Reklama

Duchowość

Chrześcijańska nadzieja

[ TEMATY ]

nadzieja

MARGITA KOTAS

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Kto ma nadzieję, żyje inaczej; zostało mu dane nowe życie”.

Benedykt XVI, Spe salvi, nr 2

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram



Adwent to czas oczekiwania na Chrystusa, który sam jest źródłem największej nadziei. Ta prawda jest szczególnie ważna dziś, kiedy różnego rodzaju trudności i kłopoty - te materialne oraz psychiczne i duchowe - powodują, że wielu współczesnych ludzi czuje się zagubionych. Mają oni poczucie beznadziei i bezsensu. Dlatego warto przypomnieć sobie, że tak nie musi być! Bowiem człowiek jest powołany do zwycięstwa, szczególnie nad sobą samym, nad własnymi wadami i beznadziejnością. Pomocą w tej walce jest nadzieja, z której utkana jest ludzka dusza.

Nadzieja jako jedna z podstawowych potrzeb człowieka oraz czynnik odpowiedzialny za dynamikę egzystencji człowieka i jego zdrowie psychiczne zaznacza swoją obecność nie tylko na płaszczyźnie wiary, będąc przedmiotem zainteresowania teologii. Coraz bardziej skupia uwagę innych dyscyplin naukowych, zwłaszcza filozofii, psychologii, socjologii oraz pedagogiki.

Teologia strzeże i przypomina wciąż o istnieniu nadprzyrodzonego daru nadziei, będącego podstawą każdej ludzkiej nadziei. Dzięki psychologii można zrozumieć głębokie zależności rozwoju psychicznego i kondycji emocjonalnej człowieka od doświadczenia i zasymilowania nadziei. Socjologia ujawnia oddolne „znaki czasu”- pozytywne i negatywne - dotyczące ludzkiej nadziei, ukazując siłę i wartość nadziei obecnej w człowieku. Filozofia nadaje natomiast refleksji nad nadzieją charakteru uniwersalnego. Pedagogika czuwa zaś nad tym, aby nie zaprzepaszczono tej cennej wartości, jaką jest nadzieja. Nadzieja bowiem stanowi fundament każdej pedagogii. Jest odpowiedzią na podstawowe wyzwanie naturalne i nadprzyrodzone w drodze do pełni człowieczeństwa. Ukształtowanie postawy nadziei, warunkuje powodzenie rozwoju człowieka.

Nadziei potrzebuje każdy człowiek. Jest ona niejako tworzywem, z którego ukształtowana jest nasza dusza. Potrzebuje jej dziecko, młodzieniec, człowiek dorosły oraz starzec. Potrzebują jej także chorzy, niepełnosprawni oraz osamotnieni. Potrzebują jej aby nie być beznadziejnymi, aby nie żyć bezsensownie, aby nie zatracić smaku życia mimo rożnych doświadczeń i problemów. Ale czy każda nadzieja jest w stanie zaspokoić to egzystencjalne pragnienie człowieka? Gdzie szukać prawdziwej nadziei? Jak ćwiczyć się w jej zdobywaniu i realizacji?

Reklama

Jan Paweł II i Benedykt XVI - Papieżami nadziei

Wielokrotnie powtarzane przez Jana Pawła II wezwanie: „Nie lękajcie się!”, stało się papieskim wołaniem o przywrócenie i zbudowanie nadziei na trwałym fundamencie, jakim jest Chrystus. Jan Paweł II zwracał się wielokrotnie z przesłaniem nadziei do Kościoła i świata, które widoczne jest w licznych dokumentach, przemówieniach i homiliach, a zwłaszcza w adhortacji Ecclesia in Europa. O Jezusie Chrystusie, który żyje w Kościele jako źródło nadziei dla Europy (2003 r.) oraz w osobistych przemyśleniach wyrażonych w książce Przekroczyć próg nadziei (1994 r.).

Również Benedykt XVI włączył się w głoszenie przesłania nadziei. Jego głos współbrzmi na tej płaszczyźnie z głosem Jana Pawła II. Już jako kard. J. Ratzinger, wybitny teolog i myśliciel, podejmował w swoich publikacjach temat nadziei (Tenże, Nadzieja, tłum. J. Świerkosz, „Communio”, 4(1984)4. Jako Papież - swoją głęboką i analityczną refleksje na temat omawianej wartości zawarł w encyklice: Spe salvi. O nadziei chrześcijańskiej (2007 r.).

Ci dwaj Papieże rozumieją promowanie i umacnianie nadziei jako priorytetowe zadanie, które należy podejmować w ramach nowej ewangelizacji. Są świadomi tego, że „przyszły los ludzkości leży w ręku tych, którzy potrafią podać następnym pokoleniom motywy życia i nadziei” ( Jan Paweł II, Przemówienie do przedstawicieli władz państwowych, Warszawa 08.06.1987). Dlatego swoim nauczaniem przyczyniają się do budowania pedagogii nadziei i formacji do nadziei.

Reklama

Małe, większe i wielka Nadzieja

Benedykt XVI w encyklice Spe salvi, snując sperancyjną refleksję (łac. spes - nadzieja), pyta się m.in.:, „w czym możemy pokładać nadzieję? W czym nie możemy pokładać nadziei?”(nr 24). Papież szukając odpowiedzi na to pytanie, zauważa i podkreśla obecność w życiu człowieka różnorakich nadziei. Pisze bowiem, ze „że kolejnych, następujących po sobie dniach, człowiek ma różnorakie nadzieje, małe i większe - różne w różnych okresach życia. Czasami może się wydawać, że spełnienie jednej z tych nadziei zadowoli go całkowicie i że nie będzie potrzebował innych nadziei. W młodości może to być nadzieja na wielką i zaspokajającą miłość; nadzieja na zdobycie pozycji, odniesienie takiego czy innego sukcesu określającego przyszłe życie. Kiedy jednak te nadzieje spełniają się, okazuje się z całą wyrazistością, że w rzeczywistości to nie było wszystko. Staje się ewidentne, że człowiek potrzebuje innej nadziei, która idzie dalej. Staje się jasne, że może zaspokoić go jedynie coś nieskończonego, co zawsze będzie czymś więcej niż to, co kiedykolwiek może osiągnąć” ( Spe salvi, nr 30).

Papież podkreśla więc podstawowy fakt, że ludzie potrzebują małych i większych nadziei, które dzień po dniu będą podtrzymywać ich w drodze. Jednak głód nadziei, który odkrywa w sobie nieustannie człowiek po zaspokojeniu kolejnej nadziei, wskazuje na tę jedyną, nieskończoną - na wielką nadzieję. Pisze o niej Benedykt XVI: „ (...) bez wielkiej nadziei, która musi przewyższać pozostałe, są one niewystarczające. Tą wielką nadzieją może być jedynie Bóg, który ogarnia wszechświat, i który może nam zaproponować i dać to, czego sami nie możemy osiągnąć. Właśnie otrzymanie daru należy do nadziei. Bóg jest fundamentem nadziei - nie jakikolwiek bóg, ale ten Bóg, który ma ludzkie oblicze i umiłował nas aż do końca: każdą jednostkę i ludzkość w całości. Jego królestwo to nie wyimaginowane zaświaty, umiejscowione w przyszłości, która nigdy nie nadejdzie; Jego królestwo jest obecne tam, gdzie On jest kochany i dokąd Jego miłość dociera. Tylko Jego miłość daje nam możliwość trwania w umiarkowaniu, dzień po dniu, bez utraty zapału, który daje nadzieja w świecie ze swej natury niedoskonałym. Równocześnie Jego miłość jest dla nas gwarancją, że istnieje to, co jedynie mgliście przeczuwamy, a czego mimo wszystko wewnętrznie oczekujemy: życie, które prawdziwie jest życiem(...). Prawdziwą, wielką nadzieją człowieka, która przetrwa wszelkie zawody, może być tylko Bóg - Bóg, który nas umiłował i wciąż nas miłuje «aż do końca», do ostatecznego «wykonało się!» (por. J 13, 1; 19, 30). Kogo dotyka miłość, ten zaczyna intuicyjnie pojmować, czym właściwie jest «życie»(...) Życie w swojej pełni jest relacją z Tym, który jest źródłem życia. Jeśli pozostajemy w relacji z Tym, który nie umiera, który sam jest Życiem i Miłością, wówczas mamy życie. Wówczas «żyjemy»”( Spe salvi, nr 31.27).

Reklama

Nadzieja chrześcijańska (wielka nadzieja) - będzie przypominał podczas całego swego pontyfikatu Jan Paweł II - opiera się na pewności i niezawodności słów zmartwychwstałego Chrystusa: „Nie lękajcie się!”. Papież uwierzywszy zapewnieniu Chrystusa o Jego nieustannej obecności pośród nas, wzywa każdego chrześcijanina i człowieka dobrej woli, by otworzył się na te największą Osobową Nadzieję jaka jest Jezus i Jego Ewangelia. Jan Paweł II, wskazuje nieustannie na Ewangelię i przypomina, że jest to „źródło niezłomnej nadziei i prawdziwej radości dla każdej epoki dziejów. Ewangelia miłości Boga do człowieka, Ewangelia godności osoby i Ewangelia życia stanowią jedną i niepodzielną Ewangelię”(Tenże, Encyklika, Evangelium vitae. O wartości i nienaruszalności życia ludzkiego (1995). Słowo Boże dotyka bowiem człowieka stojącego w pewnym sensie zawsze na granicy pomiędzy nadzieją i rozpaczą, aby umocnić naszą nadzieję.

Reklama

Poszukując prawdziwej nadziei - pisze Jan Paweł II- „jest rzeczą bardzo ważną, ażeby przekroczyć próg nadziei, nie zatrzymywać się przed nim, ale pozwolić się prowadzić”( Tenże, Przekroczyć próg nadziei..., s.163).

Abyśmy nie byli jak „ nie mający nadziei ani Boga na tym świecie” (Ef 2,12)

Gdzie i jak (poprzez jakie ćwiczenia) uczyć się prawdziwej chrześcijańskiej nadziei? Na to ważne pytanie dla współczesnego, zagubionego i „beznadziejnego” człowieka, oraz dla chorych i tych, którzy im posługują odpowiada Benedykt XVI w encyklice Spe salvi wskazując na modlitwę jako szkolę nadziei; prawdziwie ludzkie działanie i cierpienie, jako miejsca uczenia się tej fundamentalnej wartości; oraz perspektywę Sądu Ostatecznego jako sposobność uczenia się i wprawiania w nadziei (nr 32-73). Przyjrzymy się teraz tym miejscom uczenia się nadziei i ćwiczenia się w niej.

Modlitwa jako szkoła nadziei

Pierwszym istotnym miejscem uczenia się i zdobywania chrześcijańskiej nadziei jest modlitwa, która jak uczył św. Augustyn - jest ćwiczeniem pragnienia. Powie Benedykt XVI: „Jeśli nikt mnie już więcej nie słucha, Bóg mnie jeszcze słucha. Jeśli już nie mogę z nikim rozmawiać, nikogo wzywać, zawsze mogę mówić do Boga. Jeśli nie ma już nikogo, kto mógłby mi pomóc - tam, gdzie chodzi o potrzebę albo oczekiwanie, które przerastają ludzkie możliwości trwania w nadziei - On może mi pomóc. Gdy jestem skazany na całkowitą samotność... ale modlący się nigdy nie jest całkowicie samotny” (Spe salvi, nr 32).

Aby modlitwa kształtowała w nas prawdziwe pragnienia i rozwinęła swoją oczyszczającą moc, musi z jednej strony być bardzo osobista - konfrontować moje „ja” z Bogiem żywym, z drugiej zaś strony musi być wciąż na nowo prowadzona i oświecana przez wielkie modlitwy Kościoła i świętych (Msza św., pacierz, litanie, modlitwa liturgiczna itd.).W rozmowie z Bogiem nasza modlitwa musi zawsze splatać się z osobistą.

Reklama

W związku z tym faktem Benedykt XVI uczy, że „modlić się, to nie znaczy wychodzić poza historię i chować się w prywatnym kącie własnego szczęścia. Prawidłowa modlitwa jest procesem oczyszczenia wewnętrznego, który czyni nas otwartymi na Boga i przez to właśnie otwartymi na ludzi. W modlitwie człowiek powinien uczyć się, o co prawdziwie powinien prosić Boga - co jest godne Boga. Musi uczyć się, że nie może modlić się przeciw drugiemu. Musi uczyć się, że nie może prosić o rzeczy powierzchowne i wygody, których pragnie w danym momencie - ulegając małej, fałszywej nadziei, która odwodzi go od Boga. Musi oczyszczać swoje pragnienia i nadzieje. Musi uwalniać się od ukrytych kłamstw, którymi zwodzi samego siebie: Bóg je widzi, a w odniesieniu do Boga człowiek również musi je uznać. «Kto jednak dostrzega swoje błędy? Oczyść mnie od tych, które są skryte przede mną» - modli się Psalmista (19 [18], 13). Brak uznania win, iluzja niewinności nie usprawiedliwia mnie i nie zbawia, ponieważ otępienie sumienia, niezdolność rozpoznania we mnie zła jako takiego, jest moją winą” ( Spe salvi, nr 33).

Modląc się - my mówimy do Boga a On do nas. Modlitwa oczyszcza nas, nasze nieuporządkowane pragnienia i złudne nadzieje. Otwiera nas na Boga, przez co chorzy maja wewnętrzną sile na każdy dzień i poczucie sensu, którego świat dać nie może, wszyscy zaś opiekujący się chorymi, stają asie zdolni do ofiarnej - pełnej miłości i cierpliwości - służby ludziom. Dzięki modlitwie dopowie Benedykt XVI: „otwieramy się na wielką nadzieję i stajemy się sługami nadziei wobec innych: nadzieja w sensie chrześcijańskim jest też zawsze nadzieją dla innych. I jest to nadzieja czynna, w której walczymy, aby rzeczy nie zmierzały ku « perwersyjnemu końcowi ». Jest ona czynna również w tym sensie, że utrzymujemy świat otwarty na Boga. Tylko tak pozostaje ona nadzieją prawdziwie ludzką” ( Spe salvi, nr 34).

Reklama

Działanie prawdziwie ludzkie jako miejsce uczenia się nadziei

Człowiek oświecony światłem wielkiej nadziei - Jezusem Chrystusem i Jego nauką - jest w stanie przyczyniać się do tego, aby świat był bardziej promienny i ludzki, przez własne zaangażowanie: świadectwo życia, pracę, naukę. Jest to możliwe powie Benedykt XVI, o ile człowiek będzie miał „pewność, że na przekór wszelkim niepowodzeniom moje życie osobiste oraz cała historia są pod opieką niezniszczalnej mocy Miłości, i dzięki niej i dla niej mają sens i wartość - tylko taka nadzieja może w tym przypadku dodać jeszcze odwagi, by działać i iść naprzód” ( Spe salvi, nr 35). Otwierając siebie i świat na Boga, poprzez świadectwo chrześcijańskiego życia - niezależnie od tego co robimy zawodowo i w jakiej jesteśmy kondycji fizycznej i intelektualnej - „możemy uwolnić własne życie i świat od zatrucia i zanieczyszczenia, które mogą zniszczyć teraźniejszość i przyszłość. Możemy oczyścić i zachować bez skazy źródła stworzenia, i w ten sposób wraz ze stworzeniem, które uprzedza nas jako dar, czynić to, co słuszne i zgodne z wewnętrznymi wymaganiami i celowością stworzenia (Spe salvi, nr 35).

Cierpienie miejscem uczenia się nadziei

O wychowawczej, oczyszczajacej i uświęcającej mocy cierpienia pisał Jan Paweł II w liście Salvifici doloris. O chrześcijańskim sensie ludzkiego cierpienia ( 1984r.). Benedykt XVI kontynuuje nauczanie swego Poprzednika w tej materii. Papież przypomina współczesnemu człowiekowi żyjącemu niejednokrotnie bardziej w świecie wirtualnym - świecie fantazji, utopii i mitów, serwowanym obficie przez mass media, niż w świecie rzeczywistym z jego radościami i problemami, że choroba i cierpienie przynależą do ludzkiej egzystencji. I chociaż człowiek ma prawo a nawet obowiązek, by pokonywać cierpienie poprzez nowe wciąż rozwiązania medyczne, to musi też pogodzić się z podstawowym faktem, że całkowite usunięcia go ze świata nie leży w naszych możliwościach, gdyż związane jest ono z nasza skończonością i przygodnością. Możemy starać się ograniczyć cierpienie, ale nie możemy go całkowicie wyeliminować!

Reklama

Dlatego w sytuacji cierpienia i choroby, aby ból wraz z mrocznym poczuciem braku sensu i zagubienia nie zdominował człowieka chorego i tych, którzy się nim opiekują - Papież przypomina o potrzebie zjednoczenia z Chrystusem, który cierpiał z nieskończoną miłością. Benedykt XVI przywołując powiedzenie św. Bernarda z Clairvaux uczy w związku z tym: „Impassibilis est Deus, sed non incompassibilis - Bóg nie może cierpieć, ale może współcierpieć. Człowiek jest dla Boga tak bardzo cenny, że On sam stał się człowiekiem, aby móc współcierpieć z człowiekiem, w sposób rzeczywisty, w ciele i krwi, jak to nam przedstawia opis Męki Jezusa. Stąd w każde cierpienie ludzkie wszedł Ktoś, kto je z nami dzieli i znosi; stąd w każdym cierpieniu jest odtąd obecne con-solatio, pocieszenie przez współcierpiącą miłość Boga, i tak wschodzi gwiazda nadziei” (Spe salvi, nr 39).

Bóg współcierpiący jest i powinien być dla chorych i opiekujących się nimi zródłem autentycznej nadziei. Jezus Chrystus - jak pokazuje Papież- uczy nas odnajdywać w cierpieniu sens i silę oraz trwać przy osobie chorej i cierpiącej. Łacińskie słowo con-solatio oznacza pocieszenie, ale również kryje w sobie ideę „bycia razem”. Być razem z chorym, być z nim i przy nim, to zarazem nieść mu pocieszenie! Zasadnicza miarą człowieczeństwa - podkreśla papież - jest nasz stosunek do cierpienia i cierpiącej osoby. Społeczeństwo i tworzący je ludzie, którzy nie są w stanie zaakceptować cierpiących i „mocą współczucia współuczestniczyć w ich cierpieniu” pomagając im, staja się społeczeństwem okrutnym i nieludzkim! (Spe salvi, nr 38). Uczy Benedykt XVI, że „jednostka nie może akceptować cierpienia drugiego, jeśli ona sama nie potrafi odnaleźć w cierpieniu sensu, drogi oczyszczenia i dojrzewania, drogi nadziei. Zaakceptować drugiego, który cierpi, oznacza bowiem przyjąć na siebie w jakiś sposób jego cierpienie, tak, że staje się ono również moim. Właśnie dlatego jednak, że staje się ono teraz cierpieniem podzielanym, że jest w nim obecny ktoś inny, oznacza to, że światło miłości przenika moje cierpienie. Łacińskie słowo con-solatio, pocieszenie, wyraża to w piękny sposób, sugerując « bycie-razem » w samotności, która już nie jest samotnością” ( Spe salvi, nr 38).

Reklama

Sąd Ostateczny jako miejsce uczenia się i wprawiania w nadziei

Perspektywa Sądu Ostatecznego od najwcześniejszych czasów stanowiła dla chrześcijan jakby kryterium, według którego kształtowali swoje doczesne życie, formowali swoje sumienie i wzrastali w nadziei pokładanej w sprawiedliwość Boga, który położy kres niesprawiedliwości historii. Obraz Sądu Ostatecznego - uczy Benedykt XVI - nie powinien być dla autentycznego chrześcijanina obrazem przerażającym, ale obrazem nadziei odpowiedzialnej. Jest on wezwaniem do otwierania się w swoim życiu na prawdę, na miłość, na Boga. Powie Papież: „Sąd Boży jest nadzieją, zarówno dlatego, że jest sprawiedliwością, jak i dlatego, że jest łaską. Gdyby był tylko łaską, tak że wszystko, co ziemskie, byłoby bez znaczenia, Bóg byłby nam winien odpowiedź na pytanie o sprawiedliwość - decydujące dla nas pytanie wobec historii i samego Boga. Gdyby był tylko sprawiedliwością, byłby ostatecznie dla nas wszystkich jedynie przyczyną lęku. Wcielenie Boga w Chrystusie tak bardzo połączyło sprawiedliwość i łaskę, że sprawiedliwość jest ustanowiona ze stanowczością: wszyscy oczekujemy naszego zbawienia « z bojaźnią i drżeniem » (Flp 2, 12). Niemniej jednak łaska pozwala nam wszystkim mieć nadzieję i ufnie zmierzać ku Sędziemu, którego znamy jako naszego « Rzecznika »”(Spe salvi, nr 47).

Reklama

Sąd Ostateczny kieruje naszą myśl także ku tym, którzy są w czyśćcu. Przypomina Benedykt XVI, że jako chrześcijanie nie możemy pytać się jedynie: jak mogę zbawić samego siebie? Bowiem istnieje głęboka komunia miedzy naszymi istnieniami. „Nikt nie żyje sam. Nikt nie grzeszy sam. Nikt nie będzie zbawiony sam. Nieustannie w moje życie wkracza życie innych: w to, co myślę, mówię, robię, działam. I na odwrót, moje życie wkracza w życie innych: w złym, jak i w dobrym. Tak więc moje wstawiennictwo za drugim nie jest dla niego czymś obcym, zewnętrznym, również po śmierci. W splocie istnień moje podziękowanie, moja modlitwa za niego mogą stać się niewielkim etapem jego oczyszczenia. I dlatego nie potrzeba przestawiać czasu ziemskiego na czas Boski: w obcowaniu dusz zwykły czas ziemski po prostu zostaje przekroczony. Nigdy nie jest za późno, aby poruszyć serce drugiego i nigdy nie jest to bezużyteczne (...).Nasza nadzieja zawsze jest w istocie również nadzieją dla innych; tylko wtedy jest ona prawdziwie nadzieją także dla mnie samego” (Spe salvi, nr 48). Dlatego - podkreśla Papież - powinniśmy również pytać siebie „co mogę zrobić, aby inni zostali zbawieni i aby również dla innych wzeszła gwiazda nadziei?”. Stawiając to pytanie i żyjąc z taka świadomością „zrobię najwięcej także dla mojego własnego zbawienia” ( Spe salvi, nr 48).

Co, jeżeli nie chrześcijańska nadzieja?

Reklama

Bez chrześcijańskiej nadziei i pedagogii nadziei, każda ludzka nadzieja - jak uczy Jan Paweł II - „nie ukierunkowana w sposób dojrzały, zamienia naturalną pasję życia w ślepą pogoń, zaangażowanie w obsesję działania, a pracę w zdobywanie w złudnym przeświadczeniu, że dostatek uwolni człowieka od wszelkich egzystencjalnych trosk i zapewni przyszłe szczęście”(Tenże, Homilia wygłoszona dla pielgrzymów z G. Śląska i Z. Dąbrowskiego, Częstochowa, 06.06.1979). Dlatego nadzieja ludzka musi być wychowywana.

Człowiek powinien mieć świadomość tego, co potwierdza wciąż doświadczenie, jak bardzo kruche są ludzkie nadzieje, jeśli zapoznana zostaje perspektywa wieczności, jeśli ich gwarantem nie jest sam Bóg, jeżeli nie są oparte na objawionej prawdzie o przeznaczeniu człowieka do szczęścia wiecznego, ale także na prawdzie o dziedzictwie grzechu. To wszystko trzeba mieć na uwadze, bowiem współczesne rodzenie nadziei staje się zmaganiem o wyrobienie w człowieku wrażliwości wewnętrznej oraz wnikliwości spojrzenia i trzeźwego osądu nieustannie konstruowanych wizji przyszłości, które jakże łatwo przeniknięte zostają jakimś złudzeniem szczęścia.

Chrześcijańska nadzieja pielęgnowana i promowania, pomoże przeciwdziałać temu zjawisku, które Benedykt XVI nazwał „zdziczeniem dusz”, prowadzącym do sytuacji w dziejach człowieka i świata, kiedy „nastąpi koniec (perwersyjny) wszystkich rzeczy”( Spe salvi, nr 15.19). Chrześcijańska nadzieja - Jezus Chrystus jest wreszcie podstawową i ostateczną nadzieją dla ludzi chorych i tych, którzy im posługują, a którym nieraz po ludzku brak już sił i motywacji. „Kto ma nadzieję - uczy Benedykt XVI - żyje inaczej; zostało mu dane nowe życie”(Spe salvi, nr 2).

Zbliżające się Święta Bożego Narodzenia są świętami narodzin największej Nadziei, którą jest Jezus Chrystus. Nadzieja ta związana jest z radością, której świat dać nie może, a o której uczy w swojej adhortacji Evangelii gaudium papież Franciszek. Nadzieja, radość i pokój - oto świat wartości, w który wprowadza nas adwent, a który może stać się naszym udziałem, gdy przygotowani przez ćwiczenia adwentowe wejdziemy po chrześcijańsku w atmosferę Bożego Narodzenia.

2013-12-15 09:57

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Marek Mendyk: Nadzieja motywuje do życia

[ TEMATY ]

bp Marek Mendyk

nadzieja

Głuszyca

ks. Mirosław Benedyk

bp Marek Mendyk w kościele Chrystusa Króla w Głuszycy

bp Marek Mendyk w kościele Chrystusa Króla w Głuszycy

W niedzielę 17 maja, cały Kościół w Polsce, dziękował za osobę św. Jana Pawła II. W tym dniu bp Marek Mendyk sprawował Mszę św. par. Chrystusa Króla w Głuszycy. Był to także dzień 50. rocznicy przyjęcia I Komunii Św. przez bp. Marka.

W homilii ordynariusz świdnicki mówił o nadzieli płynącej z krzyża Chrystusa i jej roli w życiu każdego chrześcijanina.

CZYTAJ DALEJ

Ponad 50 tysięcy widzów w polskich kinach na pokazach 4. sezonu "The Chosen"

2024-03-28 11:39

[ TEMATY ]

„The Chosen”

Materiały promocyjne/thechosen.pl

Serial o Jezusie z kolejnym sukcesem. W polskich kinach 4. sezon zebrał ponad 50 000 widzów, a licznik wciąż rośnie. Kolejne odcinki serialu, co stało się całkowitym fenomenem w branży filmowej, wciąż wyświetlane są w kinach.

Poza repertuarowym wyświetlaniem w kinach, również społeczność ambasadorów serialu organizuje w całej Polsce pokazy grupowe, które nierzadko mają sale zajęte do ostatnich miejsc. W wielu miejscowościach można wybrać się na taki pokaz czy to do kina sieciowego, lokalnego czy domu kultury. Kina widząc ogromne zainteresowanie same wstawiają do repertuaru kolejne odcinki lub powtarzają wyświetlanie od 1 odcinka. Już pojawiają się pierwsze całodzienne maratony z 4. sezonem.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego: szatan połknął haczyk

2024-03-28 23:26

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Materiał prasowy

Jak wygląda walka dobra ze złem na zupełnie innym, nieuchwytnym poziomie? Jak to możliwe, że szatan, będący ucieleśnieniem zła, może zostać oszukany i pokonany przez dobro?

Zagłębimy się w niezwykłą historię i symbolikę Hortus deliciarum (grodu rozkoszy) Herrady z Landsbergu (ok. 1180). Ten odcinek to nie tylko opowieść o starciu duchowych sił, ale także głębokie przemyślenia na temat tego, jak każdy z nas może stawić czoła pokusom i trudnościom, wykorzystując mądrość przekazywaną przez wieki.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję