Reklama

Homilia bp Wacława Depo wygłoszona na rozpoczęcie „Exodusu młodych”
Zwierzyniec, 23 sierpnia 2011 r.

„Kto w Chrystusie ma nadzieję, już dziś żyje inaczej”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Drodzy Bracia w kapłaństwie Chrystusowym! Drogie Osoby życia konsekrowanego! Przedstawiciele władz! Drodzy Młodzi Przyjaciele, pragnący budować swoje życie na Skale, którą jest JEZUS CHRYSTUS!
Pozwólcie, że już na progu naszego zamyślenia, nawiążę do słów Ojca Świętego Benedykta XVI wypowiedzianych w niedzielnej homilii w Madrycie, ale zaadresowanych do młodzieży - i nie tylko młodzieży - całego świata: „Pójście za JEZUSEM w wierze oznacza kroczenie z Nim w komunii, we wspólnocie Kościoła. Za Jezusem nie można pójść samemu. Kto ulega pokusie, aby pójść na «własną rękę» lub żyć według dominującej w świecie mentalności indywidualistycznej, temu grozi, że nigdy rzeczywiście nie spotka Jezusa, lub że skończy idąc za fałszywym Jego obrazem. Mieć wiarę - oznacza opierać się na wierze swoich braci i sióstr oraz że twoja wiara służy w ten sposób jako wsparcie dla innych... Proszę Was, Drodzy Młodzi Przyjaciele, abyście kochali Kościół, który zrodził Was do wiary i nadziei; który Wam dopomógł w lepszym poznaniu Chrystusa; który pozwolił Wam odkryć piękno Jego miłości. Nie można spotkać Chrystusa i nie ukazywać Go innym. Nie zatrzymujcie więc Chrystusa dla siebie. Przekazujcie innym radość waszej wiary”.
Drodzy moi Przyjaciele! Czyż w tych słowach nie odnajdujemy ścieżek i dróg ubiegłorocznych spotkań w Nowym i Starym Lublińcu, które przebiegały pod hasłem: „Radość wiary”? Znajdujemy więc potwierdzenie wartości tamtych spotkań, a zarazem błogosławieństwo Piotra naszych czasów - Benedykta XVI, aby pójść dalej za JEZUSEM we wspólnocie Kościoła i być „mocnymi nadzieją”, którą pokładamy w Chrystusie, Jedynym Odkupicielu człowieka. Który w Ewangelii mówi nam nie tylko o sobie, ale o nas samych, że „Ja za was poświęcam w ofierze samego siebie; nikt Mi życia nie odbiera”. To są słowa, które Chrystus wypowiada do nas. Czy można na Jego słowa, złączone z ofiarą z samego siebie, odpowiedzieć przeciętnością lub bylejakością? Można! Bo człowiek jest wolny i może Chrystusowi powiedzieć „nie”. Ale w imię czego? Bez nadziei na życie... Dlatego jesteśmy tutaj razem, bo „Jego sprawa” i Jego Osoba, Boga-Człowieka i Zbawiciela nigdy się nie zdeaktualizuje, choć zawsze będzie „znakiem sprzeciwu” wobec każdej ideologii budowania życia ludzkiego poza Bogiem... I dlatego Wy jesteście „znakami sprzeciwu” od pierwszych godzin pobytu tutaj! Niezależnie od tego, na jakie szczyty będziecie wchodzić, tak jak teraz na Golgotę.
Powróćmy jeszcze na chwilę do tego niezwykłego spotkania Papieża Benedykta XVI z młodzieżą, które miało miejsce na terenie bazy lotniczej w Cuatro Vientos - „Cztery Wiatry” - wieczorem, 20 sierpnia 2011 r., wśród błyskawic na niebie i porywistego wiatru, które z pewnością musiały przypomnieć dwa epizody. Pierwszy to burza na morzu, gdzie Jezus zdawał się być nieobecny i śpiący. Ale to nie burza jest groźna, groźna jest nieobecność Jezusa i dlatego ci młodzi udowodnili, że można przeżyć każdą burzę, mając świadomość, że to Chrystus jest Panem wiatru, wody i burzy. Drugi epizod to przypomnienie wydarzenia z Wieczernika w Jerozolimie. Porywisty wiatr, który wstrząsnął murami Wieczernika i zamkniętych, zalęknionych z obawy przed Żydami Apostołów uczynił świadkami. Wiatr Ducha Świętego posłał ich na cztery strony świata z Ewangelią, żeby głosili: „Jezus żyje i idzie z nami”. Spotkanie młodych w Madrycie było niezwykłe i z pewnością ci, którzy w nim uczestniczyli, będą o nim świadczyć również pośród nas. Tego od nich oczekujemy.
Ojciec Święty zaznaczył w tamtym wieczornym spotkaniu: „Jeśli pozostaniecie w miłości Chrystusa, zakorzenieni w wierze i nadziei, napotkacie nawet wśród sprzeczności i cierpień, źródło wesela i radości. Wiara nie przeciwstawia się waszym pragnieniom, najwyższym ideałom, ale przeciwnie - uwzniośla je i doskonali. Drodzy Młodzi! Nie dostosowujcie się do czegoś, co jest mniejsze od Prawdy i Miłości. Nie dostosowujcie się do kogoś, kto jest mniejszy od Chrystusa... Właśnie dzisiaj, gdy panująca obecnie kultura relatywistyczna odrzuca i gardzi poszukiwaniem prawdy, która jest najwyższym dążeniem ducha ludzkiego, musimy zaproponować z odwagą i pokorą powszechną wartość CHRYSTUSA jako Zbawiciela wszystkich ludzi i źródło nadziei dla naszego życia... Niech żadne nieszczęścia was nie paraliżują...!”. Bardzo ważne podkreślenie, żadne nieszczęścia niech Was nie paraliżują. W tym miejscu jeszcze raz odniosę się do faktu, że jesteśmy na terenie najpierw obozu jenieckiego a później obozu cierpienia i śmierci przede wszystkim dzieci z terenu Zamojszczyzny. To miejsce nas zobowiązuje, bo wówczas też można było stawiać sobie pytania: gdzie jest Bóg i po której stronie? Dlatego kilka cmentarzy wojennych znajdujących się na terenie tej miejscowości jest świadectwem, że Chrystus żyje, bo zmartwychwstał, w Nim każdy z nich ma życie wieczne. Poza Chrystusem nikt nie da tego życia ani pomordowanym ani nam. Nie bójcie się świata! Nie bójcie się przyszłości! Nie bójcie się swej słabości. Bóg pozwolił Wam żyć w tej dziejowej chwili, aby dzięki waszej wierze i nadziei nadal rozbrzmiewało Jego Imię na całej ziemi.
Ktoś z Was, młodzi Przyjaciele, może postawić teraz słuszne pytanie: jaka jest specyfika daru naszego spotkania, skoro w przemówieniu księdza biskupa jest obecnych tak wiele treści z nauczania Papieża Benedykta XVI podczas Światowych Dni Młodzieży w Madrycie? Postaram się na nie odpowiedzieć.
Pierwszym zadaniem naszego spotkania jest właśnie współuczestnictwo w tajemnicy życia, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, którą jest Eucharystia. Przychodzimy tutaj, aby zaczerpnąć od Chrystusa i Nim się podzielić. A On do nas dzisiaj nie tylko wypowiadał słowa: Biada przewodnikom ślepym, faryzeuszom wszelkiego typu, ale to jest również słowo niepokoju o każdego, kto ma serce i oczy, po to żeby rozpoznał prawdę od wewnątrz i nią żył. Eucharystia dokonuje się we wspólnocie lokalnego Kościoła. Nie ma prawdziwej Eucharystii i wspólnoty bez łączności z Piotrem, jak również z biskupem lokalnego Kościoła. Wymienianie imion Papieża i Biskupa nie jest jakąś liturgiczną grzecznością czy formalizmem, lecz jest obowiązkiem wynikającym z wiary i wypływającym z prawowitej sukcesji apostolskiej. Świadczy ono o tym, że jesteśmy jedno z Piotrem i pod Piotrem. Ci, którzy odłączają się od nauki i posłuszeństwa Kościołowi, błądzą i idą za sfałszowanym obrazem Chrystusa. Przykładem może być nagłaśniana ostatnio - na naszej ziemi - sprawa ks. Natanka i jego stowarzyszenia. Bardzo dobitnie i lapidarnie ujął tę sprawę jeden z dziennikarzy katolickich Franciszek Kucharczak na łamach „Gościa Niedzielnego”: „Jeśli natankujesz, daleko nie zajedziesz”. Jesteśmy katolikami w posłuszeństwie wiary Kościoła, a nie twórcami wyznań autorskich i prywatnych objawień. Tu chodzi o wiarę Kościoła, który buduje na Chrystusie, gdyż innego budowania nie ma.
Drugim zadaniem, które spełniamy dzisiejszą Eucharystią i tym zamyśleniem, jest otwarte przeciwstawienie się wpływom cywilizacji i propagandy medialnej, która przynosi dominację obrazu, zaś w dziedzinie informacji, idei i wartości chaos. Jaskrawym tego przykładem było swoiste „zaciemnienie umysłu i zakrycie oczu” - podkreślam to mocno drugi raz w tym miejscu. Albowiem mówiłem już tutaj podczas niedzielnej Eucharystii - „zaciemnienie oczu i umysłu” na prawdę Ewangelii wypowiadaną przez Benedykta XVI w Hiszpanii. Jedynie Telewizja Trwam i Radio Maryja przekazywało całe spotkanie. A w środkach społecznego przekazu pokazywano grupy homoseksualistów i lewackich organizacji, które protestowały przeciwko wizycie Papieża. Tylko to zajmowało telewizję. Na zakończenie spotkania w Madrycie kard. S. Dziwisz podziękował Telewizji TRWAM i Radiu Maryja słowami: nie widzę - tak pokazał dłonią - nie widzę żadnej stacji polskiej poza wami. A przecież tam było dwa miliony ludzi młodych, podobnych do Was. Tam byli również Polacy i Papież mówił tam po polsku. Dlaczego pozbawiono Was prawa do obrazu i do prawdy?
Drodzy Młodzi Przyjaciele! Kolejnym groźnym sygnałem są badania, które wykazały, że 70 proc. Polaków powyżej 17 roku życia nie rozumie w pełni tekstów, które czyta. To są te pokłosia, ilu z nas przeczytało choćby jedną książkę w ciągu roku? 70 proc. młodych Polaków nie wie, co czyta... Nie dziwcie się, że później robi się z nas naród bałwanów i idiotów, mówiąc, że dwa miliony ludzi oddało nieważne głosy, bo pomyliło się w stawianiu krzyżyków. Czyli nie liczy się nikt, tylko zaprogramowana i wydiagnozowana przez polityków prawda. I dlatego jesteśmy tutaj.
Jeszcze jedno przypomnienie. Słynny programista komputerowy Billy Gates wypowiada jednoznaczną przestrogę: „Kto rządzi obrazami, rządzi umysłami ludzi i poprowadzi ich, gdzie chce, nawet do obozów koncentracyjnych”. Słyszycie dobrze? Jesteśmy tutaj po to, żeby nie ulec tej medialnej propagandzie, która cywilizację obrazu czyni naszym realnym życiem. Nam nie chodzi tylko o diagnozę tych faktów, ale o odważne decyzje opowiadania się po stronie Chrystusa pomimo trudności, a nawet drwiny i pogardy, jak to ma miejsce w programach satyrycznych telewizji, zwłaszcza ośmieszających sakrament pokuty. Trzeba umieć z odwagą i godnością zaprotestować. Nie wolno nam uchylać się od własnego głosu i własnego stanowiska.
Dobrym przykładem dla nas wszystkich, ale zwłaszcza dla Was, ludzi młodych, jest postawa Agnieszki Radwańskiej, naszej tenisistki, która po wygranych ostatnio turniejach, chodziła w koszulce z napisem: Jestem za JEZUSEM! Czy gest piłkarza Wisły Kraków - strzelca jedynej bramki w ostatnim meczu - Małeckiego, który po strzeleniu tej bramki, ukazał na swojej piersi obraz bł. Jana Pawła II. Chociaż wiedział, że za ten gest musi zapłacić, otrzymując „żółtą kartkę”. Mimo to na oczach wszystkich, którzy oglądali jego zmaganie pokazał obraz Papieża. I jeszcze jedno. Mam tutaj przed sobą także zdjęcie piosenkarki rockowej Ewy Farna. W wywiadzie dla „Neewsweka” z 1 sierpnia br. mówi ona takie słowa: „Jestem wierzącą ewangeliczką, w religii, w Bogu mam podporę. Nie wyobrażam sobie, że jakiś chłop mógłby oglądać zdjęcia nagiej Farny. Są dziewczyny, które pewnie marzą o takich sesjach, ale moim zdaniem są one niedowartościowane. Moje ciało należy do mnie, a poza tym chcę je zachować dla swojego męża”. Trzeba mieć odwagę wiary i odwagę z siebie samego!
Przechodząc już wprost do tegorocznego „Exodusu Młodych” Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej, który nosi tytuł „Mocni nadzieją”. Trzeba nam wsłuchać się jeszcze z uwagą w świadectwo Biblii o nadziei. Oczywiście, wybieramy tylko niektóre światła, rozpoczynając od wezwania z 1 Listu św. Piotra: „abyście umieli zdać sprawę z nadziei, która jest w was.., wobec każdego, kto będzie się domagał tego uzasadnienia..., abyście byli gotowi do obrony tej nadziei, którą pokładamy w Chrystusie” (3, 13). Zaś z listów św. Pawła Apostoła wybieram tekst z 1 Listu do Tesaloniczan: „Nie powinniście się smucić, jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei” (4, 13). W tych tekstach, jawią się pewne elementy odróżniające nas, chrześcijan od innych ludzi, a pierwszym z nich jest fakt, że do nas należy przyszłość. A oni zamykają przyszłość prochem, składanym albo w szafie cmentarnej, albo pod ziemią. My mamy przyszłość, którą przygotował nam Pan nasz i Zbawiciel, czyli Jezus Chrystus. Jego Ewangelia - według słów Benedykta XVI w „Spe salvi” - nie jest jedynie przekazem treści, które mogą być poznawane, ale jest przesłaniem, które tworzy fakty i zmienia życie. Ewangelia to nie jest tylko informacja o łasce Chrystusa, ale ona sprawia, że mogę Chrystusa spotkać, dotknąć i przyjąć Go do swojego serca.
W Chrystusie - podkreślał Papież Benedykt XVI w encyklice o nadziei - mroczne wrota czasu, mroczne wrota przyszłości zostały na oścież otwarte, ale nie inaczej jak przez Jego Krzyż i Zmartwychwstanie. Człowiek został odkupiony nie wiedzą i poznaniem naukowym, ale przez Miłość Ukrzyżowaną i Zmartwychwstałą. Kto w Chrystusie ma nadzieję, już dziś żyje inaczej... Zostało mu dane życie (por Spe salvi 2). Drodzy Młodzi Przyjaciele, to w Chrystusie, w Jego Obliczu i przebitym SERCU odnajdujemy źródła naszej nadziei.
Pierwszym istotnym miejscem uczenia się nadziei jest modlitwa, a zwłaszcza Eucharystia. To jest spotkanie dwóch pragnień: Serca Bożego i serca ludzkiego. A św. Augustyn dopowie, że modlitwa jest darem ćwiczenia ludzkiego pragnienia, aby szukać tego, co Boże, prawdziwe, dobre. Zmarły kard. Nguyen Van Thuan spędził 13 lat w więzieniu komunistycznym, z czego 9 lat w zupełnej izolacji od ludzi, wiele miesięcy w ciemności ziemi. Mówił, że w jego życiu były długie okresy, w których nie był w stanie się modlić. Ale kurczowo trzymał się słów podstawowych modlitw Kościoła: Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i modlitw liturgicznych. I ta modlitwa pozwoliła mu przeżyć.
Drugim miejscem uczenia się chrześcijańskiej nadziei jest działanie i cierpienie... Niech powrócą jeszcze raz te słowa Benedykta XVI: „Niech żadne nieszczęścia was nie paraliżują. Nie lękajcie się świata, ani przyszłości, ani własnej słabości”. Dowodem tej spełnionej drogi nadziei przez cierpienie jest św. Maksymilian M. Kolbe, który 70 lat temu nie tylko zgłosił się, ale umierał w strasznym bunkrze głodowym, po to żeby Franciszek Gajowniczek przeżył i wrócił do swojego domu i do swojej rodziny. Opatrzność Boża sprawiła, że był na beatyfikacji i kanonizacji swojego wybawiciela. A czyż Jan Paweł II nie jest dowodem tej drogi? Uczył nas „sztuki cierpienia i umierania” nie tylko poprzez wydarzenie z 13 maja 1981 r., ale przez ostatnie miesiące swego życia, drgającej twarzy, trzęsących się rąk, zabranego głosu. Do końca był cały Twój, Maryjo! Przykładem jest również sługa Boży Stefan Kard. Wyszyński z 3-letnim odizolowaniem od pracy i oskarżeniem o zdradę Ojczyzny. Wówczas nie pytajmy Boga - dlaczego, ale - w którym kierunku mogę ofiarować swoje cierpienie i działanie? Komu? Dla kogo w darze?
Jeszcze jednym, trzecim miejscem uczenia się nadziei jest świadomość Sądu Ostatecznego. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi, że są rzeczy ostateczne: śmierć, sąd, niebo albo piekło. Ks. prof. Władysław Piwowarski, badając kiedyś religijność Polaków odkrył, że większość z nas określa się po stronie wiary, nawet do 95 proc., ale coraz mniejszy jest procent ludzi, którzy przyjmują konsekwencje wiary, jakimi są: Sąd Boży, niebo, czyściec czy piekło. Określił to zjawisko „wiarą, ale bez chrześcijańskiej nadziei”. To jest bardzo niebezpieczne przekonanie, które rodzi błędne postawy życia i oducza odpowiedzialności osobistej. Pamiętać musimy słowa Chrystusa: Cokolwiek uczyniliście jednemu z moich braci najmniejszych Mnieście uczynili. I czego nie uczyniliście jednemu z moich braci tegoście i Mnie nie uczynili.
Z tego miejsca znów musi powrócić prawo do życia każdego poczętego dziecka. Nie wolno nam powiedzieć: jestem katolikiem, jestem za życiem, ale jestem za in vitro, aborcją pod tymi czy innymi przypadkami. Czas już nadszedł, żeby mieć świadomość, niezależnie od wieku, że każdy z nas kiedyś stanie przed Chrystusem, a On wówczas powie: wszystko cokolowiek uczyniłeś... Mnie uczyniłeś. Panie, Ty jesteś tak blisko? A myśmy myśleli, że dopiero na końcu świata. To jest miejsce uczenia się nadziei już dzisiaj, świadomość odpowiedzialności w dobrym i złym używaniu tego świata. Nikt z nas nie jest samotną wyspą. Moje życie wkracza w życie innych.
Dlatego przyzywajmy Maryję, która jest Matką niezawodnej nadziei i światłem na naszych drogach - Maryjo, bądź z nami w każdy czas i prowadź nas! Uproś nam moc nadziei, teraz i w przyszłości! Amen.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian, żołnierz, męczennik

[ TEMATY ]

św. Florian

Archiwum OSP Kurów

CZYTAJ DALEJ

Prezydent: dziękuję strażakom za służbę ludziom i Rzeczypospolitej

2024-05-04 15:06

[ TEMATY ]

prezydent

Karol Porwich/Niedziela

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda podziękował w sobotę strażakom za służbę ludziom i Rzeczypospolitej. Podczas centralnych obchodów Dnia Strażaka przypomniał, że tylko w 2023 r. strażacy podjęli pół miliona interwencji, podczas których udzielali wszechstronnej pomocy.

Prezydent wraz z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą wzięli w sobotę udział w Centralnych Obchodach Dnia Strażaka, które odbyły się na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie. W uroczystości uczestniczyli również m.in. marszałek Sejmu Szymon Hołownia oraz szef MSWiA Marcin Kierwiński.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję