Reklama

Tysiąc dni więźnia nr 30639

W listopadzie 1942 r. Wacław Praszek zjawił się w budynku Urzędu Pocztowego w Tuczępach, aby odebrać niezwykłą przesyłkę. W paczce znajdowała się m.in. sutanna, koloratka i metalowa puszka z prochami. Nadawcą paczki byli Niemcy zarządzający obozem w Dachau. Z iście germańską skrupulatnością wykonali obowiązek przesłania rodzinie tego, co zostało po zakatowanym przez nich więźniu nr 30 639. W puszce znajdowały się prochy ks. Jana Francuza

Niedziela kielecka 2/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ksiądz Jan Francuz urodził się 26 grudnia 1894 r. w święto św. Szczepana Męczennika. Był jednym z pięciorga dzieci Jana i Jadwigi Francuzów. Jan, pierworodny syn, został ofiarowany Bogu. Marzeniem rodziców - mimo że był jedynym synem - było to, aby został kapłanem. Kształtował swój charakter wychowywany w rodzinie przesiąkniętej miłością do Boga i bliźnich.
Rodzina Francuzów była dość majętna, więc rodzice mogli swoim dzieciom zapewnić dobre wykształcenie. Początkowo Jan pobierał nauki w dworze Malewskich w Jarosławiach, w którym nauczały guwernantki. Później uczęszczał do szkoły podstawowej w Tuczępach, a następnie do szkoły średniej w Pińczowie. W 1910 r. ku olbrzymiej radości rodziców wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach. Ich modlitwy zostały wysłuchane.
Siedem lat później w kieleckiej katedrze otrzymał święcenia kapłańskie przez posługę bp. Augustyna Łosińskiego. Mszę prymicyjną odprawił w kościele parafialnym w Tuczępach.

Bóg i Ojczyzna

Pierwszą parafią, do której został posłany, była parafia św. Andrzeja Apostoła w Olkuszu, następnie pracował w Strzemieszycach, Dąbrowie Górniczej oraz w Skalbmierzu. W 1919 r. skierowany został do pracy w prefekturze szkół w Kielcach. Uczył religii w trzech kieleckich szkołach.
Gdy tylko ustanowione zostało biskupstwo polowe w niepodległej Polsce, ks. Francuz za zgodą ordynariusza jako jeden z pierwszych kapłanów kieleckich zgłosił się do duszpasterstwa wojskowego. Tam od razu otrzymał przydział do jednostki wojskowej walczącej z bolszewikami. Jako kapelan Kowieńskiego Pułku Strzelców szybko poznał „dobrodziejstwa komunizmu”: spalone domostwa i ciała okrutnie pomordowanych ludzi znaczyły szlak, którymi przechodzili bolszewicy. Przez 19 miesięcy ks. Francuz przebywał ze swoimi żołnierzami, walcząc na północno-wschodnich rubieżach Polski. Pod koniec wojny jego Kowieński Pułk Strzelców został włączony do armii gen. Żeligowskiego.
Ks. Daniel Wojciechowski we wspomnieniach o ks. Francuzie pisze: „W chwilach bezpośredniego starcia z bolszewikami cechowała go wielka odwaga i rozwaga, a to zjednywało mu prawdziwy szacunek u żołnierzy. W warunkach frontowych ks. Jan Francuz umiał też wzbudzać szacunek dla godności kapłańskiej. Był autentycznym duszpasterzem młodych ludzi, bezpośrednio ocierających się o śmierć i okrucieństwo”. Potwierdzeniem tych słów jest opinia wystawiona ks. Francuzowi przez biskupa polowego Stanisława Galla, który napisał: „Obowiązki pełnił sumiennie, lubiany przez wojskowych, umiał zdobyć sobie ich szacunek”. Zwolniony z wojska na własną prośbę, ks. kpt. Jan Francuz wrócił do pracy w diecezji kieleckiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Nasz kapłan

Z zapałem podjął się pracy duszpasterskiej w parafii Świętej Trójcy w Działoszycach, do której został skierowany. Pracował tam przeszło rok. Swoją postawą zdobył tak duży szacunek i uznanie, że gdy w 1922 r. rozeszła się wieść o zamiarze przeniesienia go do innej parafii, mieszkańcy Działoszyc wystosowali do biskupa kieleckiego petycję z prośbą o pozostawienie ks. Francuza w ich parafii. O tym, jak wielkim szacunkiem otaczano Księdza świadczy fakt, że przedstawiciele różnych instytucji i firm wysyłali do biskupa telegramy z prośbą, by kapłan mógł u nich pozostać. Ulegając licznym petycjom, biskup wstrzymał swoją decyzję, lecz wkrótce ks. Francuz musiał opuścić przychylną mu parafię, by objąć probostwo w Stradowie. Pracował tam cztery lata.

Dobry pasterz, dobry gospodarz

Strożyska to mała miejscowość, która w przeszłości była ważnym elementem w systemie obronnym Polski. W wiekach średnich z wysokiej wieży, strażnicy wypatrywali wrogów. Dziś wieża ta, trochę obniżona, pełni funkcję dzwonnicy w parafialnym kościele.
Ks. Jan Francuz właśnie w tej miejscowości ujawnił swoje niezwykłe talenty organizacyjne i duszpasterskie i stanął na straży jedności parafian. Tak jak w wojsku „obowiązki pełnił sumiennie: i szybko też umiał zdobyć u ludzi szacunek”.
Kilka miesięcy po objęciu parafii zorganizował w niej Ochotniczą Straż Pożarną i został wybrany na jej prezesa. Energiczny kapłan założył też w Strożyskach: Kółko Rolnicze, Kasę Stefczyka, Spółdzielnię Mleczarską oraz pięć organizacji religijno-społecznych. Pod jego patronatem działało też w parafii Strożyska Stowarzyszenie Bractwa Różańcowego, kierowane przez rolnika Szymona Sikorę. Ludzie lgnęli do kapłana, który dla wszystkich miał dobre słowo i otwarte dłonie.
O tym jak prężnie działały utworzone przez Księdza Kółka i Spółdzielnia, świadczyć może fakt, iż masło wyrabiane w miejscowej mleczarni było sprzedawane aż w Sosnowcu.
Proboszcz okazał się bardzo dobrym gospodarzem nie tylko w przenośni, ale i dosłownie. Miał bowiem 8 ha pola, które uprawiał. Miejscowi gospodarze podpatrywali go, jak gospodaruje i brali z niego przykład.
W pracy duszpasterskiej był gorliwy i wytrwały. Z szacunkiem odnosił się do wszystkich, nie bacząc na ich stan majątkowy. Dzięki jego pomocy m. in. dwójka dziewcząt miała możliwość kształcenia się w Żeńskim Gimnazjum Katolickim w Kielcach.
Na plebanii wraz z księdzem mieszkała jego siostra, która również życzliwie zapisała się w ludzkich sercach.
W 1937 r. ks. Jan został przeniesiony na parafię w Koniecznie. W pamięci parafian zapisał się poprzez dobre kazania, łatwość nawiązywania kontaktów z ludźmi i przystępny styl bycia. Ks. Francuz dawał z siebie wszystko, aby jak najwierniej spełnić swoje powołanie.

Reklama

Ojczyzna wzywa

W pewne sierpniowe niedzielne przedpołudnie ks. Jan przyjechał bryczką do rodzinnych Jarosławic, do swojej rodziny, aby się pożegnać. Był 1939 r. Tamten dzień pamięta Jan Jakubik, siostrzeniec księdza, który jest strażnikiem jego pamięci. Na pamiątkę tego wydarzenia na skrzyżowaniu dróg ustawiono krzyż z metalową figurą Chrystusa.
Ks. kapelan otrzymał przydział mobilizacyjny do 4. Szpitala Okręgowego w Łodzi. Po wybuchu wojny szpital ewakuowano do Warszawy, a później na wschód Polski. 17 września 1939 r. ks. Jan wraz ze swoim oddziałem przekroczył granicę węgierską i został internowany.
Po utworzeniu w Budapeszcie Katolickiego Duszpasterstwa Polskiego w jego szeregi wstąpił również ks. Francuz. Z dalekich Węgier pisał listy do bp. Franciszka Sonika, z prośbą o pomoc w uzyskaniu u władz niemieckich zgody na powrót do swojej parafii. Tęsknił za Polską i swoimi parafianami. Niestety, Biskup otrzymał z Berlina odmowne pisma. Nie wiadomo, czy ks. Francuz znał odmowę władz niemieckich na powrót do kraju, nie wiadomo także, kiedy podjął decyzję, że wróci. Tęsknota za Ojczyzną zwyciężyła. Wraz z dwoma towarzyszami wybrał się w drogę powrotną do swoich.
Podczas przekraczania granicy polsko-słowackiej zostali ujęci przez słowacką straż graniczną i przekazani Niemcom. Jego towarzysz - nauczyciel w przebraniu chłopa, wyjaśnił, że jest rolnikiem i wraca do domu. Dano mu wiarę i wypuszczono go. Ks. Jan był w sutannie, nie krył, że jest duchownym i że wraca do swojej parafii pozbawionej pasterza.

Dzień zapłaty

Niemcy po skrupulatnym przesłuchaniu skierowali go do stalagu XVII A w Kaidersteinbrueck na terenie Austrii, a następnie do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie, gdzie przebywał ponad dwa lata. 15 lipca 1942 r. został przewieziony do Dachu.
Z obozu, w Wigilię Bożego Narodzenia 1939 r. pisał do bp. kieleckiego Czesława Kaczmarka listy z prośbą o pomoc. „Najdostojniejszy Pasterzu, znajduję się w obozie jenieckim w Niemczech. O ile Jego Ekscelencja chciałby mi pomóc, proszę jak najpokorniej o reklamowanie mnie w Głównej Komendzie Wojskowej w Krakowie, jako potrzebnego w diecezji, a może to pomoże.” Ksiądz Biskup chcąc ratować ks. Francuza, pisał prośby m. in. do Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu w Berlinie. Niestety, odpowiedź Niemców była odmowna.
Księża katoliccy byli w Dachau szczególnie prześladowani. Od rana do zmierzchu musieli wykonywać ciężkie prace, ponad ich nadwątlone siły. Głodzono ich, bito, torturowano. Kapłani, szczególnie znienawidzeni przez niemieckich oprawców, byli systematycznie, z premedytacją mordowani.
Ks. Jan Francuz został zamordowany 17 września 1942 r. Według świadków, słaniającego się na nogach kapelana, obozowy kapo zanurzył głową w dole kloacznym i trzymał do skonania. Ciało kapłana zostało spalone.
W obozach koncentracyjnych ks. Jan przeżył równe tysiąc dni.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#PodcastUmajony (odcinek 1.): Bez przesady

2024-04-30 21:13

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Po co Jezus dał nam Maryję? Jak budować z Nią relację? Czy da się przesadzić w miłości do Matki Bożej? Tymi i innymi przemyśleniami dzieli się w swoim podcaście ks. Tomasz Podlewski. Zapraszamy do wysłuchania pierwszego odcinka "Podcastu umajonego".

CZYTAJ DALEJ

Nikaragua: co się stało z pamiątkami po Janie Pawle II?

2024-05-02 14:02

[ TEMATY ]

Nikaragua

Episkopat Flickr

Ani władze Managui, ani tamtejszy Kościół katolicki nie informują, co stało się z pamiątkami po św. Janie Pawle II, które znajdowały się w muzeum jego imienia w stolicy Nikaragui, zamienionym w ubiegłym roku na centrum kultury.

Walczący od kilku lat z Kościołem katolickim reżim Daniela Ortegi zamknął Muzeum Jana Pawła II, w którym znajdowały się przedmioty, jakich papież używał podczas swoich dwóch wizyt w Nikaragui, w 1983 i 1996 roku. W otwartej z udziałem Ortegi w 2016 roku placówce można było zobaczyć m.in. książkę z homiliami Jana Pawła II, jego buty, szaty liturgiczne, krzyż pektoralny, ręczniki, których używał oraz medal upamiętniający papieską wizytę. Znajdowała się tam również replika ołtarza, przy którym papież sprawował Eucharystię, oraz replika papamobile, z którego korzystał podczas pobytu w Nikaragui.

CZYTAJ DALEJ

Watykan/ Autorzy książki o rodzinie Ulmów odznaczeni polskim Złotym Krzyżem Zasługi

2024-05-02 20:31

[ TEMATY ]

książka

ks. Paweł Rytel‑Andrianik

rodzina Ulmów

złoty Krzyż Zasługi

Episkopat.news

Ks. Paweł Rytel-Andrianik

Ks. Paweł Rytel-Andrianik

Autorzy książki o błogosławionej rodzinie Ulmów "Zabili także dzieci": watykanistka włoskiej agencji prasowej Ansa Manuela Tulli i szef polskiej redakcji watykańskich mediów Vatican News ks. Paweł Rytel-Andrianik zostali w czwartek odznaczeni Złotym Krzyżem Zasługi, przyznanym przez prezydenta RP Andrzeja Dudę.

Ceremonia wręczenia odznaczeń odbyła się w ambasadzie RP przy Stolicy Apostolskiej, a Krzyże Zasługi wręczył ambasador Adam Kwiatkowski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję