Wsobotę 17 marca, czyli dokładnie w dniu ogólnoświatowej inauguracji kolejnej edycji „Pól nadziei” z taką prelekcją ks. Grzegorz Jabłonka przybył do Szkoły Podstawowej nr 6 Integracyjnej, gdzie podczas godzinnej multimedialnej prezentacji pokazał życie w hospicjum. By dzieci łatwiej zrozumiały sytuację ludzi odchodzących, kapłan pokazał im film, w którym opowiadają o sobie ich rówieśnicy: 8-letni Kamil, 15-letni Łukasz i 12-letni chłopiec oraz ich bliscy.
Ks. Grzegorz opowiedział również o sytuacji Hospicjum Domowego św. Kamila. Namawiał dzieci do tego, by dostrzegały wokół siebie ludzi potrzebujących, niekoniecznie chorych, ale samotnych, starszych, niedołężnych czy smutnych i zawsze chętnie im pomagały, choćby okazując zainteresowanie czy wspierając dobrym słowem. Zebrani przyrzekli spełnić życzenie duszpasterza.
- Gdy zaczynaliśmy swoją działalność w 1992 r. - opowiada ks. Jabłonka - było nas kilkoro. Opiekowaliśmy się dwunastoma osobami. W 2006 r. tych osób było już 215, w roku obecnym, czyli niecały kwartał, zajmujemy się już 50 chorymi. Jest to bardzo trudna praca, również pod względem emocjonalnym, bo trzeba rozmawiać nie tylko z cierpiącymi, ale również z ich rodzinami, które przeżywają trudne chwile, czasami są bezsilne, czasami zmęczone, czasami zbuntowane przeciw losowi, który spotyka ich rodzinę, bo choroba zmienia każdego w rodzinie.
Zakres naszej działalności obejmuje tereny również spoza Bielska-Białej. Sięga do Łodygowic, Czechowic-Dziedziec i Szczyrku. Jeździmy do chorych w różnym wieku. Najmłodsze dziecko miało trzy latka, wielu było ludzi w podeszłym wieku, wielu w średnim i młodych. Choroba dotknąć może każdego z nas. Nie wiemy, co jest nam sądzone, co spotka naszą rodzinę. Dlatego tak ważne jest, by uświadamiać ludziom od najmłodszych lat, że choroba nieuleczalna nie jest końcem, ale przejściem w inny wymiar. Jednakże trzeba osobie odchodzącej z tego świata stworzyć godne warunki, żeby czuła się ona potrzebna, żeby nie cierpiała. I trzeba pomóc rodzinie później, po jej odejściu pogodzić się ze stratą.
Są cztery formy opieki hospicyjnej. Pierwszą jest stacjonarne hospicjum. W Bielsku takie aktualnie nie istnieje. Trwają prace związane z budową takiego obiektu. Będzie się on znajdował obok kościoła NMP Królowej Polski. Nad budową czuwa Stowarzyszenie. Na naszym terenie mamy jedynie sześć łóżek na oddziale opieki paliatywnej w szpitalu w Wilkowicach. Są to dwie trzyosobowe sale. To kropla w morzu potrzeb.
Drugą formą opieki nad terminalnie chorymi są ambulatoryjne poradnie hospicyjne. Taka poradnia istnieje również przy naszym hospicjum domowym. Gdy ktoś potrzebuje pomocy, może się o nią do nas zwrócić. Może również skontaktować się z kimś, kto ma podobną do niego sytuację. To ważne, by ludzie wiedzieli, iż nie są sami z tragedią.
Trzecim rodzajem opieki nad terminalnie chorymi są specjalne domy opieki dziennej. Takim ma być dom opieki „Józefów” przygotowywany przez Klub Inteligencji Katolickiej. Na pewno jego członkom nie chodzi wyłącznie o domy opieki nad terminalnie chorymi, ale wszystkimi, niepełnosprawnymi również.
Czwartą formą opieki hospicyjnej jest domowe hospicjum. Takie, które działa przy parafii NMP Królowej Polski.
Celem „Pól nadziei” jest propagowanie wśród dzieci i młodzieży idei opieki hospicyjnej. W pierwszej edycji uczestniczyło 26 szkół. Do tegorocznej przystąpiło przeszło 80 szkół. Dzieci sadzą żonkile, które są symbolem działalności hospicjum. Cebulka musi obumrzeć, by mógł wyrosnąć z niej przepiękny kwiat. Podobnie jak człowiek musi odejść z tego świata, by mógł odrodzić się w innym świecie.
Oprócz spotkania z ks. Grzegorzem odwiedzający szkołę mogli bardziej konkretnie wesprzeć ideę „Pól nadziei”. Kupowano żonkile, kartki świąteczne i inne atrakcyjne, wykonane przez dzieci drobiazgi.
Informacje o hospicjum domowym można znaleźć na stronie internetowej hospicjum:
Pomóż w rozwoju naszego portalu