Reklama

Podbił serca uśmiechem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jan Paweł I - papież
26 VIII - 28 IX 1978

Zanim 16 października 1978 r. ukazał się nad Kaplicą Sykstyńską w Watykanie biały dym oznajmiający wybór Papieża-Polaka, na krótko zasiadł na Stolicy Piotrowej kard. Albino Luciani, dotychczasowy patriarcha Wenecji. Można przypomnieć, że 25 sierpnia 1978 r., w piątek, 111 kardynałów zebrało się na konklawe. Wyboru nowego papieża dokonano 26 sierpnia. Zebrane na Placu św. Piotra rzesze Rzymian zdumiały się, gdy padło nazwisko patriarchy Wenecji, ponieważ nie znajdowało się na liście papabile. Potwierdziły to słowa pierwszego papieskiego przemówienia: „Wczoraj rano jeszcze spokojny szedłem do Kaplicy Sykstyńskiej, by wziąć udział w wyborach. Nigdy nie mógłbym sobie wyobrazić tego, co się stało”.
Nowo wybrany papież przyjął imiona swoich poprzedników: Jana i Pawła. Zapewne miał zamiar kontynuować ich dzieło, choć - jak się uważa - różnił się od nich zdecydowanie. Nie miał bowiem nic z mocnej ufności i dobroci Jana XXIII, ani też nie wnosił na Stolicę św. Piotra stylu intelektualnego Pawła VI. Podobno jego uśmiech nie zawsze oznajmiał radość, ale miał wypływać z napięcia nerwowego. Jednak już na pierwszej audiencji ogólnej, 6 września 1978 r., dał się poznać jako „proboszcz świata”. Do tej roli nie musiał się przygotowywać, znał ją doskonale. Przez lata był bowiem wykładowcą katechetyki w seminarium, więc przemówienie było po prostu katechezą. Chcąc przełamać bariery między papieżem a wiernymi, zrezygnował ze zwyczaju zwracania się do niego: „Jego Świątobliwość”.
Co powiedział 5 września do 40-letniego patriarchy Nikodema, głowy rosyjskiej Cerkwi prawosławnej, kiedy ten padł martwy u stóp Papieża, powalony piątym atakiem serca?! Jan Paweł I bardzo przeżył ten wypadek, był dłuższy czas przygnębiony, jakby czuł się za niego odpowiedzialny.
Nie czuł się za dobrze jako administrator, a poza tym miał naturę bardziej skłonną do ukrywania niż do ukazywania swoich zalet. „W jego sklepie było więcej, niż pokazywał w witrynie” - powiedział o nim były sekretarz Jana XXIII - abp Loris Capovilla. Mówił np. bardzo dobrze po angielsku, ale był zbyt nieśmiały, by posługiwać się tym językiem. Mówi się, że każda z jego decyzji nosiła znamię niepewności. Kiedy po raz pierwszy zobaczył papieskie biurko zawalone stertą dokumentów, przeraził się nie na żarty. Watykańscy urzędnicy, wywierając nacisk, aby pospieszył się z załatwianiem zaległych spraw, nie mogli wiedzieć, że Papież nie podejmował żadnych decyzji, jakby wiedząc, że jego dni są policzone.
Jakim byłby papieżem - trudno powiedzieć. Na Stolicy Piotrowej zaledwie się zadomowił. Kierował Stolicą Piotrową tylko jeden miesiąc - jako wspomnienie pozostawił swój uśmiech.

Reklama

Kim był Albino Luciani

Pochodził z Forno di Canale, małej wsi, dziś zwanej Canale d’Agordo. Urodził się 17 października 1912 r. w biednej rodzinie robotniczej. Jego ojciec często wyjeżdżał do Szwajcarii jako robotnik sezonowy, a rodzina była znana z poglądów socjalistycznych. Po ukończeniu seminarium i odbyciu służby wojskowej - 7 lipca 1935 r. przyjął święcenia kapłańskie. Następnie był przez pewien czas wikarym w swej rodzinnej parafii. Jesienią 1937 r. został wicerektorem seminarium w Belluno. Przez dziesięć lat był wykładowcą w tym seminarium; w tym też okresie został mianowany wikariuszem generalnym biskupa w Belluno. W 1947 r. doktoryzował się na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. W 1958 r. został biskupem diecezji Vittorio Veneto. Sakry biskupiej udzielił mu papież Jan XXIII. 15 grudnia 1969 r. został patriarchą Wenecji. W latach 1972-75 był wiceprzewodniczącym włoskiej Konferencji Episkopatu, a 5 marca 1973 r. został mianowany kardynałem. W czasie wizyty Pawła VI w Wenecji - 16 września 1972 r. - papież nałożył Lucianiemu swą szeroką stułę papieską. Czy był to znak oznajmiający dalszą przyszłość patriarchy Wenecji?
Biskup, a następnie kardynał Albino Luciani sposobem bycia odbiegał od tradycyjnego wzorca hierarchy kościelnego. Zrezygnował z namaszczonego stylu, jaki obowiązywał w listach pasterskich, witał się z wiernymi wesoło, jakby był ich sąsiadem, jeździł na rowerze, chodził do dentysty, nosił pocerowaną sutannę... Później, po wyborze na papieża, zrezygnował z tradycyjnej koronacji papieskiej, a podczas uroczystości inauguracji pontyfikatu na Placu św. Piotra przed Bazyliką przyjął jedynie paliusz jako oznakę swego urzędu duszpasterskiego. Jego duchowym wzorem był św. Franciszek Salezy, który nauczał, że w każdym człowieku istnieje fundament dobra. Lubił pisać artykuły w tygodnikach kościelnych, a właściwie nie tyle artykuły, co miał swoistą metodę kierowania listów do różnych osób, często postaci historycznych, którym przedstawiał problemy współczesności. List był rodzajem opowiadania o tym, jak ludzie żyją w rodzinach, jak pracują, zachowują się... W każdym opowiadaniu był zawsze religijny morał, w którym patriarcha-duszpasterz wyrażał swoją opinię w ważnych sprawach. Listy te ukazały się w 1978 r. w formie książki zatytułowanej: Illustrissimi (Najdostojniejsi).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Luciani i Wojtyła

W treść komunikatu nadanego przez Radio Watykańskie 29 września 1978 r. o godz. 7.42 mało kto w pierwszej chwili wierzył. Usłyszeliśmy wtedy: „Dziś rano ok. godz. 5.30 prywatny sekretarz Papieża, kiedy Jan Paweł I nie zjawił się w kaplicy prywatnej o oznaczonej porze, wszedł do pokoju Papieża i zastał go martwego w łóżku. Obok paliła się lampa, jak przy kimś, kto właśnie czytał. Wezwany natychmiast lekarz - dr Renato Buzzonetti stwierdził zgon, który nastąpił prawdopodobnie o godz. 23.00 dnia poprzedniego z powodu silnego zawału serca”.
Różne niedorzeczności napisano po nagłej śmierci Jana Pawła I. Nawet i to, że został zamordowany. Rzekomym powodem miało być rozpoznanie przez niego przestępstw finansowych, jakich mafia dokonywała w bankach watykańskich. Rzeczywiście, skandal finansowy z Banco Ambrosiano stał się wkrótce bardzo głośny, ale czy był to powód, aby zabijać Ojca Świętego, który jeszcze nie przedsięwziął w tym kierunku żadnego kroku? Wbrew sensacyjnym historiom, jakie wówczas wypisywano, mało kto zwrócił uwagę na fakt, że dzień przed śmiercią Papież dwukrotnie zasłabł.
Niezwykle interesujący czy raczej zadziwiający jest inny fakt, który wydarzył się wieczorem 28 września, a związany był z kard. Wojtyłą. Obchodził on tego dnia 20-lecie sakry biskupiej. O godz. 18.00 odprawił Mszę św. w katedrze Wawelskiej, przy krzyżu Królowej Jadwigi. Uczestnicy tej Eucharystii opowiadają, że Kardynał wyglądał na bardzo cierpiącego, był blady i niezwykle skupiony. Zachowywał się, jakby był nieobecny, a przecież na Mszy św. zgromadziło się wielu jego bliskich przyjaciół. Później udał się na spotkanie do swoich przyjaciół świeckich, do domu prof. Gabriela Turowskiego. Zaplanowano, że wszyscy goście będą do godz. 23.00. Tymczasem kard. Wojtyła zaczął się niespodziewanie żegnać dwie godziny wcześniej, co więcej, dziękował każdemu za wspólne „kajakowanie”, spędzane razem wakacje. Było to dla wszystkich ogromnym zaskoczeniem, nigdy bowiem tak gorąco tego nie czynił. Czyżby wiedział, że żegna się już na zawsze?
Wróciwszy do Pałacu Arcybiskupiego, kard. Wojtyła udał się do kaplicy i modlił się długo, leżąc krzyżem na posadzce. W tym właśnie czasie umierał samotnie Jan Paweł I. Czy nie był to najbardziej właściwy moment przekazywania przez Ducha Świętego sukcesji apostolskiej?
Następnego ranka, kiedy ks. Stanisław Dziwisz wpadł z wiadomością o śmierci Jana Pawła I, kard. Wojtyła jadł śniadanie razem z trzynastoma księżmi. Przez chwilę mieszał jeszcze herbatę, po czym w milczeniu udał się do kaplicy i położył krzyżem na posadzce.

Znany dzisiaj epilog

Było to po konklawe. Jak nakazuje tradycja, wszyscy kardynałowie mieszkający poza Rzymem mieli obowiązek pożegnać się przed wyjazdem z nowo wybranym Ojcem Świętym. Ten Papież Uśmiechu - jak nazwały go środki przekazu - mówił do Metropolity krakowskiego: „Bracie, nie wiem, jak to będzie, nie jestem zbyt zdrów, a muszę koniecznie pojechać do Meksyku, do Puebli, na spotkanie biskupów latynoamerykańskich”.
Dodam, że Watykan był wówczas świadomy rozłamu, jaki może dokonać się w Kościele za przyczyną teologii wyzwolenia. Wizja Chrystusa z karabinem, rewolucji społecznej dokonanej za pomocą Ewangelii, mogłaby skończyć się dla Kościoła tragicznie. To na życzenie Moskwy teologowie zachodni snuli marksistowskie teorie, wplatając je w Ewangelię. Czy Papież mógł pozostać obojętny wobec tego zagrożenia?
Druga sprawa, o której Jan Paweł I mówił do kard. Wojtyły, to sprawa ks. Hansa Künga. Papież pytał: „Bracie, co byś na moim miejscu uczynił z Hansem Küngiem, teologiem z Tybingi? Dla niego już nie ma Chrystusa Syna Bożego, tylko Chrystus jako wytwór teologii żydowskiej. To czyste religioznawstwo!”.
Dlaczego akurat z tymi pytaniami zwrócił się Jan Paweł I do kard. Wojtyły? Pewne światło na to rzuca informacja, która pojawiła się po 20 latach pontyfikatu Papieża-Polaka. Brat Jana Pawła I Edouardo Luciani utrzymuje, że podczas spotkania z s. Łucją w Fatimie w marcu 1978 r. kard. Luciani dowiedział się, że na krótki czas zostanie wybrany papieżem. Natomiast były sekretarz Jana Pawła I, obecnie irlandzki arcybiskup John Magee powiedział, że Ojciec Święty zwierzył mu się, że wkrótce umrze, a po nim zostanie wybrany na papieża kardynał, który podczas ostatniego konklawe siedział naprzeciw niego. Tym kardynałem był Karol Wojtyła.
Nie wiemy, co na te pełne niepokoju pytania Jana Pawła I odpowiedział kard. Wojtyła. Znamy jednak jego pierwsze decyzje jako papieża. Była to pielgrzymka do Meksyku i udział w Synodzie Biskupów w Puebli. Druga decyzja Jana Pawła II to zawieszenie Hansa Künga w obowiązkach profesora teologii katolickiej na Uniwersytecie Katolickim w Tybindze. Tak więc Jan Paweł II, obejmując Stolicę Piotrową, poczuł się zobowiązany do natychmiastowego rozwiązania problemów, z którymi jego poprzednik nie wiedział, jak sobie poradzić.
Jan Paweł I wzbudzał zaufanie swoim przyjaznym uśmiechem, trudno jednak odgadnąć, jaką linię postępowania przyjąłby, gdyby żył. Podczas audiencji ogólnej 27 sierpnia br. Jan Paweł II, przypominając postać swego poprzednika, powiedział m.in.: „Jego uśmiechnięte oblicze, pełne ufności i otwartości spojrzenie podbiły serca rzymian i wiernych na całym świecie (...). Był on przede wszystkim nauczycielem wiary, troszczącym się o przystosowanie jej nauk do wrażliwości ludzi oraz świadczącym o ufności Bogu, która przenikała go głęboko. Dlatego też jego pokora i optymizm pozostaną dla nas orędziem nadziei”.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Przybylski: wystarczy, że weźmiemy od Maryi Jezusa

– Maryja chce nam wszystko wyprosić, ale najpierw mówi: weź ode Mnie Jezusa, weź Go na serio do każdego fragmentu swojego życia – powiedział bp Andrzej Przybylski. 16 kwietnia hierarcha przewodniczył w parafii św. Rocha w Naramicach Mszy św. na powitanie obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.

Wierni zebrali się przy szkole podstawowej, gdzie odbyło się nabożeństwo oczekiwania. Po przybyciu obrazu z parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego Kapłana i Męczennika w Chojnych-Hucie, przy akompaniamencie strażackiej orkiestry, wyruszyli w procesji do kościoła.

CZYTAJ DALEJ

Czy przylgnąłem sercem do Jezusa dość mocno?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Grażyna Kołek

Rozważania do Ewangelii J 6, 44-51.

Czwartek, 18 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Przewodniczący KEP: nie ma prawa do zabijania, ale do ochrony życia!

2024-04-18 08:57

[ TEMATY ]

aborcja

abp Tadeusz Wojda SAC

Episkopat News

Abp Tadeusz Wojda

Abp Tadeusz Wojda

Nie ma prawa do zabijania, ale do ochrony życia – powiedział przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda podczas trzydniowego Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatów Unii Europejskiej. Zaznaczył, że życie jest największym darem Bożym.

W piątek w Łomży zakończy się trzydniowe Zebranie Plenarne Konferencji Episkopatów Unii Europejskiej(COMECE). W czasie trzech sesji biskupi dyskutują o procesie integracji Unii Europejskiej, o jej postrzeganiu z perspektywy Europy Środkowej i Wschodniej i o przyszłych kierunkach jej rozwoju w obliczu wyzwań geopolitycznych.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję