórczy. Interesował się tym, co dzieje się w Szczecinie, i to nie tylko w kulturze. Podczas moich wizyt w Warszawie dużo o Szczecinie rozmawialiśmy, także o przygotowywanej przez Instytut Filologii Polskiej Uniwersytetu Szczecińskiego, pod kierownictwem prof. dr. hab. Andrzeja Sulikowskiego, I Ogólnopolskiej Konferencji „Wokół twórczości ks. Jana Twardowskiego”. Konferencja odbyła się w listopadzie 2001 r.
Referentami byli młodzi ludzie z całej Polski - studenci, magistrzy, doktoranci - wszyscy zajmujący się w swoich badaniach naukowych twórczością ks. Twardowskiego bądź nią zafascynowani. Mnie zaproponowano temat literacki Ks. Jan Twardowski w Wydawnictwie „Barbara”. Korespondencja z wnuczką z lat 1985-2001.
W 2002 r. Anna Gielarowska przygotowała spektakl według wierszy ks. Twardowskiego Z Ziemią krążymy... Premiera odbyła się 11 maja w Muzeum Narodowym w Szczecinie. Spektakl ten był propozycją premierową także pod względem użycia środków artystycznego wyrazu i interpretacji poezji ks. Twardowskiego.
Słowom towarzyszyły muzyka, śpiew i taniec. A zatem ks. Twardowski był znowu obecny w Szczecinie. Po kilkunastu szczecińskich przedstawieniach zdecydowano, aby spektakl Anny Gielarowskiej pokazać u źródła, czyli przed Autorem tekstów. I tak 17 grudnia 2004 r. szczeciński zespół pojechał do Warszawy, aby w drewnianym domku Księdza, na pięterku, u Wizytek pokazać choremu Księdzu wspomniany spektakl. No i w samo południe zaczęło się - słowem, muzyką, śpiewem i tańcem o nadziei, miłości, pięknie. Ksiądz żywo reagował na słowa swoich wierszy, był ogromnie zadowolony. A pomysłodawczyni autorskiego projektu Anna Gielarowska od tego czasu życzliwie była przyjmowana w izdebce Księdza, miała też łaskę bycia przy przejściu Księdza Poety „na drugi brzeg”. Zgodziła się też, aby ujawnić coś, co wydaje jej się niezwykłe. Gdy zjawiła się - prosto z pociągu ze Szczecina - przy łóżku odchodzącego Księdza, z bukiecikiem kwiatów, powiedziała wiersz Spotkanie; był to jedyny wiersz, który zdołała sobie przypomnieć, to było tak, jakby piękno, które Ksiądz zawarł w tym wierszu, do niego wróciło.
Chciałabym, aby te wspomnienia i refleksje przybliżyły Państwu postać Księdza Jana, pozwoliły ocalić ulotny nastrój spotkań z nim, jego twórczością, zatrzymać wzruszenia i uśmiech minionych chwil.
Smutno mi, że nie ma już Dziadka, choć wiem, że zawsze będzie wśród nas, bo przecież napisał, że „nieobecni są najbliżej...”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu