Te działania określonych mediów oceniam jako ze wszech miar zasługujące na potępienie, a poza tym za niebezpieczne i szkodliwe społecznie. Pozostają one przy tym w jawnej sprzeczności z fałszywymi zapewnieniami owych mediów, że służą społeczeństwu. Jakiemu społeczeństwu? Niektóre media zapominają o tym, że nie może być wolności absolutnej, że wolność jednego człowieka kończy się w tym miejscu, gdzie zaczynają się słuszne prawa drugiego człowieka, m.in. prawo do poszanowania tego, co uznaje za święte. Bzdurą jest przy tym mówienie, że liberalne media stanowią czwartą władzę. One są po prostu narzędziem, wykonującym posłusznie zadania określonych sił ideologicznych i koncernów pozostających pod ich wpływem.
To, co obserwujemy, jest terroryzmem medialnym lewicowych mediów, tak zwanej nowej lewicy. Jej erupcja nastąpiła w 1968 r. na zachodzie Europy. Powstała z marksizmu, trockizmu i postmodernizmu. Ta ideologia coraz bardziej przenika do Polski. Lewica ta chce odrzucić wszystko, co ogranicza, głosi hasła: precz z państwem, precz z Kościołem, z rodziną, z małżeństwem, zakazuje się zakazywać. Ponieważ poszczególne państwa zwalczały te poglądy, lewicowcy zaczęli tworzyć organizacje terrorystyczne - we Włoszech, Niemczech itd. Trwało to wiele lat. Państwa się z tym jakoś uporały, ale w ostatnich dziesięcioleciach do władzy doszło demokratycznie tzw. pokolenie 1968 r. Oni obecnie rządzą Europą. Nie potrzebują już granatów, bo mają do dyspozycji prawo.
W tej sytuacji chrześcijanie, niestety, są mocno otępiali. Okazuje się często, że największym wrogiem chrześcijaństwa są sami chrześcijanie, jeśli są tchórzliwi i wygodni. Jako wyznawcy Chrystusa powinniśmy się zmobilizować. Musi nastąpić ofensywa. Nie oznacza to agresji, lecz ofensywę nowej ewangelizacji. Ludzie myślący i żyjący po chrześcijańsku muszą wchodzić do polityki, kształtować życie społeczne. Zwolennicy nowej lewicy boją się tego jak ognia, strasząc m.in. państwem wyznaniowym. Lansują oni m.in. nową ideologię, która głosi hasło: „Paradise now”, czyli „raj teraz”, natychmiast, już. Raj bez Boga i Jego przykazań. Zmierza ona do zapewnienia sobie nieograniczonej niczym wolności. Obserwując te zachowania, niektórzy muzułmanie głoszą, że chrześcijanie zdradzili Pana Boga, że podeptali przykazania i nie spełniają żadnych praktyk religijnych oraz że kraje chrześcijańskie zostały opanowane przez diabła, i dlatego trzeba je wszelkimi sposobami zwalczać. Warto tu zaznaczyć, że - jak opowiadają niektórzy misjonarze - ci z nich, którzy nie boją się chodzić w sutannie czy habicie, którzy mocno podkreślają swoje zasady, jak bywa choćby w Egipcie (nie wszędzie jest to możliwe, w niektórych krajach islamskich, np. Arabii Saudyjskiej jest to karane), są szanowani za to, że są wierni swojej wierze. W związku z tym trzeba podkreślić, że nie można tu mówić o starciu cywilizacji chrześcijańskiej z islamską, lecz o walce wojującego ateizmu z religią w ogóle. To, czego dopuściły się europejskie gazety, właśnie utwierdza niektóre kręgi muzułmanów w przekonaniu, że chrześcijanie zdradzili Boga. Dlatego nie wolno obrażać żadnej religii. Wiemy aż nadto dobrze, do jakich straszliwych konsekwencji prowadzi rugowanie jej z życia. XIX-wieczny niemiecki filozof Fryderyk Nietzsche - w porywie (był bowiem człowiekiem szalonym) - zadał znamienne pytanie, sobie i ówczesnym intelektualistom europejskim: „Cóż to, zamordowaliście Boga i myślicie, że ujdzie wam to bezkarnie?”. Teraz głosiciele współczesnej ideologii również w pewnym sensie próbują zabić Boga i myślą, że nie poniosą za to żadnych konsekwencji. Warto tymczasem pamiętać, że tam, gdzie nie ma miejsca dla Boga, nie ma poszanowania człowieka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu