Codzienna liturgia to inicjatywa łódzkiego arcybiskupa, do której zobowiązał się w swoim słowie skierowanym do wiernych archidiecezji.
W homilii abp Ryś odwołując się do dzisiejszej liturgii słowa przypomniał, że Jezus nie potrafił w swoim rodzinnym mieście zdziałać żadnego cudu. "Jest granica, której sam nie przekracza, a tą granicą jest wolność człowieka.(...) To jest dopiero siła, żeby uszanować tak dalece wolność drugiego, żeby okazać się tak maleńkim, który nie przemoże, nie złamie, nie zdominuje nie obrazi się, nie wywrze swej siły nad drugim, nie skorzysta z tego, że jest mocniejszy. To jest dopiero wszechmoc – zostać takim maleńkim. To jest paradoks, który się rozwiązuje w Miłości! Bóg jest paradoksalny, bo kocha!" – podkreślił kaznodzieja.
Przed błogosławieństwem metropolita łódzki stwierdził, że wczorajsza niedziela pokazała piękną i wielką dojrzałość naszego Kościoła. "Bardzo Wam Dzięki za wczorajszą postawę. Jednocześnie proszę bądźmy dalej czujni. Mobilizujmy się, bo jeden dzień niczego nie rozstrzyga. Potrzeba, by nasza miłość, która jest odpowiedzialnością za drugich - która każe nam zostać w domu, ograniczać kontakty, zapobiegać epidemii – ta miłość musi być cierpliwa, choć poddana jest próbie czasu. Wszystkim dziękuję!" – mówił arcybiskup Grzegorz.
Kolejna transmisja Mszy świętej z kaplicy księdza arcybiskupa już jutro o godz. 7:30 na stronie Archidiecezji Łódzkiej i kanale YouTube Archidiecezja Łódzka.
Bp Ryś: prawdę o Kościele odkrywa się w miłosierdziu Boga
„Dojście do pytania, jaki tworzymy Kościół i ile w nim jest rzeczywiście miłosierdzia, zaczyna się od odkrycia kim jest Jezus, kim się Bóg objawia w Chrystusie. Jako Ten, który ma na imię miłosierdzie, który mnie dotyka, który przekracza prawo” – powiedział w Krakowie-Łagiewnikach biskup Grzegorz Ryś. Hierarcha wygłosił konferencję związaną z tematyką miłosierdzia podczas sobotniej diecezjalnej jubileuszowej pielgrzymki kapłanów do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia.
Bp Ryś odwołał się do opisu uzdrowienia trędowatego przez Jezusa, który czyni ten cud, gdyż jest poruszony do samego serca. Przypomniał przy tym słowa papieża Franciszka, który stwierdził, że Chrystus nie potrafi się nie zaangażować widząc cierpiącego człowieka. „Bóg to, co widzi natychmiast przenosi w swoje najgłębsze wnętrze. Tu chodzi o postawę, która rodzi się głęboko z serca. Nie chodzi o wzruszenie i emocje, które zaraz ulecą” – tłumaczył. Podkreślił, że trzeba zobaczyć, że takie działanie Jezusa względem człowieka jest powtarzalne. „To jest właśnie istota miłosierdzia – serce dla biedaka. Nie może być inaczej. Pan Bóg nie potrafi inaczej. Cierpienie człowieka nigdy nie zostaje na zewnątrz Boga” – mówił. Hierarcha zwrócił uwagę, że po czułym dotknięciu człowieka w jego trądzie przez Chrystusa, następuje kontrastowe odesłanie go. „To zdecydowanie jest po to, by nie celebrować tego momentu. Pan Jezus w tym spotkaniu nie chce ani celebrować siebie, ani tego co się stało. Tylko go odsyła na świadectwo” – powiedział.
CZYTAJ DALEJ