Ani to Wielki Post, ani Adwent, tylko karnawał w pełni, a tu
w Kościele znowu słychać wezwanie do nawrócenia. Czy nie można by
z tym poczekać do Środy Popielcowej? Zaledwie półtora miesiąca od
Wigilii... Po co ludziom psuć zabawę? Przecież coś im się od życia
należy. Nawet w Piśmie Świętym czytamy, że jest właściwy czas na
wszystkie sprawy pod niebem: jest czas rodzenia i czas umierania,
czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów, czas pieszczot
cielesnych i czas wstrzymywania się od nich...
Ale Chrystus działa niekonwencjonalnie. Tak dziś, jak
i przed dwudziestu wiekami, gdy wezwanie do nawrócenia wypowiedział,
niby to w niewłaściwym czasie i miejscu, i pod niewłaściwym adresem.
Bo Galilea nie była ziemią proroków. Żaden stamtąd nie pochodził,
ani tam nie nauczał. Nie było tam szkół rabinistycznych, ani wysiadujących
całymi dniami pod bramą miejską łowców sensacji. W Galilei ciężko
pracowali bohaterowie Jezusowych przypowieści: oracze, siewcy, żeńcy,
plantatorzy winogron i rybacy - "lud ziemi", jak ich pogardliwie
nazywali mieszkańcy Judei. Jedni trudzili się na polach w skwarze
południa. Drudzy wypływali na połów o zachodzie słońca, a wracali
nad ranem, czasem z pustymi i dziurawymi sieciami, które trzeba było
naprawiać przez cały dzień. Nie mieli czasu na rozmowy o Królestwie
Bożym.
Zielona i kwitnąca Galilea kontrastowała z pustynną,
surową i mistyczną Judeą, z jej wspaniałymi tradycjami religijnymi
i jedyną na ziemi Świątynią prawdziwego Boga. Tymczasem kraina wokół
Jeziora Genezaret nie przypadkiem nazywana była Galileą pogan. I
nie chodziło li tylko o naturalne spoganienie pokoleń zamieszkujących
najdalej od Jerozolimy. Izajasz, używając tego określenia, miał na
myśli również fakt podbicia owych ziem przez Asyryjczyków i osiedlenia
tam pogańskich przybyszów. Samo zamieszkiwanie w pobliżu starożytnej
Drogi Nadmorskiej, którędy przeciągały karawany kupieckie i obce
armie idące na podbój ówczesnego świata, nie sprzyjało zachowaniu
tożsamości narodowej i religijnej. I właśnie tam, od wezwania do
nawrócenia, zaczyna się Jezusowe głoszenie Ewangelii. Dla Boga nie
ma bowiem niewłaściwego czasu i miejsca, aby działać. Dlaczegoż to
zielone ogrody Galilei miałyby być gorsze od judejskich pustyń? Albo
rybacy mniej godni poznania i głoszenia prawdy Bożej niż jerozolimscy
uczeni w Piśmie i faryzeusze? Przecież Bóg nie jest niewolnikiem
czasu i miejsca ani struktur społeczno-religijnych.
Wymagania Ewangelii są równie aktualne i obowiązujące
w świątyni, co i na karnawałowym balu, nawet na roztańczonych ulicach
Rio de Janeiro. Nie ma takich miejsc i takich nocy, gdzie można o
Bogu zapomnieć. I nie ma takich ludzi, o których by Bóg zapomniał.
Ku Niemu mamy się zwracać i nawracać nie tylko w chwilach smutku,
ale i w doświadczeniu upojnego szczęścia. Bo dla chrześcijanina nie
ma czasu - póki czas istnieje - który nie byłby częścią historii
zbawienia. Naszego zbawienia - również w karnawale.
Pomóż w rozwoju naszego portalu