Mija właśnie 5 lat, gdy na zaproszenie ks. Adama Galka i z polecenia szefa „Niedzieli” ks. Ireneusza Skubisia, 15 marca wylądowała na lotnisku w Chicago dwójka dziennikarzy „Niedzieli”: ks. Jacek Kowalik i niżej podpisana. Naszym zadaniem numer jeden było przygotowanie relacji z uroczystości przyjęcia sakry biskupiej przez ks. Tomasza Paprockiego w katedrze Holy Name. Relacja ta miała być przetestowaniem możliwości warsztatowych koniecznych dla uruchomienia wydania chicagowskiego „Niedzieli”.
Czas wydawał się wyjątkowo trudny. Lecieliśmy do USA w chwili, gdy wojna z Irakiem wisiała na włosku. A wiadomo, że scenariusze konfliktów zbrojnych są nie do przewidzenia. Śledząc relacje w CNN odbyliśmy równocześnie tuziny spotkań z Polakami mieszkającymi w aglomeracji Chicago. Korzystaliśmy z dobrodziejstwa gościnności Jadwigi Cholewy i Stanisławy Macanowicz, i wielu wielu innych miłych ludzi, którzy poświęcali nam swój czas i energię. Naszym opiekunem, przewodnikiem i mentorem był ks. Adam Galek, który zgodził się wówczas sprzyjać na siebie trudy redagowania edycji chicagowskiej „Niedzieli”. A łatwo nie było.
Sporo kłopotów sprawiała nam różnica w czasie, kompletowanie współpracowników, którzy zdołają tydzień w tydzień dostarczać do centrali w Częstochowie wiadomości z życia Kościoła w Chicago, gnębiły nas różnice w programach komputerowych między Ameryką a Europą, zdjęcia, które „zapychały” nam elektroniczną pocztę. Spokoju nam nie dawały skomplikowane przepisy celne i jeszcze trudniejsze kwestie kolportażu. By odebrać pierwszy nakład „Niedzieli” w Chicago poświęciliśmy kilka nocnych godzin na błądzeniu po gigantycznym lotnisku, odsyłani „od Iwana do pogana”. Wreszcie udało się i z jaką radością patrzyliśmy potem na kolejki czytelników, stojących po pierwszy numer pisma, którego stosy dosłownie znikały w oczach.
Po 5 latach z edycji chicagowskiej zrobiła się amerykańska. Rozwinęliśmy skrzydła. Wiele rzeczy robimy już niemal na pamięć. Docierając do Polaków w USA i Kanadzie ciągle szukamy tematów, autorów, natchnień. I trwamy w nadziei, że nasz trud komuś przynosi korzyść, że podtrzymuje łączność z Kościołem i z krajem ojców…
Pomóż w rozwoju naszego portalu