Biskup Dziemianko w czasie swej dwutygodniowej wizyty w Chicago spotkał się m.in. z pątnikami pielgrzymującymi do maryjnego sanktuarium w Merrillville w stanie Indiana. A dokładnie tydzień później, w mniejscowości Munster, przewodniczył uroczystej Mszy św. odpustowej.
- Jest to wielkie święto chicagowskich górali - wspomniał na początku przeor zakonu karmelitów bosych w Munster o. Jacek Palica. - To właśnie tu, w Musnter, znajduje się kopia cudownej figury Matki Bożej Ludźmierskiej. Tej, którą tak szczególnie ukochali polscy górale, a którą w Ludźmierzu koronował Ojciec Święty Jan Paweł II.
Każdego roku w połowie sierpnia, na co dzień spokojny i zanurzony w modlitewnym czuwaniu klasztor karmelitów bosych w Indianie, zamienia się w teren gwarnego i kolorowego góralskiego odpustu. Wspólna modlitwa oraz stoiska z oryginalnym (choć wytwarzanym na ziemi amerykańskiej) góralskim rękodziełem, z wytwarzanymi przez tutejszych „ludzi z Tatr” góralskim smakołykami, każdego roku przyciągały do Munster tysiące ludzi. W tym roku, niestety, ambitne plany organizatorów góralskiego odpustu pokrzyżowała pogoda. Padający praktycznie przez trzy dni ulewny deszcz nie tylko spowodowal dużo szkód w mieście, ale odstraszył wielu potencjalnych miłośnikow góralskich spotkań pod chmurką. - Przecież wszyscy macie góralskie kapelusze, które chronią was przed deszczem - pocieszał na początku Mszy św. o. Jacek Palica.
- Istotnie pogoda nam w tym roku nie dopisała - skomentował krótko przewodniczący chicagowskiego Komitetu Obchodów 600-lecia Matki Bożej Ludźmierskiej i współorganizator góralskiego odpustu w Munster Józef Bafia. - Jednakże górale deszczu się nie boją i ci, którzy do nas dojechali, czasu nie zmarnują.
Zaraz po Mszy św., w strugach wody i błocie po kostki, w modlitewnym czuwaniu pozostała jedynie grupa najodważniejszych, na czele z byłym prezesem Związku Podhalan w Północnej Ameryce Henrykiem Mikołajczykiem. Już w suchych pomieszczeniach klasztoru miało miejsce półoficjalne spotkanie z białoruskim biskupem Antonim Dziemianko. I choć na zewnąrz lało jak z cebra, w klasztorze czas płynął leniwie przy wspólnym obiedzie, prywatnych rozmowach z Księdzem Biskupem oraz wzajemnych prośbach o modlitewne wstawiennictwo.
Ci, którym deszcz straszny nie był, pozostali w przyklasztornym parku i korzystając w wybudowanych ostatnio zadaszeń, podtrzymywali tradycję niedzielnego dopustu, racząc się wzajmenie śpiewem i góralskim jadłem. Z nadzieją, że za rok pogoda będzie wszytkim sprzyjać...
Wywiad z bp. Antonim Dziemianko zamieścimy w następnym numerze „Niedzieli w Ameryce”
Pomóż w rozwoju naszego portalu