Reklama

Historia

100 lat temu uchwalono Konstytucję marcową

100 lat temu, 17 marca 1921 r., Sejm Ustawodawczy po dwóch latach prac uchwalił pierwszą ustawę zasadniczą odrodzonej RP. Konstytucję marcową uznawano za dokument na wskroś demokratyczny, uprzywilejowujący Sejm. Szybko doczekała się krytyków obwiniających jej zapisy za niestabilność życia politycznego.

[ TEMATY ]

historia

Preambuła Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 17 marca 1921 r

Biblioteka Sejmowa

Biblioteka Sejmowa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Uchwalenie ustawy zasadniczej było najważniejszym zadaniem Sejmu Ustawodawczego (Konstytuanty), który po raz pierwszy zebrał się 10 lutego 1919 r. w Warszawie. Zatwierdzona dziesięć dni później tzw. mała konstytucja była krótką uchwałą Sejmu, określającą ogólne ramy stosunków między władzą ustawodawczą a władzą wykonawczą. Jej zapisy znacząco ograniczały dotychczasową, niemal dyktatorską władzę Józefa Piłsudskiego oraz czyniły z Sejmu Ustawodawczego organ nadrzędny wobec pozostałych.

Wybory ze stycznia 1919 r. przyniosły ukształtowanie w Sejmie Ustawodawczym większości złożonej z przedstawicieli narodowej demokracji oraz posłów stronnictw ludowych. Powołana w lutym 1919 r. Komisja Konstytucyjna, której przewodniczyli kolejno: Władysław Seyda, Maciej Rataj i Edward Dubanowicz, stanowiła odbicie funkcjonującej większości. W ciągu kolejnych dwóch lat komisja zebrała się 106 razy. Wnioski ze spotkań przedstawiono w czasie 38 posiedzeń Sejmu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Komisja współpracowała z ekspertami z tzw. Ankiety Konstytucyjnej. Jako ciało eksperckie przedstawiała posłom projekty ustawy zasadniczej. Wszystkie były zgodne z republikańskim modelem państwa i przewidywały utrzymanie pięcioprzymiotnikowej ordynacji wyborczej. Działacz PPS Mieczysław Niedziałkowski przygotował projekt zakładający istnienie jednoizbowego parlamentu, szerokiego systemu socjalnego i uprzywilejowania własności spółdzielczej. Konkurencyjny projekt złożył Związek Ludowo-Narodowy. Endecja proponowała zaś dwuizbowy parlament oraz zaopatrzenie prezydenta w prawo weta. Jakichkolwiek szans powodzenia nie miał z kolei projekt przedstawiony przez dyrektora Głównego Urzędu Statystycznego, posła PSL-Piast prof. Józefa Buzka. Jego podstawowym założeniem była decentralizacja państwa.

Wielkie spory wśród posłów wywoływała również sprawa sposobu wyboru prezydenta. Innymi tematami otwierającymi gorące dyskusje był status Kościoła katolickiego i praw politycznych mniejszości narodowych.

Reklama

Przez dwa lata w warunkach ciągle toczących się walk o granice państwa i przy ogromnych problemach wewnętrznych w Sejmie trwały intensywne dyskusje nad projektem ustawy zasadniczej. Prace nad nią zawieszono tylko raz: w lipcu 1920 r. w obliczu zagrożenia suwerenności państwa.

Przy tworzeniu ostatecznego projektu wzorowano się na systemie parlamentarno-gabinetowym III Republiki Francuskiej. Była to jednak cecha większości uchwalanych wówczas ustaw zasadniczych. „Długo wypracowywany, kompromisowy kształt Konstytucji marcowej pozostawał w zgodzie z charakterem innych ustaw zasadniczych uchwalanych w tym czasie w Europie. To fundamentalna różnica perspektyw. Po prostu pewne fundamentalne zasady ładu ustrojowego przyjmowali wówczas wszyscy” – podkreślił w rozmowie z PAP historyk prof. Włodzimierz Mędrzecki. Jego zdaniem jedną z najważniejszych zasad ustanawianych po I wojnie światowej systemów ustrojowych była silna pozycja władzy ustawodawczej oraz przyjęcie zasady odpowiedzialności rządu przed parlamentem.

Projekt konstytucji zaczął przybierać swój ostateczny kształt po debacie sejmowej na początku lutego 1921 r. Większość złożona z prawicy i ludowców odrzuciła lewicowe postulaty wyboru prezydenta w głosowaniu powszechnym oraz zapisania w ustawie zasadniczej przywilejów społecznych, takich jak prawo do strajku. W trakcie kolejnej debaty 15 marca prawica zrezygnowała z pomysłu zapisania w konstytucji, że głową państwa może być wyłącznie katolik. Przyjęta rota przysięgi umożliwiała jednak jej złożenie wyłącznie przedstawicielom większości wyznań chrześcijańskich.

Działania Sejmu Ustawodawczego przyspieszył zbliżający się plebiscyt, którego stawką była przynależność państwowa Górnego Śląska. 17 marca 1921 r. ogromną większością głosów Sejm Ustawodawczy uchwalił Konstytucję RP. Składała się z 126 artykułów, podzielonych na siedem rozdziałów. Poprzedzała je preambuła rozpoczynającą się od słów: „W imię Boga Wszechmogącego! My, Naród Polski, dziękując Opatrzności za wyzwolenie nas z półtorawiekowej niewoli, wspominając z wdzięcznością męstwo i wytrwałość ofiarnej walki pokoleń, które najlepsze wysiłki swoje sprawie niepodległości bez przerwy poświęcały…”.

Reklama

Przyjęta ustawa zasadnicza stwierdzała, że państwo polskie jest Rzecząpospolitą, w której władza zwierzchnia należy do narodu rozumianego jako ogół obywateli. Struktura państwa została oparta na trójpodziale władzy.

Organami władzy ustawodawczej był Sejm, któremu konstytucja wyznaczyła pozycję głównego organu państwa, mającego pełnię władzy ustawodawczej i kontrolę nad podporządkowaną mu Radą Ministrów, oraz posiadający zdecydowanie mniejsze uprawnienia Senat. Kadencja 444 posłów i 111 senatorów trwała pięć lat. Wybierani byli w pięcioprzymiotnikowych wyborach (powszechnych, równych, tajnych, bezpośrednich i proporcjonalnych).

Czynne prawo wyborcze w wyborach do Sejmu miały osoby, które ukończyły 21 lat, a w wyborach do Senatu – 30. Bierne prawo wyborcze do Sejmu posiadały natomiast osoby powyżej 25. roku życia, a do Senatu powyżej 40. roku.

Posłowie i senatorowie posiadali immunitet parlamentarny zwalniający ich od odpowiedzialności karnej z tytułu sprawowania mandatu. Na pociągnięcie do odpowiedzialności posła lub senatora, który dopuścił się przestępstwa karnego, była wymagana zgoda Sejmu lub Senatu.

Na czele władzy wykonawczej stał prezydent wybierany na siedmioletnią kadencję przez Zgromadzenie Narodowe (posłów i senatorów). Reprezentował państwo w stosunkach międzynarodowych, powoływał i odwoływał premiera, a na jego wniosek poszczególnych ministrów. Ponadto zwoływał, zamykał i odraczał sesje Sejmu oraz Senatu. Posiadał prawo rozwiązania Sejmu po uzyskaniu zgody Senatu. W czasie pokoju był najwyższym zwierzchnikiem sił zbrojnych. W przypadku wojny musiał mianować wodza naczelnego na wniosek Rady Ministrów, przedstawiony przez ministra spraw wojskowych.

Reklama

Prezydent nie posiadał inicjatywy ustawodawczej ani prawa weta wobec uchwalanych ustaw. Wszystkie jego akty rządowe wymagały kontrasygnaty premiera i odpowiedniego ministra. Do władzy głowy państwa należało mianowanie sędziów i stosowanie prawa łaski.

Obok prezydenta władzę wykonawczą sprawował rząd, który określał najważniejsze zadania polityki wewnętrznej i zagranicznej. Rada Ministrów ponosiła solidarną odpowiedzialność konstytucyjną i parlamentarną za ogólny kierunek działań rządu. Ministrowie odpowiadali też indywidualnie za własne czynności urzędowe oraz za działania podległych im organów.

W myśl postanowień konstytucji sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu mieli być niezawiśli i podlegać jedynie odpowiednim ustawom.

Ustawa zasadnicza gwarantowała obywatelom ochronę życia, wolności i mienia, bez różnicy pochodzenia, narodowości, języka, rasy lub religii.

Zapewniała wolność słowa, prasy oraz swobodę zawiązywania związków i stowarzyszeń. Mówiła o wolności sumienia i wyznania: „Żaden obywatel nie może być z powodu swego wyznania i przekonań religijnych ograniczony w prawach przysługujących innym obywatelom”. Każdy ma prawo „zachowania swej narodowości i pielęgnowania swej mowy i właściwości narodowych”.

Stwierdzała, że „wszyscy obywatele są równi wobec prawa”, a „Rzeczpospolita Polska nie uznaje przywilejów rodowych ani stanowych, jak również żadnych herbów, tytułów rodowych i innych, z wyjątkiem naukowych, urzędowych i zawodowych”.

Zgodnie z przyjętymi zapisami Kościół rzymskokatolicki miał się rządzić własnymi prawami, a jego stosunek wobec państwa miał zostać określony na podstawie umowy ze Stolicą Apostolską. Konkordat zawarto w 1925 r. „Wyznanie rzymskokatolickie – podawano w konstytucji – będące religią przeważającej większości narodu, zajmuje w państwie naczelne stanowisko wśród równouprawnionych wyznań”.

Reklama

Praca „jako główna podstawa bogactwa Rzeczypospolitej” miała pozostawać pod szczególną ochroną państwa. Konstytucja przyznawała prawo do ubezpieczenia społecznego „w razie braku pracy, choroby, nieszczęśliwego wypadku i niedołęstwa”. Wprowadzała ochronę macierzyństwa oraz zakaz wykonywania pracy zarobkowej przez dzieci poniżej 15 lat.

W zakresie edukacji znalazł się zapis o bezpłatnej nauce w szkołach państwowych i samorządowych, który zrealizowano jedynie w odniesieniu do szkół powszechnych.

Ustawa zasadnicza określiła także strukturę administracyjną państwa, dzieląc je na województwa, powiaty oraz gminy miejskie i wiejskie, które miały być równocześnie jednostkami samorządu terytorialnego.

Dzień uchwalenia konstytucji miał odświętny charakter. Na udekorowanych ulicach Warszawy zgromadziły się tłumy mieszkańców. Bezpośrednio po przyjęciu ustawy zasadniczej do Sejmu przybył Naczelnik Państwa Józef Piłsudski, który wspólnie z posłami i członkami rządu udał się następnie w uroczystym pochodzie na nabożeństwo do katedry św. Jana. Podniosłą uroczystość obserwował ambasador USA w Warszawie Hugh S. Gibson. „Zgodnie ze starym obyczajem cały sejm przeszedł pieszo parę kilometrów do katedry i stał w nawie podczas ceremonii prowadzonej przez kardynała w najwspanialszych szatach liturgicznych jakie kiedykolwiek mogłabyś zobaczyć. […] Kiedy ceremonia się zakończyła […] zabrzmiał potężny głos. Ktoś zaintonował stary hymn +Boże, coś Polskę+. Do śpiewu przyłączyły się tysiące ludzi w katedrze i tysiące wokół niej. Muszę przyznać, że nigdy nie słyszałem niczego bardziej imponującego” – napisał w liście do swojej matki. Na zakończenie marszałek Wojciech Trąmpczyński i premier Wincenty Witos oddając hołd twórcom Konstytucji 3 maja, złożyli kwiaty pod pomnikiem marszałka Sejmu Wielkiego Stanisława Małachowskiego.

Reklama

Krytyczne głosy wobec Konstytucji marcowej i żądania jej rewizji, przede wszystkim ograniczenia uprawnień Sejmu na rzecz władzy wykonawczej, pojawiły się około roku 1925. Ustawę obwiniano za częste zmiany rządów i zbyt wolne tempo budowy stabilnych instytucji. Podobne opinie pojawiały się w historiografii kolejnych dziesięcioleci. „Doświadczenia polskiego parlamentaryzmu w pierwszych latach niepodległości wykazały, że uzależnienie toku spraw państwowych od decyzji sejmu było w warunkach chwiejnych układów partyjnych hamulcem sprawnego rządzenia krajem” – pisał prof. Wojciech Roszkowski w „Najnowszej historii Polski”.

Nieco inną opinię wyraża m.in. prof. Włodzimierz Mędrzecki. „Myślę, że na przełomie lat 1925 i 1926 kryzys polskiej demokracji parlamentarnej był bardzo głęboki. Nie był to jednak kryzys państwa wynikający z wadliwej ustawy zasadniczej. To bardzo istotne rozróżnienie, które tłumaczy łatwość, z jaką polskie społeczeństwo w maju 1926 r. przyjęło odejście od fundamentów i pryncypiów ustroju parlamentarnego” – stwierdził w rozmowie z PAP. Według historyka rozpaleniu emocji wokół Konstytucji marcowej sprzyjała również zbliżająca się kampania wyborcza. Zgodnie z artykułem 125 Sejm II kadencji mógł zmienić ustawę zasadniczą większością 3/5 głosów, a nie 2/3. Stawką wyborów było więc zdobycie większości pozwalającej na przeprowadzenie takiej reformy.

Część spośród postulatów zwolenników reformy konstytucji spełnili piłsudczycy. 2 sierpnia 1926 r., po zamachu majowym, Sejm uchwalił „Ustawę zmieniającą i uzupełniającą Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 17 marca 1921 r.”, tzw. nowelę sierpniową, która wzmacniała pozycję prezydenta wobec parlamentu.

Reklama

23 kwietnia 1935 r. na Zamku Królewskim w Warszawie prezydent RP Ignacy Mościcki podpisał tzw. Konstytucję kwietniową, która zastępowała Konstytucję marcową. Przyznawała ona prezydentowi nadrzędną pozycję wobec innych organów państwa, czyniąc go odpowiedzialnym za jego losy wobec Boga i historii. Niektóre przepisy nowej konstytucji odwoływały się do przepisów ustawy zasadniczej z marca 1921 r.

Ten specyficzny stan prawny sprawił, że część przepisów Konstytucji marcowej obowiązywała do grudnia 1990 r., gdy swoją misję zakończyły władze RP na uchodźstwie.

Do Konstytucji marcowej ze względów propagandowych odwoływały się też władze komunistyczne. „Krajowa Rada Narodowa i Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego działają na podstawie Konstytucji 17 marca 1921 r., jedynie obowiązującej konstytucji legalnej, uchwalonej prawnie. Podstawowe założenia Konstytucji 17 marca 1921 r. obowiązywać będą aż do zwołania wybranego w głosowaniu powszechnem, bezpośredniem, równem, tajnem i stosunkowem Sejmu Ustawodawczego, który uchwali jako wyraziciel woli narodu nową konstytucję” – stwierdzano w Manifeście PKWN odrzucającym „faszystowską” konstytucję z 1935 r. Jej zapisy komuniści złamali m.in. przez dopuszczenie żołnierzy w służbie czynnej do głosowania w sfałszowanych wyborach do Sejmu Ustawodawczego. Na Konstytucję marcową powoływała się także mała konstytucja z 1947 r.

https://dzieje.pl/

Michał Szukała (PAP)

szuk / skp /

2021-03-17 07:12

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ślady na Skałce

Niedziela małopolska 24/2015, str. 7-8

[ TEMATY ]

historia

Archiwum Anny Flanek

Archiwalne zdjęcie upamiętniające niezwykłe spotkanie

Archiwalne zdjęcie upamiętniające niezwykłe spotkanie

„Czy ja wam mogę coś powiedzieć? – zapytał Papież, na co odpowiedzieliśmy gromkim: „Taaak!”. I Papież powiedział: „Ja was bardzo lubię”. Trudno opisać to, co nastąpiło po tych słowach. Skandowaliśmy długo i głośno: „My też! My też!”. Śpiewaliśmy i wiwatowaliśmy na jego cześć”

Scenę ze spotkania Jana Pawła II z młodzieżą na Skałce w piątek, wieczorem 8 czerwca 1979 r., przywołuje Anna Flanek, która znalazła się w gronie osób witających Ojca Świętego w imieniu działających w Krakowie Grup Apostolskich. Ich organizator, jeden z ówczesnych krakowskich duszpasterzy młodzieży, dzisiaj emerytowany kapłan – ks. prał. Antoni Sołtysik przypomina: – To był siódmy dzień wizyty Ojca Świętego w Polsce. Jan Paweł II od rana pielgrzymował po Małopolsce. A na przybycie naszego Papieża młodzież czekała od wielu godzin. Ks. Antoni dodaje, że wstępnie myślano, aby to spotkanie młodych z Janem Pawłem II zorganizować na krakowskich Błoniach, ale ówczesne, PRL-owskie władze nie wyraziły na to miejsce zgody. Kapłan przekonuje: – Myślę jednak, że spotkanie na Skałce, miejscu tak ważnym, z punktu widzenia historii Kościoła, Polski, Krakowa, miało sens.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Redaktor naczelny „Niedzieli”: wiara wymaga od nas odwagi

2024-04-29 15:54

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Niedziela

apel

Ks. Jarosław Grabowski

B.M. Sztajner/Niedziela

– Wiara obejmuje zmianę zachowania, a nie tylko powielanie pobożnych praktyk – powiedział ks. Jarosław Grabowski. Redaktor naczelny Tygodnika Katolickiego „Niedziela” poprowadził 28 kwietnia rozważanie podczas Apelu Jasnogórskiego.

– Maryja uczy nas, że wiara to nie tylko ufność, to nie tylko zaufanie Bogu, to nie tylko prosta prośba: Jezu, Ty się tym zajmij. Wiara ogarnia całe życie, by móc je przemienić. To postawa, sposób myślenia i oceniania. Wiara angażuje w sprawy Jezusa i Kościoła – podkreślił ks. Grabowski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję