Człowiek jest istotą, którą dosięgają różne choroby. Jedne dotyczą biologicznego organizmu. Są także choroby, które tyczą ducha. Te sieją także duże spustoszenie w naszym życiu, czasem większe niż choroby cielesne. Do tych chorób duchowych należy zaliczyć chorobę posiadania, chciwości, pazerności na dobra materialne, zwłaszcza na pieniądze. Choroba ta dotyka ludzi w każdym czasie. Dzisiaj jest ona bardzo widoczna. Niemal na co dzień spotykamy ludzi dotkniętych tą chorobą. Skąd ona się bierze? Jaki wirus ją powoduje? Wirus tej choroby jest obecny w każdym człowieku. Został zainfekowany w naszą naturę w chwili popełnienia grzechu pierworodnego. Jeżeli dorastający i dojrzały człowiek nie próbuje opanować tego wirusa, to choroba posiadania w nim się rozwija i po prostu go niszczy. Niweczy go w wymiarze życia duchowego, tak jak choroby cielesne niszczą organizm biologiczny.
Jakie są objawy choroby posiadania, choroby chciwości, pazerności? Jednym z nich jest ciągłe myślenie o sobie, żeby jak najwięcej mieć, żeby jak najwięcej nagromadzić. Nie liczą się tu inni. Często nawet nie są ważne metody zdobywania mienia, zwłaszcza pieniędzy. Niektórzy ludzie bogacą się kosztem drugich, po prostu inni na nich pracują. Zbijają kapitał, wykorzystując innych, zwykle biedniejszych od siebie. Są też tacy, którzy zdobywają mienie w sposób wysoce niemoralny: w formie kradzieży, nawet otwartych napadów. Innym objawem choroby chciwości jest przeżywanie ciągłego niepokoju. Ludziom myślącym jedynie o sobie, będącym w ustawicznej pasji gromadzenia dóbr materialnych, towarzyszy niepokój i strach przed utratą tego, co zgromadzili. Stąd też mówi się o niespokojnym śnie tych, którzy gromadzą mienie dla siebie. Przed taką właśnie chorobą chciwości przestrzega nas Chrystus. Wzywa nas do bycia bogatym przed Bogiem.
„Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami, wszystko marność” (Koh 1, 2). Bardzo ostre są również słowa Chrystusa: „Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia” (Łk 12, 15). Chrystus nie potępia bogactwa, zabiegów o wytwarzanie dóbr doczesnych, troski o wzrost gospodarczy, o pomyślność doczesną. Jezus przestrzega w Ewangelii jedynie przed gromadzeniem dóbr dla siebie, z zapomnieniem o innych, o potrzebie dzielenia się z tymi, którzy nie mają: „Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem” (Łk 12, 21).
Stawiajmy przeto na wartości duchowe, aby być bogatymi przed Bogiem. Nie wolno w materialnym wzroście ludzkości upatrywać jedynego oczekiwanego celu życia. Musimy jakby na sobie doświadczyć ograniczeń materialnego wzrostu ludzkości, aby tym silniej móc dojść do zdecydowanego przekonania, iż staje odtąd przed nami nowe wyjątkowe zadanie, jakim jest wzrost i rozwój duchowy.
Zauważmy, że ten duchowy wzrost, rozwój człowieka nie zna granic. Rozwój biologiczny człowieka ma wyraźne granice. Natomiast rozwój cech duchowych tych granic nie posiada. Nikt z nas nie może zasadnie powiedzieć, że jest już doskonały, że już w pełni wierzy, kocha, że posiada wszystkie cnoty w stopniu najwyższym.
Chrystus wzywa nas do stawania się bogatym przed Bogiem, bo ma na względzie nasze dobro.
Oprac. ks. Łukasz Ziemski
Pomóż w rozwoju naszego portalu