Joanna Kunert
W rozwiązywaniu problemów z nauką nie czekajmy do końca roku szkolnego, licząc, że jakoś się ułoży. Współpraca z nauczycielem może przynieść dziecku dużą korzyść. Jeśli trzeba, udajmy się także po radę do pedagoga szkolnego. Podkreślajmy mocne strony naszego dziecka, dbając, by nie zostało zaszufladkowane jako sprawiające problemy. W rozmowach pytajmy zawsze o konkretne zalecenia, wykonujmy je i bądźmy w stałym kontakcie z nauczycielami. I pamiętajmy ponad wszystko, że nasze dziecko jest dla nas najdroższe i niepowtarzalne, bez względu na wzloty i upadki w szkolnej karierze.
Rytm snu i czuwania,czyli - dzień zależy od nocy
Reklama
Pierwszym schematem naszego życia, dyktowanym przez naturę, jest cykl nocy i dnia. Żeby organizm regenerował się, sen i czuwanie, tak jak noc i dzień, muszą mieć odpowiednie proporcje. Dziecko we wczesnym wieku szkolnym potrzebuje około 10-11 godzin snu. Jeśli wstaje do szkoły o godz. 7, łatwo obliczyć, że graniczną godziną jego aktywności powinna być 21. U dziecka, które często niedosypia, mogą pojawić się spore problemy w funkcjonowaniu. Częstym objawem bywa wówczas rozdrażnienie i płaczliwość oraz postawa „wszystko na - nie”. Przede wszystkim jednak jest ono zmęczone. Nie oznacza to wcale, że snuje się jak cień. Przeciwnie. Dziecko może walczyć ze swoim znużeniem na różne, męczące dla otoczenia sposoby. Jednym z nich jest poszukiwanie stymulacji. Dziecko wygląda na niespokojne, jest hałaśliwe i nie potrafi wysiedzieć w miejscu przez 5 minut. Z kolei każde zajęcie, wymagające koncentracji i wydłużonego wysiłku, staje się dla niego karą. W szkole także nie sposób słuchać z uwagą poleceń nauczyciela czy siedzieć nad zadaną lekturą, walcząc z własną sennością. Zanim zaczniemy korygować tego typu zachowania, zastanówmy się, czy nasze dziecko ma zapewnioną odpowiednią ilość snu. Jeśli odpowiedź jest negatywna, poszukajmy sposobu, aby o 21.05 widzieć pociechę śpiącą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Żyć zgodnie z rytmem
O śnie dziecka warto pomyśleć już rano. Przesuwając godzinę pobudki z powodu wolnych dni lub późniejszego rozpoczęcia szkoły, musimy liczyć się z dłuższą aktywnością wieczorną dziecka. Jeśli chcemy poleniuchować w sobotę lub niedzielę, zanieśmy o zwykłej porze do dziecinnego pokoju nową książeczkę, zapomnianą zabawkę czy album ze zdjęciami. Obudźmy je, zachęćmy do zabawy i wskoczmy z powrotem do łóżka. Aby pozwolić sobie na taki luksus, warto wykazać się pomysłowością. Jeszcze więcej zyska cała rodzina, gdy wprowadzimy zwyczaj niedzielnego przygotowywania śniadań przez dzieci. Oczywiście mają one być niespodzianką dla śpiących jeszcze rodziców.
Drugi istotny etap przygotowania do nocy zaczyna się około 2 godzin przed zaśnięciem. Jeśli dziecko przez ostatnie godziny przed snem siedzi np. przy komputerze, naturalnym odruchem jego organizmu będzie chęć tzw. wyszumienia się, która oczywiście pozostaje w kolizji ze snem. Warto, by zamiast tego dziecko doznało fizycznego zmęczenia. Może to być bieganie po podwórku, ale także gimnastyka w domu czy jakaś zabawa ruchowa. Po intensywnym wysiłku przychodzi czas na wyciszenie. Dobrze podkreślić je jakimś stałym punktem - np. kolacją o określonej porze. Również kąpieli nie odkładajmy na ostatnią chwilę. Wbrew temu, co nieraz słyszymy, zbyt późna kąpiel może rozbudzić, a nie wyciszyć organizm.
A rozwój duchowy?
Reklama
Przywilejem wieku dziecięcego jest wieczorne słuchanie bajek czytanych lub wymyślanych przez rodziców. Przyjemność tą powinna poprzedzić wspólna modlitwa, w której podsumowany zostanie miniony dzień. Oprócz wartości duchowej, modlitwa symbolicznie odcina dziecko od dzisiejszych przeżyć, które ofiarowane Bogu, pozwolą mu na spokojny sen. Nawykiem powinna stać się dla dziecka także choćby krótka modlitwa poranna, np. akt strzelisty podczas jazdy samochodem. „Zdrowaś Mario” czy „Aniele Boży”, wplecione w poranne czynności, sprawią, że modlitwa staje się integralną częścią dnia. Dlaczego jest to takie ważne? Choćby dlatego, że kiedy przyjdzie pełna świadomość wartości modlitwy, nasze dziecko nie będzie musiało z heroizmem włączać jej w wir codziennych obowiązków. Będzie ona z nim po prostu od zawsze.
Kiedy lekcje?
Reklama
Kolejnym schematem, w którego wypracowaniu nie pomoże nam już natura, jest codzienne odrabianie lekcji. Dopuszczalne są różne jego wersje. Istotne jest jednak, aby obowiązywała stała pora, np. „zawsze po obiedzie”. Jeśli jednego dnia wymagamy, żeby dziecko siadało do lekcji od razu po szkole, a drugiego pozwalamy zrobić to po wyproszonych odwiedzinach u kolegi, gwarantujemy sobie tylko jedno - pora odrabiania lekcji będzie przez kolejne lata przedmiotem codziennych targów. Im szybciej wprowadzimy stałą zasadę w tym zakresie, tym lepiej. Nie tylko dla dziecka, ale i dla nas. Chcąc ułożyć dziecku najkorzystniejszy dla niego plan dnia, pamiętajmy o codziennym ruchu i o porze snu. Dobrą pomocą może być tygodniowy kalendarz, w którym kolorami albo ikonkami zaznaczymy stałe punkty dnia, w tym - odrabianie lekcji. Jeśli dziecko uczestniczy w tworzeniu tego kalendarza, chętniej będzie przestrzegać płynące z niego reguły. Uczy je to także gospodarowania czasem i niemarnowania go, na przykład przez długie ociąganie się z odrabianiem lekcji. Jeśli zauważymy, że ustalona pora nie sprzyja umysłowej aktywności dziecka, zmieńmy ją, ustalając to z nim ponownie. Najpopularniejsze są dwie wersje omawianego schematu. Jedna: po szkole posiłek (obiad), potem sjesta, lekcje i zabawa, druga zaś, po posiłku przewiduje zabawę, dla odpoczynku od szkoły, a następnie odrabianie lekcji, jako ostatnia aktywność dziecka przed snem. Pierwsza z nich posiada jednak dwie istotne zalety. Uczy nieodkładania obowiązków na później i daje możliwość fizycznego odreagowania napięcia w zabawie, przed wieczornym wyciszeniem. Oczywiście argumenty te przegrywają z dyspozycyjnością rodziców, którzy nadzorują odrabianie lekcji w pierwszych latach nauki. Ze względów wychowawczych trzeba podkreślić raz jeszcze potrzebę stałości obowiązujących zasad. Jeśli ulegamy dziecięcej chęci częstych zmian do wypracowanego grafiku, uczymy je, że zasady można obejść, jeśli się tylko nad rodzicami „popracuje”.
Nie tylko „kiedy”, ale i „ jak”?
W czasie odrabiania lekcji ważne są cztery rzeczy: blat, książka, zeszyt i pióro. Cała reszta powinna zejść na drugi plan. Jeśli chcemy, by dziecko spędziło przy odrabianiu lekcji resztę dnia, włączmy telewizor, wpuśćmy do pokoju psa, zacznijmy nad jego głową burzliwą dyskusję lub rozmowę przez telefon. Nie oznacza to, że dla sprawnego uporania się z lekcjami życie domowe musi zamierać. Istotne jest ograniczenie dopływu bodźców. Bałagan i dochodzące zewsząd odgłosy stanowią dla mózgu odskocznię od podjętego wysiłku. Bywa jednak, że nawet cisza i ład otoczenia nie wystarczają. Jeśli widzimy, że dziecku duży problem sprawia skoncentrowanie się na zadaniu domowym, choćby przez 5 minut, zapomnijmy o smażeniu kotletów czy sprzątaniu. Musimy wówczas siedzieć przy dziecku i nieustannie kontrolować jego działanie. Dobrze jest podzielić odrabianie lekcji na kilka krótkich etapów. Między jednym a drugim pozwólmy dziecku na małą przerwę, np. na napicie się czegoś, wyniesienie śmieci czy pogłaskanie psa. Nie może ono jednak robić czegoś, od czego trudno je będzie oderwać, np. grać na ulubionej gierce. Po przerwie niezwłocznie wracamy do lekcji i zawsze doprowadzamy je do końca. Nawyk kończenia rozpoczętych działań zaowocuje w całym życiu dziecka.
A jeśli schemat nie wystarczy?
Osiągnięcia, będące wynikiem systematycznej pracy, odzwierciedlają się w ocenach. Ich zadaniem jest, między innymi, motywowanie ucznia do dalszych wysiłków.
Co jednak zrobić, jeśli dziecko nie osiąga zadowalających wyników? Jak budować jego poczucie własnej wartości? Najwięcej zależy tutaj od nas, rodziców. Nie ma możliwości, aby nasze zaangażowanie w naukę dziecka nie przyniosło dobrych efektów. Starajmy się zaciekawić je dziedziną związaną z aktualnie przyswajaną wiedzą. Wspólne przygotowanie z dzieckiem dodatkowych materiałów z pewnością zostanie docenione przez nauczyciela. Mówmy dziecku zawsze, że sobie poradzi oraz, że ogłoszony konkurs czy temat wypracowania jest właśnie dla niego. Pomagajmy mu, ale nie wyręczajmy w przygotowaniach do zajęć. Niech ma poczucie, że osiągnięty rezultat jest wynikiem jego pracy. Zaangażujmy dziecko w kółko, sekcję, zajęcia artystyczne oferowane na terenie szkoły. Nie pozwalajmy, by samodzielnie szukało rekompensaty swoich niepowodzeń w nauce. Jeśli jest to możliwe, niech rozwija się w obrębie instytucji, z którą i tak jest związane. Może wtedy pokazać swoje zalety nauczycielom i kolegom w inny, niż tylko poprzez naukę, sposób. Jeśli znajdzie coś dla siebie, nie pozwólmy mu zbyt szybko rezygnować. Dopingujmy je, wspomagajmy, ucząc, że sukces można osiągnąć jedynie własnym wysiłkiem.
Autorka jest pedagogiem w jednej z wrocławskich szkół
9 zadań dla rodziców młodego ucznia:
1. Zapewnij dziecku odpowiednią ilość snu.
2. Ułóż wraz z dzieckiem tygodniowy plan zajęć i dopilnuj jego stosowania.
3. Ustal stałą porę odrabiania lekcji.
4. Ucz dziecko nieodkładania obowiązków na później.
5. W trakcie odrabiania lekcji minimalizuj dopływ bodźców
6. Ucz dziecko doprowadzania czynności do końca
7. Dbaj o rozwój mocnych stron dziecka
8. Nie wyręczaj dziecka w jego obowiązkach
9. Współpracuj z nauczycielem