Reklama

Spotkanie z miłością

Panie Jezu Chryste, tyle jest cierpień naokoło nas. Co daje rozważanie Twojej męki? - pytał ks. Jan Twardowski, od razu znajdując odpowiedź. - Świadomość, że cierpienie może nie być wcale żadnym nieszczęściem. Twoja Droga Krzyżowa nie była drogą żadnego nieszczęścia

Niedziela lubelska 11/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nabożeństwo Drogi Krzyżowej, od wieków wpisane w Wielki Post, w szczególny sposób przeżywane jest w Wielki Piątek; w dzień, w którym narzędzie hańby stało się znakiem największej miłości Boga do człowieka. Świadomie przeżywane, przybliża do cierpienia Jezusa Chrystusa, ale nie zatrzymuje tylko na cierpieniu. Przede wszystkim przybliża do tajemnicy odkupienia, dokonanego na krzyżu.
„Wędrując od stacji do stacji razem z Chrystusem, przeżywamy Jego mękę, podjętą z miłości do nas - mówi bp Artur Miziński. - Jednak nasze z Nim wędrowanie nie może być tylko wspomnieniem zbawczego wydarzenia”. Istota przeżywania kolejnych stacji tkwi w nieustannym uświadamianiu sobie tej prawdy, że Chrystus cierpi i umiera także dzisiaj. „Obecny w swoim Kościele, Chrystus każdego dnia, w każdej chwili, jest niesłusznie oskarżany i skazywany na śmierć - tłumaczy Ksiądz Biskup. - On każdego dnia bierze na siebie ciężki krzyż ludzkiej niedoli; bierze na swoje ramiona mój i twój krzyż, może szczególnie wtedy, gdy my wziąć go nie chcemy, lub gdy odrzucamy go i jak Szymon, tylko bardziej skutecznie, odmawiamy jego przyjęcia”. Na swoich ramionach Jezus dźwiga krzyż ludzkich słabości, pychy, gnuśności i lenistwa. Upada w pył ziemi, ale podnosi się i powstaje, by pokazać tym, którzy tkwią w upadkach i dorabiają do tego własne ideologie i tłumaczenia, że w każdej sytuacji można na nowo podjąć trud powstania i skutecznie przeciwstawić się trudnościom. „On sam, cierpiący, nie zamyka się w swoim cierpieniu; nie uważa, że nie istnieje nic poza Jego cierpieniem i Jego krzyżem, ale wciąż dostrzega płaczące niewiasty i ludzi zasmuconych, pociesza i chce ulżyć w cierpieniu - mówi bp Miziński. - Umiera na krzyżu, by krzyż codziennego życia nie był znakiem przekleństwa i hańby, ale stał się znakiem chluby i nadziei”.
Towarzyszenie Chrystusowi w Jego krzyżowej drodze pobudza do głębokich refleksji i rachunku sumienia. Pomaga zrozumieć, że cierpienie Chrystusa jest w dużej mierze spowodowane konkretną postawą życiową - obojętnością, lenistwem, brakiem świadectwa życia Ewangelią... „Udział w nabożeństwie Drogi Krzyżowej jest szczególnym świadectwem wiary w to, że dzięki męce, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa otrzymaliśmy życie wieczne” - uważa Ksiądz Biskup. Takie osobiste spotkanie ze Zbawicielem nie może jednak zamykać się w czasie rozważań kolejnych stacji. Przedłużeniem rozważań tajemnicy śmieci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa powinno być codzienne życie. „Co pozostanie ze spotkania z cierpiącym za nas Chrystusem - pyta Biskup Artur. - Jaki ślad wyciśnie ono na naszej codzienności?”. Nie tylko podczas nabożeństw, ale przede wszystkim w powszednich sytuacjach mamy być prawdziwymi świadkami Chrystusa. „Spotkanie z Miłością, która zwiodła Chrystusa na krzyż, winno przemienić życie człowieka i sprawić, że będzie więcej miłości w rodzinie, w sąsiedztwie, w miejscu pracy” - uważa Ksiądz Biskup. Prawdziwe spotkanie zmienia sposób myślenia, porządkuje życie i sprawia, że codzienna, szybko odmówiona modlitwa, niezbyt częsty udział we Mszy św. i drobna ofiara złożona na Kościół przestają wystarczać. Prawdziwe spotkanie ze Zbawicielem sprawia, że codzienne sprawy nabierają nowego znaczenia, bo widziane są z Bożej perspektywy.
„Być uczniem i świadkiem Chrystusa i Jego obecności w świecie nie jest łatwo, zwłaszcza, że człowiek zmienia świat i kształtuje go tak, jakby Boga nie było - mówi bp Miziński. - Niestety, często chrześcijanie nie zabierają głosu, gdy ważą się ich losy, pozostawiając swoje sprawy w rękach tych, którzy idąc z duchem czasu ogłaszają się agnostykami. Nie mogą nam być obojętne pytania o to, czy odwołamy się do imienia Boga w konstytucji, czy uwzględnimy chrześcijańskie korzenie Europy, czy zatroszczymy się o nienaruszalną godność osoby ludzkiej w momencie jej poczęcia i od poczęcia aż do naturalnej śmierci, czy będziemy postrzegać małżeństwo jako nierozerwalny sakrament i związek mężczyzny i kobiety - uważa Ksiądz Biskup. - Mamy prawo bronić obecności Boga wśród nas, a do tego potrzebujemy płynącego z krzyża umocnienia”. By je otrzymać, wystarczy na serio potraktować słowa Jezusa: „Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Łk 9,23).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wspomnienie męczeństwa Pierwszych Męczenników Polskich

Niedziela szczecińsko-kamieńska 24/2003

[ TEMATY ]

święty

męczennicy

Albertus teolog/pl.wikipedia.org

W 1001 r. przebywał w Pereum cesarski krewny Bruno z Kwerfurtu. Pełen zapału, żył Bruno myślą o pracy misyjnej w Polsce i jej krajach ościennych, o czym musiała być mowa w czasie niedawnej wizyty cesarza u Bolesława Chrobrego. Niewątpliwie Bruno skłonił św. Romualda, który myśl misyjną podejmował kilkakrotnie w życiu, do wysłania na północ małej ekipy misjonarskiej. Wybrani zostali do niej Benedykt i Jan, cesarz zaś wyposażył ich w księgi i naczynia liturgiczne, może także w inne środki na drogę. Gdy w początkach 1002 r. przybyli do Polski, na dworze Bolesława Chrobrego zdziwienia nie wywołali, bo rzecz omówiona musiała być już wcześniej, być może w czasie zjazdu gnieźnieńskiego. Jakkolwiek by było, książę dał im miejsce na erem, a zapewne i środki utrzymania oraz jakieś świadczenia w naturze. Spierano się później, gdzie to miejsce było, ale dziś przyjmuje się powszechnie, iż osiedlili się na terenie obecnego Wojciechowa pod Międzyrzeczem. Na to wskazywałaby analiza nielicznych źródeł pisanych. Tam to nowo przybyli mnisi-pustelnicy podjęli swój zwyczajny tryb życia, dzielony pomiędzy pracę, modlitwę i studium. Ponieważ przybyli do Polski w celach misyjnych, rozpoczęli także przygotowania do tej akcji, przede wszystkim zaś zaczęli przyjmować do swego nielicznego grona młodzieńców z kraju, do którego przybyli. Na początku zjawiło się kilku: Izaak, Mateusz i Barnaba. Dwaj pierwsi byli rodzonymi braćmi, a pochodzić musieli z rodziny dobrze już schrystianizowanej, skoro także dwie ich siostry zostały mniszkami. Niektórzy przypuszczają, że wywodzili się z jakiegoś możnego rodu, albo nawet ze środowiska dworskiego, nic jednak dokładniejszego na ten temat nie wiemy. W obejściu klasztornym była również jakaś służba dodana im przez księcia, zapewne jakiś włodarz, samą jednak społeczność eremicką uzupełniał młody chłopiec Krystyn (Chrystian), pochodzący z tej okolicy. Pełnił obowiązki kucharza, może nawet był bratem-laikiem, w każdym razie był serdecznie oddany sprawie, której służył. W świecie tymczasem dokonały się niemałe zmiany. Ze śmiercią Ottona III (1002 r.) inny obrót przybrały nie tylko sprawy polityczne; zahamowaniu ulec musiała także realizacja planów misyjnych. Bruno, którego eremici spodziewali się w związku z tymi planami, nie przybywał, Bolesław Chrobry wyprawił się do Pragi, między nim a nowym cesarzem narastał konflikt. W takim stanie rzeczy Benedykt postanowił pojechać po instrukcje do Rzymu, ale w Pradze Chrobry zawrócił go z drogi i zezwolił tylko na to, aby do Włoch wysłać Barnabę. Wrócił wtedy Benedykt do eremu, a pieniądze (10 funtów srebra), które książę wręczył mu uprzednio, chcąc go użyć do spełnienia misji politycznej, oddał do książęcej kasy. Z początkiem listopada 1003 r. eremici spodziewali się powrotu Barnaby, a wraz z nim wieści, a może nawet decyzji co do podjęcia zamierzonych prac misyjnych. Tymczasem wysłannik nie wracał i oczekiwania się przeciągały. 10 listopada 1003 r., przed północą, podchmieleni chłopi, bodaj z samym włodarzem książęcym na czele, dokonali na nich rabunkowego napadu, spodziewając się znaleźć u ubogich eremitów darowane im przez księcia srebro. Jan, Benedykt, Izaak, Mateusz i Krystyn zginęli od miecza 11 listopada 1003 r. Papież Jan XVIII, któremu ocalały Barnaba w jakiś czas później zdał sprawę z wszystkiego, kanonizował ich niejako viva voce: "bez wahania kazał ich zaliczyć w poczet świętych męczenników i cześć im oddawać".
CZYTAJ DALEJ

Bracia Międzyrzeccy

[ TEMATY ]

święci

Albertus teolog/pl.wikipedia.org

Śmierć Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna, pierwszych męczenników Polski obraz umieszczony w kościele opactwa Kamedułów w Bieniszewie

Śmierć Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna, pierwszych męczenników Polski obraz umieszczony w kościele opactwa Kamedułów w Bieniszewie

Bracia Międzyrzeccy żyli, pracowali i głosili słowo Boże na ziemiach, które geograficznie usytuowane są w Europie, lecz o określeniu Świętych mianem Europejczyków decyduje w równej mierze ich szczególna postawa.

Synowie możnych rodów - Benedykt urodzony w Benewencie, Jan z Wenecji i towarzyszący im Barnaba- na zaproszenie księcia Bolesława Chrobrego wyruszyli z pustelni św. Romualda w Pereum do odległego i nieznanego im kraju. "Odbywszy więc długą drogę przez Alpy [...] weszli do kraju Polan, gdzie mówiono nieznanym językiem [...] i zastali księcia, imieniem Bolesław [...]. I we wszystkim tenże Bolesław okazując im łaskawość, w zacisznej pustelni z wielką gotowością zbudował im miejsce, które sami sobie obrali [...] i dostarczał im środków niezbędnych do życia". Podróż mnichów, po której osiedli w pustelni niedaleko ujścia Obry do Warty, według dziejopisarza św. Brunona z Kwerfurtu, przygotował sam cesarz Otton III. Do przybyszów z Włoch dołączyli wkrótce nowicjusze Izaak i Mateusz z możnego chrześcijańskiego już rodu Polan oraz Krystyn - chłopiec z pobliskiej wsi usługujący pustelnikom. W swym eremie Bracia przygotowywali się do pracy misyjnej na ziemiach polskich. W nocy z 10 na 11 listopada 1003 roku zostali napadnięci i wymordowani. Mordercy spodziewali się obfitych łupów, których w pustelni nie było. Po złapaniu, osądzeni i skazani zbójcy, opowiedzieli przed egzekucją, że ich ofiary umarły śmiercią męczeńską, z modlitwą na ustach, także Krystyn, który bronił pustelni i poległ w walce. Swoje życie ocalił Barnaba, który był wtedy w drodze do Rzymu. Wkrótce papież Jan XVIII zaliczył Braci w poczet świętych. Europejskość męczenników, którzy zginęli według wszelkich przypuszczeń w eremie niedaleko wsi Święty Wojciech pod Międzyrzeczem, ma kilka wymiarów. Najbardziej oczywisty jest fakt geograficznego usytuowania w konkretnej przestrzeni, którą z jednej strony otwiera pustelnia kamedułów we włoskim Pereum, z drugiej natomiast zamykają ziemie "między rzekami", czyli okolice Międzyrzecza, w kraju Bolesława Chrobrego. Stąd mieli wyruszyć z misją głoszenia chrześcijaństwa w najbardziej odległych zakątkach państwa Polan, kontynuując dzieło ewangelizacyjne rozpoczęte przez św. Wojciecha.
CZYTAJ DALEJ

Profesja wieczysta brata Arno

2024-11-13 21:00

Marzena Cyfert

Profesja wieczysta brata Arno

Profesja wieczysta brata Arno

Wyjątkowy moment przeżywa wspólnota Franciszkańskiego Zakonu Świeckich, która działa przy parafii pw. św. Karola Boromeusza przy ul. Kruczej we Wrocławiu. Podczas Eucharystii brat Arno złożył profesję wieczystą.

– Osiem wieków temu św. Franciszek pokazał, że jest droga, którą można pójść bezpiecznie przez życie. Jego życie przypadło na trudny czas – wojny z Saracenami i kryzys Kościoła, przede wszystkim rozpasane duchowieństwo. A Biedaczyna z Asyżu rewolucję zaczął od siebie – kreślił kontekst działalności św. Franciszka przewodniczący Mszy św. wikariusz parafii o. Tadeusz. Podkreślił, że w krótkim czasie za św. Franciszkiem poszło 200 tys. naśladowców.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję