Reklama

Na zielonej Ukrainie

W dniach 18-24 lipca br. grupa pielgrzymów z Węgorzyna (archidiecezja szczecińsko-kamieńska) i Bydgoszczy (diecezja bydgoska) wyruszyła na Kresy z pielgrzymką. Jednym z głównych celów było zwiedzenie zachodniej Ukrainy, lecz dla wielu także odwiedzenie miejsc, w których żyły ich rodziny, a nawet oni sami.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pielgrzymka dla parafian z Węgorzyna rozpoczęła się Mszą św. w intencji udanej podróży na Kresy. O godz. 14 wyjechaliśmy w kierunku Bydgoszczy, gdzie wsiadła druga grupa pielgrzymów, a następnie udaliśmy się do Zamościa.
W mieście rodu Zamoyskich zobaczyliśmy przepiękne renesansowe Stare Miasto. Ogromne wrażenie robiły piękne kolorowe kamienice ormiańskie, a przede wszystkim ratusz który budować zaczęto pod koniec XVI wieku. Udaliśmy się także do katedry pw. Zmartwychwstania Pańskiego i św. Tomasza. Obecnie jest ona odnawiana. Przed udaniem się do hotelu spacerowaliśmy jeszcze po mieście i zobaczyliśmy m.in.: pomnik Jana Zamoyskiego, pałac rodu Zamoyskich, umocnienia obronne, synagogę oraz park miejski.

Olesko i Podhorce

W kolejnym dniu zaplanowane było przekroczenie granicy. Pożegnaliśmy Zamość i wyruszyliśmy na Kresy. Pierwszy miejscem, które odwiedziliśmy, było Olesko - miejsce narodzenia Jana III Sobieskiego oraz Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Zamek, który mieliśmy przyjemność zobaczyć, jest obecnie filią Lwowskiej Galerii Narodowej. Na prezentowanej wystawie mogliśmy podziwiać wspaniałe dzieła batalistyczne, ikony, rzeźby i meble charakterystyczne dla epoki Jana III Sobieskiego. Twierdza usytuowana na wzniesieniu otoczona jest malowniczym parkiem, w którym znajdują się kamienne rzeźby. U podnóża zamku znajduje się zespół poklasztorny Ojców Kapucynów.
Następnie udaliśmy się do miejscowości Podhorce. Tam oglądaliśmy zamek, który należał do rodziny Koniecpolskich, i kościół pw. św. Józefa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Poczajów

Później przejechaliśmy do Poczajowa. W tym miejscu nasze serca ujęła przepiękna Ławra - męski zespół klasztorny, zajmujący dużą powierzchnię w kościele prawosławnym. Poczajowska Ławra Zaśnięcia Bogurodzicy to zespół wielu cerkwi położonych na górze w centrum miasta. Każda budowla jest inna. Zachwycają w nich przede wszystkim ikony oraz kształty. Zmęczeni, ale zachwyceni tym, co zobaczyliśmy, ruszyliśmy do Krzemieńca - miasta Juliusza Słowackiego. Na pożegnanie dnia miała miejsce Msza św. w kościele pw. św. Stanisława.

Reklama

Krzemieniec

Kolejny dzień rozpoczął się spacerem z panią przewodnik po Krzemieńcu. Zobaczyliśmy kościół pw. św. Ignacego Loyoli i św. Stanisława Kostki, a także miejsce narodzenia Juliusza Słowackiego. Kolejną atrakcja była wspinaczka na górę Bony, na której znajdują się ruiny zamku. Następnie odbyła się Msza św. w kościele pw. św. Stanisława, po której zwiedziliśmy Muzeum Juliusza Słowackiego.

Zbaraż

Kolejnym punktem był Zbaraż i ruiny słynnego zamku opisanego przez Henryka Sienkiewicza w „Trylogii”. Budowla nie była przeznaczona do obrony państwa, dlatego wyglądem nie przypomina warowni, ale rezydencję, w której można było odpocząć, organizować uczty i bale. Takie pierwotne było przeznaczenie zamku. historia jednak sprawiła psikusa i dziś postrzegamy Zbaraż jako miejsce walki o Polskę. Dalej nasze kroki kierują się do Skały Podolskiej, w której ostały się ruiny zamku rodziny Tarłów, położone w bardzo malowniczym miejscu. W dole widać piękna rzekę Zbrucz, która leniwie ciągnie się wśród pól i dolin. Chciałoby się tam zostać, ale na to nie pozwala program, ruszamy więc do Kamieńca Podolskiego - miasta legendy.

Kamieniec Podolski

Poranek w Kamieńcu zaczął się deszczowo. W deszczu dotarliśmy do katedry pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła, gdzie odbyła się Msza św. w języku polskim i ukraińskim, po której zwiedziliśmy wnętrze kościoła. Renesansowo-barokowa budowla wywarła ogromne wrażenie na pielgrzymach. Szczególną uwagę przyciągnęła brama triumfalna zbudowana przy bazylice oraz imponujący pomnik naszego wielkiego rodaka bł. Jana Pawła II. Przyszła kolej na zwiedzenie centrum miasta. Na szczęście deszcz ustał. Oglądaliśmy cerkwie, kościoły, bramy, baszty i ruiny. Na koniec pozostał zamek. Twierdza położona jest w miejscu zapierającym dech w piersiach. Aby się tam dostać, trzeba przejść przez most na rzece, który ma ok. 40 m wysokości. Zabytek stoi na wapiennej skale oblanej rzeką Smotrycz. Z zamku ostały się tylko mury obronne i okazałe baszty, jednak oryginalne położenie sprawia, że widok jest niesamowity. Na uwagę zasługuje fakt, że miasto oblewa rzeka, która tworzy kształt litery omega. Swoim korytem wytworzyła wapienny kanion.

Reklama

Chocim i Dźwiniaczka

Z Kamieńca Podolskiego udaliśmy się do Chocimia, by zwiedzić słynną twierdzę. Zamek warowny zbudowany został w bardzo malowniczym miejscu nad rzeką Dniestr. Po fortecy nie zostało dużo. Uległa zniszczeniu.
Następny punkt programu to Dźwiniaczka - miejsce pobytu św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego po powrocie z zesłania. W tej miejscowości byliśmy u źródła, które odnalazł święty. Stwierdzono, że woda ta jest nadzwyczaj czysta i zawiera dużo cennych składników.

Okopy Trójcy Świętej

Ponownie udaliśmy się w podróż. Tym razem oglądaliśmy przepiękne widoki w miejscowości Okopy Świętej Trójcy. Z jednej strony wsi płynie rzeka Zbrucz, a z drugiej Dniestr. Wody biegną korytami, które położone są ok. 30 m niżej niż Okopy Świętej Trójcy.

Lwów

Ostatecznym celem był Lwów, a droga nie była krótka. Dłuższy postój zrobiliśmy w Trembowli, gdzie obejrzeliśmy ruiny zamku. Miasto wsławiło się tym, że jego udaną obroną w czasie wojny polsko-tureckiej kierowała kobieta Anna Chrzanowska. Zastąpiła na tym stanowisku nieudolnego męża i udało się jej obronić twierdzę. Po południu dotarliśmy do wyznaczonego punktu na mapie naszej pielgrzymki. We Lwowie na wjeździe przywitał nas lew - symbol tego miasta. Udaliśmy się na Cmentarz Łyczakowski - najlepiej zachowaną nekropolię na Ukrainie i zarazem jedną z najważniejszych nekropolii w dziejach kultury polskiej - panteon wielu wybitnych Polaków, m.in. Marii Konopnickiej czy Gabrieli Zapolskiej. Następnie nie można nie było odwiedzić Cmentarza Orląt Lwowskich, cmentarza bohaterów walczących o polski Lwów. Na koniec udaliśmy się pod wzgórze Zamku wysokiego z Kopcem Unii Lubelskiej.
Pierwszym punktem programu następnego dnia była Msza św. w bazylice katedralnej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Wyglądu katedry nie da się opisać słowami - to trzeba zobaczyć. Przepiękne witraże, cudowne zdobienia zapierały dech w piersiach. Można by tam spędzić cały dzień i nie miałoby się ochoty wyjść, niestety, trzeba było to zrobić. Przeszliśmy do Kaplicy Boimów - manierystycznej grobowej kaplicy lwowskiej rodziny kupieckiej Boimów. Ozdobiona misternymi rzeźbami, wywarła niemałe wrażenie na pielgrzymach. Później urządziliśmy sobie spacer zabytkowymi uliczkami i doszliśmy do najstarszej lwowskiej apteki. Tam mieliśmy okazję obejrzeć prawdziwą pracownię aptekarską. Najciekawsze były narzędzia, dzięki którym przyrządzano lekarstwa. Następnie przeszliśmy do znajdującej się niedaleko opery. Reprezentuje ona styl eklektyczny w architekturze. Budynek prezentuje się bardzo okazale. Wnętrze jest jeszcze ładniejsze - misterne rzeźbienia, przepiękne obrazy, sale i scena z zabytkową kurtyną. Po krótkiej przerwie wróciliśmy do zwiedzania rynku głównego. Wzdłuż niego ciągnęły się zabytkowe kamienice. Odwiedziliśmy jeszcze kilka świątyń prawosławnych, greckokatolickich i ormiańskich. Miłym popołudniowym akcentem była wizyta w polskiej restauracji, gdzie w czasie obiadu wysłuchaliśmy grupy muzycznej śpiewającej znane i lubiane lwowskie piosenki.

Reklama

Żółkiew

W niedzielę zaplanowany był powrót do domu. Rano udało nam się jeszcze zwiedzić Żółkiew - miasto Stanisława Żółkiewskiego. Obejrzeliśmy pozostałości zamku rodu Sobieskich i udaliśmy się na Mszę św., która odbyła się w kolegiacie pw. św. Wawrzyńca. Po Eucharystii ruszyliśmy do Polski. Na przeszkodzie stała już tylko granica, na której ku naszemu zaskoczeni nie staliśmy długo. Teraz wystarczyło dojechać każdy do swojej miejscowości. Tak zakończyła się pielgrzymka, którą należy zaliczyć do udanych.

* * *

Ukraina to przepiękny kraj: wszechobecna zieleń lasów i pól, piękne zabytki, sympatyczni mili ludzie, dobry klimat. Mam wrażenie, że te walory jednak nie są zauważane przez władze państwa. Potencjał, który drzemie w tym narodzie, jest bardzo słabo wykorzystany. Z przykrością trzeba stwierdzić, że urodzajne gleby są niewykorzystywane, zabytki popadają w ruinę, ludzie żebrzą na ulicach miast. Byłoby jednak niesprawiedliwością stwierdzić, że bierność dotyczy całego państwa. Gdzieniegdzie widać próby podreperowania wizerunku terytorium ukraińskiego.
Na koniec podziękowania: Panu Bogu, że pozwolił nam pojechać, zobaczyć i całym wrócić do domów. Po drugie, Biuru Podróży „Frater” z Bydgoszczy za zorganizowanie takiej pielgrzymki, znakomitego przewodnika i kierowców, dla których nie ma rzeczy niemożliwych. Po trzecie, ks. kan. Karolowi Wójciakowi z parafii Węgorzyno za opiekę duchową oraz dobre słowo. Na koniec podziękowania dla całe grupy - bez was nie byłoby pielgrzymki, miłej atmosfery i nowych znajomości.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Trwam w Winnym Krzewie

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 22

[ TEMATY ]

rozważanie

Adobe Stock

Jakiś czas temu spotkałem mężczyznę, który po wielu latach przeżytych z dala od Boga i Kościoła odnalazł skarb wiary i utracony całkowicie sens życia. Urodził się w dobrej katolickiej rodzinie. Rodzice zadbali o jego religijną formację. Pokazali mu prawdziwe rodzinne życie, jednak już jako nastolatek zaczął się od tego wszystkiego odcinać. Spotkał takie osoby, które przekonały go, że religia to ludzki wymysł, że Boga nie ma, a Kościół i jego ludzie to zwykli hipokryci. Począł się zatracać, zaczął bowiem nadużywać alkoholu, zażywać narkotyki, prowadzić rozwiązłe życie, w niczym nieskrępowanej wolności. Porzucił dom, zrozpaczonych rodziców i związał się z towarzystwem, które wyznawało podobne „wartości”. Tam poznał swoją przyszłą żonę. Zawarli nawet sakrament małżeństwa, bo ktoś ich przekonał, że to fajna „impreza”. Dali życie trzem córkom, których nawet nie ochrzcili. Małżeństwo tego człowieka rozpadło się, a córki totalnie pogubiły się w życiu. Został sam z poczuciem przegranego życia. Postanowił ze sobą skończyć. I wtedy spotkał kogoś, kto przypomniał mu o Bogu, o sakramentach świętych, o Różańcu i zaprowadził do wspólnoty działającej w parafii, która otoczyła go miłością i modlitwą. Dzisiaj odbudowuje swoje życie, porządkuje swoje sprawy. Na jego dłoni widziałem owinięty różaniec, z którym, jak powiedział, nigdy się już nie rozstaje. Na pożegnanie przyznał, że nareszcie czerpie pełnymi garściami z Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Wenecja: Franciszek podziękował za wizytę, modlił się za Haiti, Ukrainę i Ziemię Świętą

2024-04-28 13:15

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

Na zakończenie Mszy św. sprawowanej na placu św. Marka papież podziękował organizatorom jego wizyty w Wenecji i szczególnie pamiętał w modlitwie o Haiti, Ukrainie i Ziemi Świętej.

Drodzy bracia i siostry, zanim zakończmy naszą celebrację chciałbym pozdrowić was wszystkich, którzy w niej uczestniczyliście. Z całego serca dziękuję patriarsze, Francesco Moraglii, a wraz z nim jego współpracownikom i wolontariuszom. Jestem wdzięczny władzom cywilnym i siłom porządkowym, które ułatwiły przebieg tej wizyty. Dziękuję wszystkim.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję