Reklama

Dwanaście kroków żarłoków

Mają małe poczucie własnej wartości, wstydzą się i boją odrzucenia przez innych. Dlatego zaczynają używać jedzenia do znieczulenia. To dla nich sposób ucieczki w chwilach słabości, środek uspokajający w chwilach strachu, stresu, złości

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Można objadać się po dłuższym wyjeździe, odejściu, albo śmierci męża lub żony, bo czegoś zaczyna brakować, a czymś trzeba przecież zapełnić pustkę. Pytanie, jak dalej żyć, jak radzić sobie z uczuciami, nie znajduje łatwej odpowiedzi.
Można też objadać się ze strachu, tłumiąc lęk, że mąż (żona) odkryje, jak beznadziejnym jest się partnerem. A także wtedy, gdy mąż zdradza: sytuacja wydaje się bez wyjścia, obżarstwo jest wtedy manifestacją bólu i napięcia. Albo można w ogóle nie jeść, bo kiedyś, w czasie dojrzewania, nie akceptowało się swojego ciała, przemiany z dziewczynki w kobietę. Ale można w ogóle nie jeść (albo jeść w nadmiarze) także z wielu innych powodów.

Błędne koło

Anonimowi Żarłocy (AŻ) - bulimicy, anorektycy, osoby chorobliwie otyłe i obżartuchy z napadami jedzenia - mają małe poczucie własnej wartości, wstydzą się i boją odrzucenia przez innych. I dlatego - jak twierdzą specjaliści - zaczynają używać jedzenia do znieczulenia. To dla nich sposób ucieczki w chwilach słabości, środek uspokajający w chwilach strachu, stresu, złości.
- Szukają schronienia przed trudną, mroczną i beznadziejną, z ich punktu widzenia, rzeczywistością - mówi psycholog Krzysztof Nowacki. - Chcą znaleźć kryjówkę, w której mogą się ukryć przed problemami życiowymi. Tworzy się wtedy błędne koło: głodzenie czy objadanie się nie rozwiąże przecież żadnych problemów. Przeciwnie, tylko je zwiększy.
- Mnie nałóg doprowadził na dno: nie tylko byłam otyła, ale kradłam, kłamałam, miałam poczucie winy, wyrzuty sumienia, odczuwałam wstyd. Wszystko z powodu jedzenia - twierdzi „Katriel”, uczestniczka spotkań warszawskiej grupy Anonimowych Żarłoków. - Jestem typowym, kompulsywnym żarłokiem. Dlatego po którymś cyklu obżarstwa, zainteresowałam się AŻ. Od jedenastu miesięcy nie objadam się, mój stosunek do jedzenia przypomina relacje u normalnych ludzi.
Elżbieta zaczęła chorować jako kilkunastolatka. Stawała się kobietą, a nie chciała nią być. Wydawało jej się, że jak będzie szczuplejsza, będzie szczęśliwsza. Gdy zaczęła się odchudzać na początku były euforia, że jest coraz szczuplejsza. Potem jednak, gdy wciąż chudła i nie mogła spać, przestraszyła się. Naprawdę chciała jeść, jednak strach przed przytyciem był silniejszy. Trafiła do szpitala, ale to nic nie dało. Wtedy trafiła do AŻ.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Kroki zapożyczone od AA

Spotykają się w dużych miastach, w salach przy parafiach i w domach kultury. W Warszawie, m.in. w salce przy parafiach św. Tomasza Apostoła i św. Andrzeja Boboli. Na mityngach, których tylko część jest zamknięta, wydają się ludźmi naprawdę pokonanymi przez chorobę.
„Kim jesteśmy? Wspólnotą mężczyzn i kobiet, którzy przez dzielenie się doświadczeniem, siłą i nadzieją zdrowieją z obżarstwa. Naszym celem jest powstrzymanie się od kompulsywnego jedzenia i niesienie posłania zdrowienia tym, którzy jeszcze cierpią” - piszą na swojej stronie internetowej „Anonimowi”. Przyjęcie do wspólnoty odbywa się po odpowiedzi na pytanie czy ma się problemy z jedzeniem, czy nie, i czy chce się pracować nad sobą.
Zaburzenia odżywiania są dość powszechne wśród młodych ludzi. Tymczasem różne formy terapii często nie przynoszą rezultatów. Okazuje się, że tam, gdzie one zawodzą, niezłe rezultaty dają grupy wsparcia, tworzone przez samych pacjentów. Wspólnoty AŻ sporo zaczerpnęły z doświadczeń wspólnot Anonimowych Alkoholików. Także metodę 12 kroków.
„Nie mamy programu diet i ćwiczeń, nie używamy wagi ani magicznych pigułek. To, co mamy do zaoferowania, jest znacznie większe niż którakolwiek z tych rzeczy” - twierdzą „Anonimowi”. „Oferujemy wspólnotę, w której znajdujemy i dzielimy się uzdrawiającą siłą miłości. Łączą nas dwie rzeczy: choroba kompulsywnego jedzenia i rozwiązanie, które znajdujemy przez życie zgodne z zasadami zawartymi w dwunastu krokach”.
Tylko z pozoru obżarstwo czy bulimia w porównaniu z alkoholizmem, jest nałogiem bardziej „eleganckim”. Krzysztof Nowacki cytuje wypowiedź jednej z bulimiczek: gdy w sklepie wyciągała pieniądze, ręce drżały jej jak alkoholikowi, który zaraz dotknie butelki.

Reklama

Czasem nie wystarczy lat

Te kroki to powolne wychodzenie z choroby. Przy czym pierwszy od ostatniego dzielą lata świetlne: czasem wystarczy kilka miesięcy, czasem nie wystarczy 10 lat. Najważniejszy jest pierwszy krok - przyznanie się do porażki, do zwycięstwa nałogu. Przyznają: „Jesteśmy bezsilni wobec jedzenia i przestaliśmy kierować naszym życiem”.
Ważny jest też drugi krok, w którym odwołują się do Boga. „Uwierzyliśmy, że Siła Większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie”. W kroku trzecim odwołują się bezpośrednio. „Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga jakkolwiek go pojmujemy”.
- Program AŻ stworzony jest po to, żeby pomóc zwyciężyć obsesję jedzenia lub niejedzenia, wagi i wyglądu - podkreśla Krzysztof Nowacki. - I najczęściej się sprawdza. Bo, co prawda, z żadnego nałogu - mimo dobrych chęci i pomocy specjalistów - nie wychodzą wszyscy, ale w wypadku akurat tej choroby szansa na wyleczenie jest duża. Choć nie jest to takie proste.
Nie ma jednego sposobu postępowania dla wszystkich żarłoków. To, co służy jednemu, dla drugiego jest groźne.

Nie od razu

Na spotkania Anonimowych Żarłoków w Warszawie przychodzą przede wszystkim kobiety. Są młode, góra w średnim wieku. Najczęściej borykają się z problemami odżywiania od lat, niekiedy są już skrajnie wyczerpane.
- Kobietom łatwiej się przyznać do problemów, co wydaje się takie niemęskie. Przecież w tej chorobie czasem przegrywa się nawet z batonikiem - komentuje Joanna.
Najczęściej są to bulimiczki i nałogowe obżartuchy, najrzadziej anorektyczki. Często pochodzą z rodzin rozbitych lub alkoholowych. Czasem same są dotknięte alkoholizmem lub narkomanią. Wiele korzystało już z różnych form terapii. Niektóre zachowują już całkowitą abstynencję, inne nie zachowują, choć bardzo by chciały, jeszcze inne miewają wpadki.
Na ogół doznają ciężkich konsekwencji choroby. Jak nie zaburzenia hormonalne, to ogólne wyniszczenie organizmu, osteoporoza, kłopoty psychiczne. I co zrozumiałe, zwykle także niedowagę lub nadwagę. O mityngach AŻ najczęściej dowiadują się z mediów, czasem wieść przychodzi pocztą pantoflową.
Zanim Maria dowiedziała się z gazety o istnieniu AŻ, przeszła, jak uważa, gehennę. Jej mąż często wyjeżdżał, a sama w domu czuła się źle. Kupowała więc sporo słodyczy i pocieszała się. Gdy mąż zwrócił jej uwagę, że tyje, wpadła w panikę. I jadła jeszcze więcej.
Że jest żarłokiem, a uzależnienie od jedzenia, tak jak od picia, jest chorobą, zrozumiała dopiero na spotkaniu AŻ. Tam - jak twierdzi - wreszcie spotkała ludzi, przed którymi nie musiała się kryć. Z czasem udało jej się wprowadzić to, co w AŻ nazywają ładem żywieniowym. Je, jak dawniej, tylko trzy posiłki dziennie.

Reklama

Kwestia życia lub śmierci

Joanna dowiedziała się o Anonimowych Żarłokach z radia. - Nie od razu poszłam, pół roku zwlekałam. Musiałam przekroczyć kolejną barierę strachu - mówi. Gdy już poszła, uznała, że jest wśród osób, które ją rozumieją. Które - w razie potrzeby, chwili słabości - pomogą. - Poczucie, że jest ktoś, kto mnie rozumie, jest najważniejsze.
Zachorowała jeszcze w czasie dojrzewania. To był jej sposób na samotność. Zaczęła się objadać. A wywoływanie wymiotów, najpierw raz w tygodniu, potem coraz częściej, wydawał się doskonałym sposobem na omijanie konsekwencji objadania się.
Wyszła z bulimii po kilku miesiącach. Ale z tym jest różnie, zdarza się, że udaje się to już po pierwszych spotkaniach. Częściej trwa parę lat. Ale Joanna zna też kogoś, kto potrzebował 10 lat.
W czasie mityngu najpierw jest omawianie 12 kroków, albo szczegółowo któryś z nich. Potem jest rozmowa na ich temat, a także dzielenie się codziennymi smutkami i radościami.
Mityngi wymagają aktywnego uczestnictwa, ale nie ma obowiązku mówienia. - Ja nie odzywałam się przez dwa lata - mówi Joanna, która teraz bierze udział w mityngach, żeby dzielić się z innymi tym, co kiedyś sama otrzymała. Nie ma już problemów z jedzeniem, ale musi być uważna. Problem może wrócić.
- Ciągle czerpię korzyści z mityngów. Pewnie większość z nas zdaje sobie sprawę, że to problem na całe życie, jak alkoholizm - dodaje. - Że można zatrzymać proces, ale trzeba zachować czujność, żeby nie wrócić do nałogu. Ci, którzy zbili wagę, nie mówią, że są zdrowi, lecz, że są kompulsyjnymi żarłokami.

Boże, użycz im

Zwykle spotkania AŻ to część terapii w zaburzeniach jedzenia. Elżbiecie, chorej na anoreksję, nic nie dał pobyt w szpitalu. Zaczęła wychodzić z nałogu dopiero, gdy zaczęła brać udział w terapii indywidualnej i chodzić na warszawskie spotkania AŻ. Jedno zresztą było warunkiem drugiego. Zaczęła zmieniać się, uspokajać, spotykać się z ludźmi. A z czasem stać się wreszcie radosną, pogodną młodą kobietą.
Każde spotkanie kończy się modlitwą o pogodę ducha. „Boże, użycz mi: pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał, to, co mogę zmienić, i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego”.
Elżbiecie, uczestniczce warszawskich spotkań AŻ, też udało się. Nie objada się, nie odchudza, nie ma obsesyjnych myśli na temat wyglądu. Nie ucieka już od problemów, które są częścią życia. Próbuje sobie z nimi radzić. Życie przynosi też sporo radości i aż chce się żyć.

Imiona uczestniczek warszawskich spotkań AŻ zostały zmienione

2008-12-31 00:00

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i orędowniczka Bożego Miłosierdzia

2024-04-18 06:42

[ TEMATY ]

św. Faustyna Kowalska

Graziako

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia – sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia –
sanktuarium w
Krakowie-Łagiewnikach

Jan Paweł II beatyfikował siostrę Faustynę Kowalską 18 kwietnia 1993 roku w Rzymie.

Św. Faustyna urodziła się 25 sierpnia 1905 r. jako trzecie z dziesięciorga dzieci w ubogiej wiejskiej rodzinie. Rodzice Heleny, bo takie imię święta otrzymał na chrzcie, mieszkali we wsi Głogowiec. I z trudem utrzymywali rodzinę z 3 hektarów posiadanej ziemi. Dzieci musiały ciężko pracować, by pomóc w gospodarstwie. Dopiero w wieku 12 lat Helena poszła do szkoły, w której mogła, z powodu biedy, uczyć się tylko trzy lata. W wieku 16 lat rozpoczęła pracę w mieście jako służąca. Jak ważne było dla niej życie duchowe pokazuje fakt, że w umowie zastrzegła sobie prawo odprawiania dorocznych rekolekcji, codzienne uczestnictwo we Mszy św. oraz możliwość odwiedzania chorych i potrzebujących pomocy.

CZYTAJ DALEJ

Prezydent: aborcja to temat zastępczy, świetny na kampanię

2024-04-19 08:54

[ TEMATY ]

aborcja

Andrzej Duda

PAP/Radek Pietruszka

Tematy, które bazują na społecznych emocjach, są tematami bardzo wygodnymi, zastępczymi, świetnymi na kampanię - powiedział prezydent Andrzej Duda, pytany w wywiadzie dla TV Republika o projekty liberalizujące przepisy aborcyjne.

"Tematy, które bazują na społecznych emocjach są tematami bardzo wygodnymi, zastępczymi, świetnymi na kampanię. Zostały wyjęte jak przysłowiowy +króliczek z kapelusza+, po to, by się nimi posługiwać" - powiedział prezydent RP Andrzej Duda w czwartkowym wywiadzie, udzielonym TV Republika w Nowym Jorku.

CZYTAJ DALEJ

Na motocyklach do sanktuarium w Rokitnie

2024-04-19 19:00

[ TEMATY ]

Świebodzin

motocykliści

Zielona Góra

Rokitno

Pielgrzymka motocyklistów

Karolina Krasowska

Pielgrzymka Motocyklistów ze Świebodzina do Rokitna

Pielgrzymka Motocyklistów ze Świebodzina do Rokitna

Do udziału w XII Diecezjalnej Pielgrzymce Motocyklistów do Rokitna są zaproszeni nie tylko poruszający się na motocyklach, ale także wszyscy kierowcy, rowerzyści.

W tym roku już po raz dwunasty kapłański Klub Motocyklowy God’s Guards organizuje pielgrzymkę motocyklistów do sanktuarium w Rokitnie, która rozpoczyna się tradycyjnie pod figurą Chrystusa Króla w Świebodzinie. Pielgrzymka odbędzie się w niedzielę 28 kwietnia. W imieniu organizatorów ks. Jarosław Zagozda podaje plan.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję