Jest coś niezwykłego w tym miejscu, jakby Ojciec Pio nigdy go nie opuścił. Zawsze, kiedy tu przyjeżdżam, a jestem w San Giovanni Rotondo po raz trzeci, czuję wręcz namacalnie Jego obecność. Dlaczego Ojciec Pio jest dla mnie tak szczególnym orędownikiem do Boga? Bo nigdy mnie nie zawiódł. Zawsze gdy się do Niego dobijam, choćby w najtrudniejszych sprawach, jestem wysłuchany - opowiada pan Józef. - Wiem, że gdy nawet milczę klęcząc przy Jego grobie, On dostrzega największe zakamarki mego serca, wszystko to, czego sama boję się dostrzec - wyznaje jedna z pątniczek przybyłych do San Giovanni Rotondo, która pragnie zachować anonimowość.
We wtorek 23 września przeżywać będziemy wspomnienie św. Ojca Pio, kapucyna, którego droga życia rozpoczęła się w maleńkiej Pietrelcinie, a zakończyła w klasztorze na półwyspie Gargano. San Giovanni Rotondo. Jak powiedział pan Józef, jest coś niezwykłego w tym miejscu. Tu trwa nieustanna modlitwa. Każdego dnia do Świętego Stygmatyka tysiące pielgrzymów przynosi najprzeróżniejsze intencje modlitw, sprawy najtrudniejsze, najgłębiej skrywane w sercu. Św. Ojciec Pio, który za życia czytał w duszach ludzkich i do którego konfesjonału czekały długie kolejki wiernych, przyjmuje je teraz równie cierpliwie, z miłością i oddaniem drugiemu człowiekowi, pozostając przewodnikiem na najbardziej zawikłanych ludzkich ścieżkach. To wielki fenomen św. Ojca Pio - przyciąganie ludzkich serc i oddawanie ich w pokorze umiłowanemu Bogu. Doprowadzanie ludzi do pojednania z Bogiem przy kratkach konfesjonału i uczenie ich umiłowania Eucharystii. Czynił to za swego życia, czyni to jeszcze mocniej po śmierci. Świadczą o tym niezliczone tłumy przybywające do Jego grobu, ale i coraz większe rzesze pielgrzymów odwiedzające Sanktuarium Świętego Ojca Pio położone na Świętej Górce Przeprośnej k. Częstochowy, którego opiekunami są Apostołowie Jezusa Ukrzyżowanego. - Przyjechałam na Przeprośną Górkę z wielkim rodzinnym dramatem w sercu - opowiada pani Janina z trudem hamując napływające do oczu łzy wzruszenia. Cicha modlitwa, rozmowa z Ojcem Pio i spowiedź, jaką tu odbyłam, przyniosły mi wielką ulgę. To była niezwykła spowiedź, jakby sam Ojciec Pio wysłuchał mnie w konfesjonale. Czas mnie goni i muszę już wracać, ale choć odjeżdżam stąd z żalem, ból, jaki czułam w sercu, zajęła nadzieja. Wiem, że to za sprawą Ojca Pio - dopowiada.
Śladem innych pielgrzymów wybierzmy się po pomoc do Świętego Stygmatyka - jeśli nie do dalekiego San Giovanni Rotondo, to do znanego dziś już w całej Polsce Sanktuarium Świętego Ojca Pio na Przeprośnej Górce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu