Jesień jest porą roku, w której fakt przemijania uzyskuje swój
najmocniejszy wyraz. Ale nie tylko pożółkłe liście drzew, spadające
dojrzałe ostatnie owoce, więdnące trawy, odlatujące ptaki, układająca
się do zimowego snu ziemia przypomina nam, że wszystko na tym świecie
przemija, zamiera, odchodzi do przeszłości. Jesień w swoim apogeum
ofiaruje nam bowiem dzień wspomnienia Wszystkich Wiernych Zmarłych,
poprzedzony uroczystym dniem Wszystkich Świętych. Idziemy wtedy na
cmentarz, aby w duchu wiary w obcowanie Świętych złączyć się z tymi,
którzy odeszli, a więc z tymi, którzy byli na tym świecie, chodzili
po naszych drogach i ulicach, ale już ich tu nie ma, już od nas odeszli.
Zabrała ich śmierć. Śmierć - to temat, ku któremu raczej niechętnie
się zwracamy, a nawet robimy wszystko, żeby od niego uciec. I nawet
wtedy, gdy stajemy nad grobami naszych bliskich, myśl o nieuchronności
również naszej śmierci niekiedy z trudem zaledwie przemyka przez
naszą świadomość.
Czy zatem śmierć jest tematem, o którym powinniśmy często
rozmyślać, czy raczej takim, od którego należy z całą mocą uciekać?
Żeby dać odpowiedź na to pytanie, spróbujmy posłuchać, co na ten
temat powiedzieli ludzie, których mądrość podziwiamy przez wieki,
aż do naszych dni. Pierwszym z nich niech będzie Sokrates - poganin
- który nigdy nie usłyszał słów Objawienia i wszystko, do czego doszedł,
osiągnął tylko przy pomocy rozumu. Na interesujący nas temat pisał
on tak: "Słuszność mam, kiedy myślę, że człowiek, który naprawdę
życie spędził na filozofii, będzie dobrej myśli przed śmiercią i
będzie się tam największego dobra spodziewał po śmierci". Ci bowiem, "
którzy się z filozofią zetknęli jak należy, niczym się nie zajmują,
jak tylko tym, żeby umrzeć i nie żyć, a ludzie bodaj tego nie wiedzą"? (
Fedon, VIII-IX). Wiele wieków później, pouczony Objawieniem Bożym
św. Paweł napisze: "Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć -
to zysk" (Flp 1, 21). "Zajmować się tym, żeby umrzeć" znaczy dla
Sokratesa - przygotowywać się na śmierć. Filozof, czyli człowiek
mądry, tak życie swoje prowadzi, aby mógł odebrać nagrodę. Sokrates
zaledwie mgliście jakoś ją przeczuwał. Przywołany tu już Apostoł
narodów, wiedząc o swoim rychłym odejściu z tego świata, co do spraw
ostatecznych pouczony pewnością treści wiary, do swojego ucznia Tymoteusza
pisał: "Krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki
nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem.
Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w
owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i
wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego" (2 Tm 4, 6-8).
Przyjaciel mądrości, bo tyle znaczy "filozof", całym
swoim życiem przygotowuje się do śmierci i na spotkanie z Bogiem.
Ci zatem, którzy tego nie czynią, świadczą, że nie pozostają w relacji
przyjaźni z mądrością, że mądrość jest im przynajmniej obojętna,
jeżeli nie wroga. Są oni a- lub antyfilozofami czy też w najlepszym
razie możemy, zapewne nie bez szczypty przekory, za W. A. Luijpenem
powiedzieć, że oni również filozofują, tylko, że jest to filozofia "
gorszego gatunku" (Filozofia egzystencjalna, s. 10). Ci ostatni uciekają
od myślenia o śmierci. Ucieka im też czas ich życia. Paradoksem jest
więc to, że uciekając od śmierci, coraz bardziej się do niej przybliżają;
biegną wprost w jej objęcia, tyle tylko, że dobiegną do niej zaskoczeni
i nieprzygotowani. Ten natomiast, kto przyjaźni się z mądrością,
życie swoje traktuje jako rzetelny wysiłek przygotowujący go do śmierci,
która jest bramą do życia wiecznego. O takiej "spokojnej śmierci"
pisał niegdyś Leopold Staff: (...) I owoc dojdzie... Spadnie...
Czemuż łkają płaczki?/ Jestem kłos źrzały... Ciężar, pełń jest duszą
kłosa.../ Brzemię mnie wielkoduszne gnie... Dźwięk... żniwo... kosa.../
Powrót do spichlerza... Wywczas... Po trudach tułaczki/
Przygotować się na śmierć. Człowiek w swoim życiu przygotowuje
się do wielu wydarzeń, choć tak naprawdę nigdy nie wie, czy one zrealizują
się w jego życiu, czy też nie. Nikt przecież nie jest pewny, czy
dożyje następnego roku, tygodnia, a nawet minuty. Nic nie jest pewne
w naszym życiu. Nic, z wyjątkiem jednego. Św. Augustyn pisał: Incerta
omnia, sola mors certa (Pośród wszystkich rzeczy na świecie pewna
jest tylko śmierć). "Prócz tego wszystko, co się tyczy nas... jest
niepewne... Jeśli dziecko zostało poczęte, to może się ono narodzi,
może będzie poronione... Być może będzie ono rosnąć, może nie; dożyje
starości, a może nie dożyje; może będzie bogate, może biedne; może
będzie czczone, a może poniżone; może będzie miało synów, a może
nie... Tak jest ze wszystkim... zawsze będzie tak: być może to, być
może co innego. A czy możesz tak powiedzieć: być może, że dziecko
umrze, być może, że nie umrze? Skoro człowiek się począł, to z koniecznością
trzeba powiedzieć: nie uniknie on śmierci" (Sermones 97, 3; 3).
Przygotowywać się do tego, co nastąpi na pewno, jest
bez wątpienia oznaką mądrości, postawa przeciwna z konieczności musi
znajdować się na antypodach mądrości, a tym samym jest postawą najsmutniejszą
ze wszystkich.
Pomóż w rozwoju naszego portalu