Reklama

Kilka uwag o jałmużnie

Nazywa się ją impulsem serca, któremu odpowiada gest ręki. Obok postu i modlitwy stanowi fundament Wielkiego Postu. Warunek dobrego przeżywania tego czasu. Na ile jednak nasza jałmużna jest impulsem serca, a na ile wypełnionym na odczep się obowiązkiem?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zainspirowała nas scena z marketu w Sandomierzu, w którym wolontariuszka zbierała do puszki datki na przeszczep szpiku dla chorego dziecka. Jedna z kobiet, na oko zamożna, zrugała publicznie dziewczynę.- Jak ci nie wstyd wyciągać od ludzi pieniądze! - wołała - Jak ci brak forsy to idź do pracy! Moje wnuki też chorują, ale nie wyciągam rąk do innych.
Nikt nie zareagował. Wrzaski paniusi przerwał dopiero młody mężczyzna, wrzucając ostentacyjnie spory banknot do puszki. - Nikt pani nie każe pomagać! - powiedział na cały głos. I dodał - Tylko niech pani nie zapomni przy najbliższej okazji opowiedzieć o swoim wyczynie w konfesjonale...

To nie przymus

Jałmużna nie polega na rozdawaniu pieniędzy każdemu, kto wydaje się biedniejszy niż my. Trzeba myśleć rozsądnie, nie litować się bez rozeznania, ale najważniejsza jest świadomość, że nic nas nie zwalnia z obowiązku dawania jałmużny.
„W starożytności ubodzy traktowani byli jak ołtarz, a jałmużna była kadzidłem. Na ołtarzu ubóstwa ofiara nabierała większej wartości. Ojcowie Kościoła zwracali również uwagę na to, że im czystsza była intencja złożenia jałmużny, tym szybciej dobro ofiarowane bliźniemu wracało do ofiarodawcy, często kilkakrotnie pomnożone”, napisał ks. Lucjan Bielas.
- Kiedyś podeszła do mnie kobieta prosząc o pieniądze. Zapytałem na co, a ona dość śmiało odparowała: - Mam powiedzieć prawdę, czy woli pan kłamstwo. Zaproponowałem jej więc uczciwy interes. Wesprę ją finansowo, ale ona za to...odmówi za mnie dziesiątkę Różańca. - opowiada pan Marek z Ostrowca, zaangażowany w życie swojej wspólnoty parafialnej, dawny członek Oazy. - Trochę blefowałem, więc tym większe było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem ją następnego dnia w kościele. Od tej chwili mamy niepisaną umowę. Myślę, że dzięki temu ona nie czuje się poniżona, a ja naiwniakiem...
- Jałmużna, według mnie, oznacza podzielenie się tym co mam. Jeśli mam niewiele, daję niewiele. Ale daję. I nie zawsze są to pieniądze. - opowiada Marta, przedszkolanka ze Tarnobrzegu. - Mam ciotkę, która nie jest w rodzinie lubiana, obok sąsiada skłóconego chyba już z całym blokiem. Dla mnie wyrzeczeniem i prawdziwym aktem odwagi jest pójście do tych ludzi, uśmiechanie się, niereagowanie na złośliwości, zaproponowanie rozmowy - nawet jeśli będzie to nieustanne narzekanie - pójście po zakupy, posprzątanie... Nazywam to jałmużną serca.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Uczynki miłosierdzia

Żebraków, jak Jasiek, mamy w każdym mieście. Jasiek po wypadku nie znalazł pracy, przynajmniej tak mówi. Żona go nie chciała, dzieci nie ma. Młody, ale widać, że niepełnosprawny. Mówi z wysiłkiem, nie wiadomo czy na skutek wypadku czy od pitej latami wódki. Opowiada, że ma niecałe 500 zł. renty zdrowotnej i dlatego musi żebrać. - Żyję z dnia na dzień. -opowiada. - Zawsze udaje się zdobyć parę złotych i coś do jedzenia. Śpię u znajomków, latem to i na dworze. Codziennie chodzę po starówce, od dworca autobusowego do giełdy pod skarpą i z powrotem. Ludzie zawsze coś rzucą, albo jeść kupią. Niektórzy przeganiają. Co tam, przyzwyczajony jestem, nie obrażam się. Ale nie księża... Księża są wyrozumiali. Mówią, że nie wolno tak żyć, że trzeba się ratować... Każą iść do kościoła. Jeszcze tylko zakonnice potrafią się zatrzymać na chwilę i zagadać. Inni nie. W większości. Mam generalnie żal, że ludzie ze mną nie porozmawiają, że brzydzą się człowiekiem, a ja chciałbym żeby czasem ktoś mnie zapytał, co mi się w życiu stało, że tu jestem...

Litera prawa

Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Uczynkami miłosierdzia są dzieła miłości przez które przychodzimy z pomocą naszemu bliźniemu w potrzebie jego ciała i duszy. Pouczać, radzić, pocieszać, umacniać, jak również przebaczać i krzywdy cierpliwie znosić - to uczynki miłosierdzia co do duszy. Uczynki miłosierdzia co do ciała polegają zwłaszcza na tym, by głodnego nakarmić, bezdomnemu dać dach nad głową, nagich przyodziać, chorych i więźniów nawiedzić, umarłych grzebać. Spośród tych uczynkówjałmużna dana ubogim jest jednym z podstawowych świadectw miłości braterskiej; jest ona także praktykowaniem sprawiedliwości, która podoba się Bogu”(KKK 2447). Chrześcijanin powinien mieć wyrobiony nawyk dawania jałmużny, wspieranie drugiego człowieka powinno być odruchem bezwarunkowym - „nie wiem prawica, co czyni lewieca. Jeśli tak, to czasem trzeba zastanowić się nad formą owej pomocy.
- Nie daję pieniędzy na ulicy. Sądzę, że logiczniej jest dawać organizacji, która trafia do tych naprawdę potrzebujących. - Jaga, studentka ze Stalowej Woli, ma wyrobione zdanie na temat jałmużny. Bezdomnych pod halą targową na ul. Okulickiego omija celowo. - My, z całą rodziną, wspieramy Caritas. Podoba nam się, jak działają. Widziałam ich oddanie i pracowitość podczas powodzi, czy przed świętami. A jak dam jałmużnę na ulicy, to nigdy nie wiem co żebrak z nią zrobi. Najpewniej wyda na alkohol albo na narkotyki. W sumie wyrzucone pieniądze... Lepiej dać na Caritas.
To ważne, żeby mieć świadomość, że działalność charytatywna Kościoła, to nasze wspólne dzieło. Na szczęście, wielu z nas w ten właśnie sposób myśli, dzięki czemu udaje się prowadzić wiele pożytecznych społecznie programów Caritas. Chcemy zachęcić dodatkowo Czytelników, by w czasie Wielkiego Postu zwrócili szczególną uwagę na caritasowskie programy. Wystarczy wejść na strony www.sandomierz.caritas.pl i - dla przykładu - kliknąć w zakładkę „Apele o pomoc”, żeby znaleźć konkretnych ludzi szukających naszego wsparcia. Można także, nie wychodząc z domu, poczynić „Darowiznę online” - czasem nie zdajemy sobie sprawy, że tych parę kliknięć może zmienić czyjeś życie. A może przyłączyć się i wesprzeć autorskie programy - choćby ten nastawiony na pomoc powodzianom - „Długa fala”. Zachęcamy!

Codzienność miłosierdzia

- Wspieram proszących, ale nigdy pieniędzmi - Ewa jest pracownikiem administracji z Tarnobrzegu - Nie odmawiam wsparcia, bo tak mnie wychowano, ale proponuję konkretną pomoc. Znam z tuzin adresów instytucji charytatywnych, od jadłodajni po noclegownie. Jeśli zaczepi mnie ktoś głodny, mogę kupić jedzenie. Jeśli nie ma na za co wykupić leków, idę z tym kimś do apteki. Kiedyś zdarzyła mi się zabawna historia. Starszy człowiek, strasznie kaszląc, poprosił o pieniądze na antybiotyki Niechętnie, ale poszedł za mną do apteki, a tam przytomny farmaceuta uświadomił mi, że receptę tę wystawiono jakieś trzy lata temu. Starszy pan błyskawicznie wyrwał mi druczek z rąk i tyle go widziałam... Uważajcie na oszustów.
- Trzeba uważać na oszustów, to prawda, ale nie wolno pojedynczych przypadków uogólniać. - tłumaczy nie bez racji pani Hanka, pielęgniarka z Sandomierza - Wokół nas jest naprawdę mnóstwo ludzi cierpiących biedę. Oni nie oszukują, częściej nie powiedzą jak im źle. Jak dla mnie, za rzadko dajemy jałmużnę. Odwracamy oczy od biedy, jakby była zaraźliwa, taka jest prawda! Najlepiej nie szukać daleko, wystarczy rozejrzeć się wokoło. Od lat mieszkam niemal po sąsiedzku z moją dawną Panią Profesor z liceum. Widujemy się na ulicy, w kościele. Zawsze skromnie, ale schludnie ubrana. Pewnego dnia wcześnie rano wyrzucałam śmieci. Poznałam ją z daleka po kapelusiku. Laseczka oparta o kontener, na jego brzegu położyła bielutką ściereczkę, widocznie żeby sobie beżowego płaszcza nie pobrudzić. Grzebała w środku patykiem. Taka krucha i niewielka, że nie dotykała stopami ziemi. Mało się nie pobeczałam. Uciekłam za róg. Nie chciałam, żeby mnie widziała. Podzwoniłam po dawnych koleżankach. Bez wdawania się w szczegóły skrzyknęłam dziewczyny i udało nam się zadziałać tak, że Pani Profesor nie zorientowała się nawet. Od tamtego wydarzenia powtarzam, że pomagać trzeba nieustannie, może być niewiele, ale stale. Gdy Jan Paweł II mówił o wyobraźni miłosierdzia, to chodziło mu o to, żebyśmy ją po prostu mieli! Od czegoś trzeba zacząć. Irytuje mnie gadanie - że darmozjadom nie daję, że nam też nikt nie pomaga! Że do roboty by się jeden z drugim wziął... Odwracanie oczu od biedy, ot co! Zresztą, bądźmy szczerzy - jak nawet wrzucimy tę złotówkę biedakowi w czapkę, to tak nam ubędzie z budżetu domowego?.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świętowali piękny jubileusz

2024-05-07 16:09

Marek Białka

    Z udziałem J.E. ks. bp. Stanisława Salaterskiego, biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej, wspólnota parafialna z Uszwi przeżywała radość z wydarzeń, jakie miały miejsce w czasie odpustu parafialnego.

Tarnowski sufragan, który przewodniczył uroczystej Mszy świętej, wygłosił również słowo Boże, w którym powiedział, m.in. że depozyt wiary zapoczątkowany na przestrzeni kilkuset lat przez naszych przodków, przejawiał się w trosce o tę świątynie, która dzisiaj zachwyca swoim blaskiem i pięknem.

CZYTAJ DALEJ

Pogrzeb ks. Jerzego Witka SBD

2024-05-07 16:42

ks. Łukasz Romańczuk

Msza św. pogrzebowa ks. Jerzego Witka SDB

Msza św. pogrzebowa ks. Jerzego Witka SDB

Rodzina Salezjańska pożegnała ks. Jerzego Witka SDB. Na Mszy świętej modliło się ponad 100 księży, wspólnoty neokatechumenalne oraz wierni świeccy dziękujący za posługę tego kapłana.

Msza święta pogrzebowej sprawowana była w kościele pw. Chrystusa Króla we Wrocławiu. Przewodniczył jej ks. Piotr Lorek, wikariusz Inspektora Prowincji Wrocławskiej, a homilię wygłosił ks. Bolesław Kaźmierczak, proboszcz parafii św. Jana Bosko w Poznaniu. Podczas Eucharystii czytana była Ewangelia ukazująca uczniów idących z Jerozolimy do Emaus, którzy w drodze spotkali Jezusa. Do tych słów nawiązał także ks. Kaźmierczak podkreślając, że uczniowie pełnili ważną misję w przekazaniu prawdy o zmartwychwstaniu. Kaznodzieja nawiązał także do osoby zmarłego kapłana. - W naszych sercach jest wiele wspomnień po nieżyjącym już ks. Jerzy, który posługiwał tutaj przez wiele lat. Wspominamy jego piękną pracę w Lubinie, w Twardogórze, posługę pośród młodzieży i studentów w kościele pw. św. Michała Archanioła we Wrocławiu. Organizował koncerty, na które przychodzili ludzie. Będąc proboszczem u św. Michała Archanioła zapoznał się z życiem św. Teresy Benedykty od Krzyża. Bardzo się zaangażował i to on przyczynił się do tego, że powstała kaplica Edyty Stein w kościele na Ołbinie – zaznaczył ks. Kaźmierczak dodając: - Ksiądz Jerzy założył Towarzystwo im. Edyty Stein. Zabiegał o to, aby dom Edyty Stein przy ul. Nowowiejskiej był otwartym miejscem spotkań. Organizował tam wykłady.

CZYTAJ DALEJ

Co nas dzieli niech nas łączy

2024-05-08 07:29

[ TEMATY ]

historia

felieton

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Na początku chciałbym gorąco i serdecznie przywitać się z czytelnikami portalu „Niedziela”! Jestem zaszczycony tym, że mogę publikować na łamach portalu, który wyrósł w tradycji tygodnika, który za dwa lata obchodzić będzie swoje 100. urodziny i jest na stałe wpisany w polską historię.

W czasie II wojny światowej czasopismo „Niedziela”, a konkretnie jego nazwa została zawłaszczona przez Niemców na potrzeby dodatku do gadzinowego Kuriera Częstochowskiego, a powojenne aresztowanie redaktora naczelnego wznowionego pisma, ks. Antoniego Marchewkę to był tylko jeden z elementów prześladowań ze strony komunistów, których tygodnik „Niedziela” niesamowicie „uwierał”. Czym? Tym samym co dziś uwiera wrogów Kościoła Katolickiego: pomocą duchową i otuchą jaką otrzymywali Polacy, nauczaniem o zbawieniu, prawdzie i kłamstwie, złu i dobru oraz naturze ludzkiej. Ostatecznie w 1953 r. pismo zostało przez władze komunistyczne zawieszone, a w latach 80. ubiegłego tygodnik było wielokrotnie obiektem ingerencji cenzorskich.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję