Rzeszów, Warszawa, Lublin, Zamość, Chełm, Orłów, Kraków, Koszalin, Krasnobród i okolice, Krzczonów, Niedrzwica Duża, Krasnystaw, Mełgiew, Lubartów, Parczew, Łęczna, Michów, Krosno, Sianów… - wszędzie tam w niedzielę, 28 listopada, odbyła się uliczna zbiórka darów w ramach akcji „Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę”.
Ewa Dados, inspiratorka przedsięwzięcia, szacuje, że w samym Lublinie w ciągu kilku godzin zebrano przeszło 30 ton darów. - Mimo że dzieciom pomagamy już po raz osiemnasty, zapotrzebowanie na naszą pomoc nie maleje - mówi E. Dados. - Wciąż jest wielu potrzebujących. Na szczęście jest też wielu ludzi chcących spieszyć im z pomocą. W całym kraju w naszą akcję włączyło się ponad 5 tys. wolontariuszy. Z ich pomocą na pewno wiele zdziałamy!
Po raz kolejny udało się. Oprócz żywności, co bardzo ucieszyło organizatorów, do potrzebujących trafiło wiele ubrań i butów. Co bardzo ważne, w zdecydowanej większości były to rzeczy nowe lub w bardzo dobrym stanie. Chociaż jeszcze nie wiadomo, jak wielu potrzebujących będzie można nimi obdarować, wszystko wskazuje na to, że pomoc otrzyma znacznie więcej osób niż w roku ubiegłym. Podczas 17 edycji akcji pomoc otrzymało ponad 22 tys. rodzin, a także podopieczni ośrodków wychowawczych, świetlic i domów dziecka.
- Potrzeby są wielkie - podkreślał abp Józef Życiński. - Dlatego dziękuję tym wszystkim, którzy włączają się w tę szczytną akcję. Jednocześnie życzę, byśmy mogli jak najszerzej oddziaływać, dzieląc radość tych dzieci, które święta będą miały radośniejsze dzięki solidarnemu wsparciu bliźnich.
Dzięki serdecznemu wsparciu i namowom duszpasterzy, w akcję „Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę” włączyły się tysiące ludzi.
- Przynosimy komplety pościeli, trochę żywności i edukacyjne zabawki - mówiła Marzena Brzezińska, która przyszła do punktu na placu Litewskim razem z trzyletnią córką i ośmioletnim synkiem. - Staram się każdego roku włączać w uliczną zbiórkę darów. Przyznam się, że ciężko byłoby mi przekazać potrzebującym jakiś datek pieniężny, a w domu jest zawsze coś, czego mamy zbyt dużo i nawet nie wyjęliśmy z opakowania, a co możemy przekazać. Poza tym, tego typu akcje są bardzo pouczające. Dzięki nim moje dzieci wiedzą, że nawet nienajbogatsi mogą pomóc innym.
- Po co pomagam? Bo może i ja kiedyś będę potrzebował pomocy. Przemawia więc przeze mnie zwykły egoizm. Daję, żeby w razie czego móc zwrócić się o pomoc z czystym sumieniem - mówi Tomasz Bielecki. - Pomagam też, żeby poczuć się potrzebnym i pomocnym. Nie chcę żyć tylko dla siebie. Jeśli mogę coś zrobić dla kogoś innego - robię to.
- A ja pomagam, żeby być podobnym do św. Mikołaja - mówi 5-letni Miłosz Krzyżanowski. - Mama ostatnio czytała mi o nim i bardzo mi się spodobało bycie Mikołajem. Jak dorosnę, to też będę nosił cały wór z prezentami. A na razie przyniosłem głowę konia na kiju, samochodzik turbo i kredki. To bardzo dobre prezenty na święta. Na pewno jakiś chłopczyk bardzo się ucieszy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu