Spotkanie miało charakter otwartej sesji pt. „Komunikacja w małżeństwie i w rodzinie”, adresowanej zarówno do małżeństw z ruchu Domowy Kościół w Toruniu, jak i szerzej - do wszystkich, którzy chcieli poprawić sposoby komunikowania się w rodzinie. Krąg odbiorców okazał się jeszcze szerszy - odnotowano obecność małżeństw z Bydgoszczy i Włocławka (codziennie dojeżdżających), a nawet uczestnika z odległego Tarnowa. Cieszyła zwłaszcza obecność wielu ludzi młodych, którzy na początku małżeństwa (czy nawet czasem przed jego zawarciem) pragną w odpowiedzialny sposób potraktować tę drogę życia.
Uczestnikom udzielił gościny ks. Wojciech Miszewski w parafii pw. św. Antoniego na toruńskich Wrzosach. Życzliwość gospodarzy była ogromna (nie tylko Księdza Proboszcza, lecz także innych osób posługujących na plebanii i w zakrystii). W przychylnej atmosferze, w kaplicy Bożego Miłosierdzia przez trzy kolejne dni (17-19 listopada br.) ok. 120 uczestników zajęć zgłębiało tajniki wiedzy o tym, co każdej rodzinie może pomagać w wewnętrznym funkcjonowaniu, duchowym wzrastaniu i zbliżaniu się do siebie, a razem do Boga. Uczestnicy sesji brali też udział w codziennej Eucharystii, bez której trudno oczekiwać dobrych dzieł i owoców ludzkiego działania.
Erudycji i doskonałej techniki wykładów dr. Jacka Pulikowskiego zachwalać nie trzeba. Umiejętne łączenie ważnych treści z lekką, miejscami anegdotyczną formą, sprawiało, że słuchało się go z przyjemnością. A przy tym nie umknęły uwadze sprawy istotne, osadzone na moralnej nauce Kościoła i współczesnej wiedzy psychologicznej.
Trudno w krótkiej notatce ukazać wszystkie wątki tematyczne sesji, pozostaje jedynie zarysować tematy zasadnicze. Początków nieporozumień, konfliktów czy nawet kryzysów rodzących się w małżeństwach należy szukać w różnicach między kobietą i mężczyzną. Przede wszystkim w różnicach psychologicznych, w sposobie widzenia świata, reagowania, budowania pojęć o otoczeniu. Różnice te są skutkiem m.in. różnic w budowie mózgu, a te z kolei wynikają z planu Bożego. Dobry Bóg przeznaczył kobietę i mężczyznę do innych zadań na ziemi, dlatego wyposażył ich w narzędzia najbardziej do tych zadań przydatne - wyjaśniał dr Pulikowski w zasadniczym wątku tej części sesji.
Z wieloletniej praktyki doradcy rodzinnego wynosi on doświadczenie, że jednym z pierwszych oskarżeń, którym kobiety obciążają swoich mężów jest fakt, że są oni mężczyznami! Czyli myślą w inny sposób niż one i reagują inaczej niż one. Bo po męsku. Zresztą, działa to tak samo w drugą stronę. - Czego ryczysz? - pyta mąż zapłakaną żonę. - Nie wiem - odpowiada przez łzy. - Jak to nie wiesz? - mąż nie rozumie. Bo on by wiedział (gdyby ryczał). Konsekwentne uznanie tych różnic, zgodzenie się na to, że są one naturalne - to pierwszy krok ku znajdowaniu zrozumienia.
Krok pierwszy, lecz nie jedyny. Na małżeńskiej drodze czai się bowiem wiele niebezpieczeństw i przeszkód w budowaniu więzi. Taki znak ostrzegawczy stawia dr Pulikowski między innymi w momencie urodzenia się dziecka, zwłaszcza pierwszego. Zagrożenie, jakim jest ukierunkowanie wszystkich uczuć i emocji kobiety matki na maleńkim, bezbronnym dziecku i „uczuciowe odepchnięcie” męża, jest doświadczeniem znacznego odsetka małżeństw. Wykładowca wskazał na wielorakie przyczyny powstawania takiego stanu, wytyczył także szereg możliwości rozwiązania tej trudnej, szczególnie dla mężczyzny, sytuacji.
Szczególna więź matki z dzieckiem może być też przyczyną trudności w późniejszym okresie życia. W momencie, kiedy młody człowiek stoi u progu zakładania swojej rodziny (tak córka, jak i syn, choć w praktyce częściej syn), „wtedy żadna narzeczona nie jest dobra” - powiedział dr Pulikowski - „bo każda stanowi konkurencję dla uczuć, jakie mamusia ulokowała przez dwadzieścia kilka lat w swoim syneczku”. „Skąd tyle dowcipów o teściowych?” - pytał Prelegent i odpowiadał: „Dowcipy nie biorą się znikąd, one - choć satyrycznie - odpowiadają na pewną sytuację, pewne zjawiska społeczne”. Mówca zaprezentował kilka dowcipów o teściowych, by na ich kanwie ukazać źródła powstawania i utrwalania się takich zgoła patologicznych więzi. Ale jak zwykle nie zabrakło też podpowiedzi, sugestii, jak w poszanowaniu dobra wszystkich osób z takich sytuacji wychodzić. „Dlatego opuści mężczyzna ojca swego i matkę swoją i złączy się ze swoją żoną...” - przypomniał wykładowca biblijne przesłanie i dodał: „Młode małżeństwa zawsze zachęcam, by - o ile to tylko możliwe - zamieszkały po ślubie samodzielnie”. I choć mamy świadomość, że nie jest to porada uniwersalna, jednak ogromnej liczbie małżeństw pomogła w tworzeniu dobrego, własnego, nowego domu w wymiarze psychicznym i duchowym.
Znaczną część sesji dr Jacek Pulikowski poświęcił tematyce współżycia seksualnego. Ta forma wyrazu miłości, przynależna wyłącznie małżeństwu, bywa kolejnym miejscem wielu nieporozumień, a nawet istotnych zranień i krzywd. Tu różnice w sposobie przeżywania aktu małżeńskiego przez męża i żonę są niezwykle istotne. Nieuwzględnianie tych różnic, jak i nie branie pod uwagę uzasadnionych niechęci żony czy męża co do konkretnych form współżycia, może prowadzić do wielu trudności i zahamowań w tej intymnej sferze życia. „Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, i Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre” - przypominał Prelegent - „a więc i seksualność, używana zgodnie z zamysłem Stwórcy, jest bardzo dobra”. Zaznaczając, że akt małżeński jest obopólnym darem z siebie żony dla męża i męża dla żony, podkreślił, że istotą uznania, czy akt małżeński jest moralnie dobry, jest jego otwartość na potencjalne poczęcie nowego życia. Nie znaczy to bynajmniej, aby podejmowany był tylko w celu prokreacji. Znaczy to jednak, że to Bóg, a nie człowiek, jest w ostateczności tym, kto decyduje o zaistnieniu lub niezaistnieniu nowego życia. A małżonkowie są gotowi ten dar przyjąć, nawet jeśli tego wcześniej nie planowali.
Końcową część sesji Prelegent poświęcił kwestiom komunikacji werbalnej i niewerbalnej. Przypominając podstawowe błędy popełniane w tej dziedzinie, ukazał również zasady, które konsekwentnie stosowane mogą tę sferę w komunikacji - zwłaszcza między mężem i żoną - poprawić. Zasada, że równie ważna jak treść, jest forma komunikatu oraz okoliczności i atmosfera, w których jest przekazywany, trafiła chyba do wszystkich. Bogate ilustracje sytuacyjne pomogły uczestnikom przyswoić zasady dobrej komunikacji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu