Organizatorem marszu był krajowy związek „Prawo do życia” (BVL), skupiający 12 organizacji. Z powodu pandemii koronawirusa w tym roku marsz zgromadził znacznie mniej uczestników niż w latach poprzednich, dlatego był transmitowany na żywo w Internecie (w 2019 r. uczestniczyło w nim ponad 8 tys. osób z całych Niemiec).
Reklama
Doroczny „Marsz dla życia” był największym w Niemczech zgromadzeniem na rzecz ochrony życia. Jak co roku organizowane też były zgromadzenia protestacyjne, wspierane przez SPD, lewicową „Linke” oraz Zielonych, poinformowała niemiecka agencja katolicka KNA. Według policji było to około tysiąca osób, które domagały się m.in. nieograniczonego dostępu do aborcji. Nad bezpieczeństwem obu zgromadzeń czuwało około 900 policjantów.
Podczas rozpoczęcia „Marszu dla życia” przy Bramie Brandenburskiej jego uczestnicy oklaskami przyjęli żądania sformułowane przez BVL. Organizacja opowiedziała się przeciwko eutanazji i samobójczej śmierci w asyście osób trzecich oraz przeciwko diagnostyce prenatalnej i prenatalnym testom krwi. Musi być natomiast zachowana ustawa o ochronie zarodka ludzkiego. Skrytykowano ponadto praktykę „surogatek” oraz „dalszą legalizację i banalizowanie aborcji”. Sprzeciwiono się także „stosowaniu komórek usuniętych płodów ludzkich do produkcji szczepionek”.
Wśród uczestników Marszu byli katoliccy biskupi: Wolfgang Ippold z Görlitz i Rudolf Voderholzer z Ratyzbony oraz Florian Wörner, biskup pomocniczy w Augsburgu. Nie wzięli w nim natomiast udziału biskupi ewangeliccy.
Liturgii na zakończenie tego wydarzenia przewodniczył arcybiskup Berlina Heiner Koch. W kazaniu podkreślił prawo do życia każdego człowieka „od pierwszego momentu w łonie matki aż do ostatniego oddechu”. Ten, kto tego nie przestrzega, widzi z historii, jakie ma to konsekwencje.
Przed rozpoczęciem trzykilometrowej trasy Marszu były przewodniczący Bundestagu Johannes Sighammer określił ruch na rzecz ochrony życia jako „wielką inicjatywę obywatelską”. Polityk niemieckiej CSU podkreślił , że ochrona stworzenia „nie może wykluczać życia nienarodzonego”.
Reklama
Podczas gdy berliński „Marsz dla życia” zgromadził kilka tysięcy osób, jego szwajcarski odpowiednik odbył się tylko wirtualnie. Organizatorzy marszu planowanego na ulicach Zurychu nie otrzymali zezwolenia, poinformował 19 września portal kath.ch. Według tej informacji, odmowa ma związek nie tylko z przepisami czasu pandemii koronawirusa, uzasadniano ją także obawami przed oczekiwanymi kontrdemonstracjami.
Jako alternatywę w zaistniałej sytuacji organizatorzy chcieli zorganizować mniejsze spotkanie w hali imprez w Winterthur. Także i to wydarzenie zostało odwołane z powodu zapowiedzianych protestów. „Stwierdzam, że nasze sprawy coraz bardziej zanikają w społeczeństwie", zacytowała kath.ch rzeczniczkę organizatorów, Beatrice Gall.
Z decyzją władz miasta Winterthur nie zgodził się polityk Szwajcarskiej Partii Ludowej (SVP) i przewodniczący parlamentu miejskiego Daniel Oswald. W przesłaniu wideo powiedział, że uważa takie decyzje za zagrożenie dla wolności słowa i zgromadzeń. Komitetowi organizacyjnemu pogratulował zaangażowania w ochronę życia nienarodzonego i obiecał, że zawsze będzie głosował za organizacją tego typu wydarzeń. „Monopol władzy musi wrócić do państwa”, stwierdził polityk.