Podczas uroczystości wicepremier przypomniał, że "Zawołani po imieniu" to najbardziej poszkodowana grupa polskich rodzin, która w czasie II wojny światowej zdecydowała się na pomoc Żydom. "Ich historie nie kończą się happy endem – ginęli oni oraz Żydzi, których wspierali. Bez sądu, bez obrony – najczęściej na miejscu z rąk niemieckich. Ci, co przeżyli, tracili wszystko – majątek, gospodarstwo, zdrowie, chęć do życia" - powiedział.
Dodał, że otwierana wystawa "ukazuje osobiste historie +Zawołanych+, przypomina ich imiona, pokazuje twarze, oddaje im głos, przywraca im i ich rodzinom należne miejsce w naszej zbiorowej pamięci o II wojnie światowej". "Terror niemiecki i specjalne ustawodawstwo paraliżowały odruchy ludzkiej solidarności – w sposób naturalny bowiem człowiek przedkłada bezpieczeństwo swoich najbliższych i rodziny nad dobro innych ludzi. +Zawołani+ swoim postępowaniem przekroczyli ten porządek, za co należy im się szczególna pamięć i głęboki szacunek" - podkreślił Gliński.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Zwrócił także uwagę, że "Zawołanym" należy się "pomnik i miejsce historii Polski, ale też historii Niemiec i całej ludzkości". "Nie rozumiem i chyba żaden Polak nie rozumie, dlaczego tak długo czekamy we wspólnej Europie na pomnik polskich ofiar niemieckiego terroru w Berlinie, pomnik 6 mln ofiar, w tych 3 mln polskich Żydów i 3 mln Polaków i przedstawicieli różnych mniejszości narodowych obywateli polskich. Nie rozumiem i całe polskie społeczeństwo nie rozumie, dlaczego tak długo czekamy na odszkodowania od Niemiec czy chociażby wspólny, międzynarodowy apel do społeczeństwa i instytucji niemieckich o zwrot zagrabionych w czasie II wojny światowej dóbr polskiej kultury" - powiedział szef MKiDN.
autorki: Katarzyna Krzykowska, Daria Porycka
ksi/ dap/ wj/