"Antychryst będzie artyst"
(z napisów na murach)
Nie zamierzam wchodzić w rozważania, co właściwie znaczy
słowo "spisek". Nie mając dowodów (bo i skąd), obserwować mogę tylko
skutki, tj. sposób funkcjonowania współczesnego układu, zwanego "
artystycznym". Ale trudno byłoby już wyważyć proporcje między tym,
co płynie z samego sposobu funkcjonowania "sztuki" opartej na zasadzie
nowości i tragicznej logiki tej zasady, a co jest zwykłym konformizmem
ludzi sztuki (artystów, krytyków, organizatorów, sponsorów etc.)
czy co wynika z formułowanych z premedytacją haseł i ideologii narzucanych
środowiskom artystycznym. Mało kto, a może i prawie nikt nie zastanawia
się nad tym, iż mają one jakieś swoje centra decyzyjne, grupy nacisku
o dużej skuteczności działania, a niekoniecznie powstają spontanicznie
i samorzutnie. Słowem, że są to procesy sterowane, a ich celem jest
osiąganie określonych rezultatów. Tu już przestaje mieć znaczenie
sens słowa "spisek", a pozostaje konstatacja faktu, iż wszystko funkcjonuje
tak, jak gdyby na najwyższych światowych szczeblach decyzyjnych istniało
coś, co potocznie rozumiemy pod tym słowem. Nawet jeśli będzie to
tylko zbieżność pewnych działań i systemów ideowych przyjmowanych
jako pewniki.
We współczesnym życiu artystycznym obowiązuje coś na
kształt zasady "poprawności politycznej". Podobnie jak w przypadku
poprawności politycznej nie dopuszcza się pytania o prawdę, bo ustalone
zostały granice, w których prawda może być rozpoznawana, tak i w
sztuce nie dopuszcza się możliwości swobodnej dyskusji nad tym, czym
sztuka jest w swej istocie i czym być może w oparciu o podstawowe
wartości (będą nimi zawsze: Prawda, Dobro i Piękno). Wystarcza stwierdzenie,
czym sztuka być musi jako stale dążący do nowości mechanizm, z którego
wykluczone zostały z zasady wszelkie inspiracje metafizyczne, i już
wiadomo, co jest dopuszczalne, a co zostaje a priori odrzucone jako
niezgodne z wymogami czasów obecnych, a więc nie będące sztuką w
mniemaniu decydentów. O tym, że sytuacja naprawdę wygląda dokładnie
odwrotnie, mało kto myśli, a jeśli tak, to nie będzie mógł tego wypowiedzieć,
bo po prostu zostanie wykluczony ze wszystkiego, zamknie mu się usta,
w najlepszym przypadku zastosuje formułkę, że ma przekonania zachowawcze,
w gorszym - że jest wyrazicielem niedozwolonej ideologii. Bo musimy
być świadkami tego, że cały dramat sztuki dzisiaj rzeczywiście rozgrywa
się na gruncie ideologii, że wszystkie postawy "nowatorskie" mają
swój grunt w ideologiach anarcho-liberalnych (i dlatego są nie tylko
dozwolone, ale tak silnie wykorzystywane dla celów ideologizacji
życia), podobnie jak sztuka respektująca wartości w naturalny sposób
łączy się z ideologiami najogólniej choćby stawiającymi problem wartości.
Nie dajmy się zwieść powszechnie głoszonej manipulacji, że sztuka "
nowoczesna" jest z założenia i z praktyki wolna od ideologii i dlatego
przeciwstawia się sztuce o konotacjach ideowych. Naprawdę sztuka
uważana za współczesną jest do szpiku kości przesiąknięta ideologią,
tyle że o znaku przeciwnym wartościom. Nasze czasy, głosząc odejście
sztuki od ideologii, są w istocie polem bezprecedensowej ideologizacji
sztuki, często sprowadzonej jedynie do postaci formułki wyrażającej
jakiś pogląd lewacki czy do działania o takim charakterze.
Obserwacja procesów dokonujących się w sferze ideologii
artystycznych prowadzi do wniosku, że sztuka została w szczególny
sposób "wybrana" przez programatorów globalizacji. Przyznajmy, że
w pełni sobie na to zasłużyła funkcjonującymi od ponad wieku pewnikami
nowości i absolutnej wolności artysty. Stała się po prostu łatwym
narzędziem w posłużeniu się nią w celu kształtowania "człowieka globalnego",
pozbawionego takich właściwości, jak wrażliwość na piękno i jego
potrzeba, zakorzenienie w sferze choćby intuicyjnie wyczuwanych wartości
transcendentnych itp. Nowa sytuacja, spowodowana rozwojem zaawansowanej
technologii, staje się raczej parawanem, na który wszyscy się powołują.
Sama w sobie bowiem nie determinuje jeszcze sposobu, w jaki może
być wykorzystywana. I tak dla przykładu znany malarz Zdzisław Beksiński
posługuje się komputerem dla tworzenia fantastycznych wizji, bliższych
temu, czym było jego dotychczasowe malarstwo, niż światu mentalności
sztuki dzisiejszej. Wszystko zależy od sposobu posłużenia się technologiami,
ale wygodnie było uczynić z tego wytrych, uzasadniający takie właśnie
ideologizowanie sztuki.
Bodaj dwa lata temu w rejonie Krakowskiego Przedmieścia,
w pobliżu Akademii, można było przeczytać napisy na murach, głoszące: "
Antychryst będzie artyst". Nie kwalifikowałbym tego do kategorii
infantylnych wygłupów. To raczej działanie zdradzające coś z tego,
co dzieje się gdzieś u podstaw tej góry lodowej, jaką jest współczesne
życie artystyczne. Artyści na tyle oderwali się już od związków ze
światem transcendentnych wartości, że można uczynić krok dalej i
posłużyć się nimi wprost dla celów Antychrysta. O tym ostatnim wiadomo
już, że nie będzie bytem indywidualnym, lecz bytem rozproszonym,
wcielonym w ogromną ilość istnień indywidualnych - patrz: Encyklopedia
Białych Plam, hasło "Antychryst". I właśnie współczesny artysta ma
stać się taką forpocztą Antychrysta. Doświadczamy tego w wielu momentach
i miejscach.
W Polsce szczególną rolę w tym procesie odgrywają dwa
ośrodki: Centrum Sztuki Współczesnej w Zamku Ujazdowskim oraz Galeria "
Zachęta". Personalnie najbardziej "zasłużoną" dla stymulowania tych
procesów na gruncie polskim jest Anda Rottenberg, w latach 1993-2001
dyrektorka "Zachęty", wcześniej powiązana bezpośrednio z Fundacją
Batorego.
Szczególną rolę odgrywa też w tym procesie Międzynarodowe
Stowarzyszenie Krytyków Sztuki (z którego wystąpiłem). A inni? Wielu
traktuje to po prostu jako nakaz chwili i w swoim przekonaniu idzie
po prostu za modą. Oczywiście, trzeba wpierw wyzbyć się innych wartości
i dążyć przede wszystkim do kariery przy pomocy łatwych środków.
Bo nad sztuką właściwie rozumianą trzeba naprawdę pracować latami,
nie mówiąc już o takiej sprawie, jak talent, wrażliwość itp. No i
konieczność sponsoringu, który przede wszystkim kierowany jest na
działania antysztuki.
I sprawa zasadnicza. Sztuka w tradycyjnym rozumieniu
kształtuje w człowieku cechy, które z punktu widzenia programatorów
globalnych są niepożądane. Należy do nich wrażliwość na piękno, głębia
przeżywania, prawidłowo rozwijana osobowość, otwartość na wartości
transcendentne, a w konsekwencji mniejsza podatność czy też wręcz
niepodatność na manipulację.
Szczególną ostoją tych wartości było malarstwo. I ono
właśnie stało się głównym celem ataku. Właśnie dlatego, że z samej
swojej istoty jest najbardziej i najgłębiej związane ze światem wartości!
Ono właśnie stanowi jedną z najsilniejszych przeszkód w kształtowaniu "
nowego człowieka".
Pole sztuki jest dziś polem walki napięcia metafizycznego
w najwyższej skali, walki o świat i człowieka, o jego duszę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu