„Niektórzy sądzą, że ten synod to jakiś zamach na doktrynę Kościoła. Otóż nie! To zupełnie błędne rozumienie. Synod nie działa na zasadzie walki frakcji. Papież podkreślił, że synod to nie parlament. Tu się niczego nie głosuje. Synodalność to styl bycia Kościoła. Synod odwołuje się do podmiotowości świeckich w Kościele, bo nie są oni wyłącznie obiektem działań duszpasterskich. Synodalność to budzenie w Kościele podmiotowości osób świeckich. To powrót do czegoś bardzo biblijnego (…). Nam, Polakom, przyda się urealnienie i świadomość tego, że jesteśmy częścią Kościoła, a nie pępkiem świata. Jesteśmy dzisiaj w polskim Kościele mocno podzieleni i nie potrafimy spojrzeć na rzeczywistość eklezjalną z perspektywy drugiej osoby, z którą często mieszkamy ramię w ramię. Myślę, że wejście w dialog i wspólne pochylenie się nad problemem, to jest właśnie to, co Ojciec Święty nazywa wspólną drogą. Jest w tym głęboka intuicja. Bo synod to dla Kościoła nie tylko przestrzeń rozumowania. Tu chodzi o wejście także w serce Kościoła: o wrażliwość na drugiego i bliskość” – mówi dr hab. Aleksander Bańka, profesor Uniwersytetu Śląskiego, delegat Polski i jeden z przedstawicieli Europy w ramach XVI Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, w rozmowie z ks. Tomaszem Podlewskim
Reklama
Ks. Tomasz Podlewski: Wczoraj otwarcie Synodu i pierwsze spotkania małych grup, a dziś – uroczysta Eucharystia, którą Papież Franciszek inaugurował XVI Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów. Jakie są pierwsze wrażenia Pana Profesora po tych dwóch dniach w Sercu Kościoła?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Prof. Aleksander Bańka: Bardzo pozytywne! Myślałem, a nawet trochę się obawiałem, że synod będzie doświadczeniem przeintelektualizowanym, a ta sobotnia część będzie oscylowała wokół kilku mądrych referatów i niewiele wnoszącego dyskutowania w grupie. Niewiele – w takim sensie, że poza cennymi spostrzeżeniami teoretycznymi, nic więcej z tego nie wyniknie. Natomiast muszę powiedzieć, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony inną jakością tego doświadczenia. Przede wszystkim: wypowiedzi w czasie sesji plenarnej były bardzo mądre, głębokie i wrażliwe na obecną sytuację Kościoła. Ojciec Święty wskazał na kilka kwestii fundamentalnych dla rozumienia synodalności. Pozostałe wypowiedzi i świadectwa również były bardzo dotykające i poruszające. Już samo to było bardzo ciekawym doświadczeniem. Bardzo owocna była dla mnie także praca w małej grupie. Podzieliliśmy się na kilkanaście małych grup językowych. Moja grupa anglojęzyczna składała się z kilkunastu osób, właściwie z całego świata. Bardzo szeroki przekrój. Sam proces dzielenia się i rozeznawania był bardzo głęboki. Rozmawialiśmy nie tylko o tym, co przynosimy z naszych Kościołów lokalnych, ale także o tym, co w naszych wypowiedziach wzajemnie nas porusza. Na koniec mówiliśmy o obrazach, intuicjach i natchnieniach z doświadczenia modlitwy, która przenikała cały czas naszej sesji grupowej. Miałem przekonanie, że to, co się dzieje w tej przestrzeni spotkania, jest bardzo ważne. Zwłaszcza, że każde słowo było spisywane i utrwalane jako dokument dla Ojca Świętego.
Ks. Tomasz Podlewski: Jak do tego doszło, że jest Pan Profesor jednym z reprezentantów naszego polskiego Kościoła w czasie Synodu?
Prof. Aleksander Bańka: Cała „kuchnia” tego doświadczenia nie jest dla mnie zupełnie znana. Wiem, że Papież Franciszek chciał, aby w składzie reprezentacji europejskiej była jedna osoba świecka z Polski. Europa ma dziesięciu przedstawicieli, w tym siedmioro wiernych świeckich. Do polskich biskupów skierowano prośbę o wskazanie takiej osoby. Rozpoczęli więc wewnętrzną analizę sytuacji i ostatecznie padło na mnie jako na osobę, która w imieniu polskiego Kościoła ma dołączyć do reprezentacji europejskiej. Ksiądz Biskup Adrian Galbas w imieniu Episkopatu zadzwonił do mnie z taką propozycją. A ja z drżeniem i radością ją przyjąłem…
Ks. Tomasz Podlewski: Chciałbym zapytać teraz o samą drogę synodalną. Jedni chcieliby ją wrzucić w kościelne nowatorstwo czy przesadną postępowość. Z drugiej strony są tacy, którzy upatrują w niej pewne niebezpieczeństwo, a nawet pozwalają sobie na snucie teorii spiskowych. Jak Pan Profesor kształtuje swoje spojrzenie na tematykę drogi synodalnej Kościoła?
Reklama
Prof. Aleksander Bańka: Te dwie skrajności są oczywiście błędną ścieżką. To zupełnie nie jest intuicja Ojca Świętego. Zarówno ogólne dokumenty kościelne o synodalności, jak też dokument przygotowawczy i vademecum bezpośrednio związane z tym konkretnym synodem pokazują, że synodalność jest pewnego rodzaju stylem bycia Kościoła. Stylem, który trochę zagubiliśmy. Przecież idea synodu jest obecna w Kościele od samego początku, natomiast synodalność jako pewnego rodzaju sposób przeżywania Kościoła i dyskutowania o jego potrzebach i problemach, to jest coś, do czego od Soboru Watykańskiego II wyraźnie się powraca. Łączy się to z mądrą praktyką eklezjologiczną. Mianowicie – z praktyką odwoływania się do podmiotowości świeckich w Kościele. Jako osoby świeckie nie jesteśmy w Kościele wyłącznie obiektem działań duszpasterskich. Ze względu na chrzest, jesteśmy dla prezbiterów partnerami w przeżywaniu Kościoła. Synodalność to budzenie naszej podmiotowości i tożsamości oraz przeżywania siebie w Kościele w jedności z Ojcem Świętym i Kolegium Biskupów. Odkrywanie tej eklezjologii uczestnictwa, czyli angażowania się w sprawy Kościoła, to dla mnie powrót do czegoś bardzo biblijnego i patrystycznego. Przecież zgromadzenia u korzeni Kościoła miały bardzo wiele z tego ducha.
Ks. Tomasz Podlewski: We wczorajszym wywiadzie dla portalu niedziela.pl bp Adrian Galbas wypowiedział się w podobnym duchu, używając stwierdzenia, że świecki w Kościele to nie przedmiot, tylko podmiot. Mówiliśmy o ważnej roli angażowania świeckich w działania duszpasterskie. Panie Profesorze, czytamy na Pana stronie internetowej (Zobacz), że jest Pan osobą świecką, którą fascynuje chrześcijaństwo, jego mądrość, tradycja i duchowość, a przede wszystkim – sam Chrystus. Chciałbym więc zapytać: jak widzi Pan swoją konkretną rolę w czasie obrad synodalnych? Przyjeżdża tu Pan rozszerzyć swoje spojrzenie, by potem zaszczepić nowe inspiracje w Polsce, czy także po to, aby Kościół powszechny ubogacić polskim doświadczeniem osób świeckich?
Reklama
Prof. Aleksander Bańka: Na pewno to, co mówię o naszym Kościele, dzieląc się jego stronami mocnymi słabymi, to jest wnoszenie konkretnego dobra w przestrzeń Kościoła powszechnego. Z drugiej strony wiele czerpię także dla nas i osobiście dla siebie. Uważam, że nam, Polakom, przyda się pewnego rodzaju urealnienie i świadomość tego, że jesteśmy częścią Kościoła powszechnego, a nie pępkiem świata. Z jednej strony warto zobaczyć problemy, które Kościół przeżywa szerzej, ale z drugiej strony trzeba dostrzec także to, że są w Kościele wspólnoty bardziej od nas żywotne i takie, od których możemy się wiele nauczyć. Więc dla mnie to jest bardzo ubogacające, że mogę wsłuchać się w to, co mówią chrześcijanie z Pakistanu, Indii, Australii, Ameryki, Irlandii czy innych miejsc świata. Wymieniamy się dobrem. I wracając do Polski będę miał okazję przedstawić to, co stąd wynoszę: najpierw Księżom Biskupom, a później – angażując się w proces synodalny na poziomie mojego Kościoła diecezjalnego. A czy coś więcej z tego później będzie? To trochę zależy od tego, czego będzie oczekiwał dalej Ojciec Święty i czego będą oczekiwali Księża Biskupi. Jestem otwarty.
Ks. Tomasz Podlewski: Niektórzy już na starcie oczekują od synodu jakichś konkretnych rozwiązań, sformalizowanych odpowiedzi, dokumentów i przepisów. To z jednej strony dobre, ponieważ wiemy, jak wiele cennych i ożywczych dla Kościoła adhortacji powstawało choćby po synodach ostatnich dekad. Chciałbym jednak zapytać, czy wg Pana Profesora owocność synodu da się zmierzyć wyłącznie praktycznymi rozwiązaniami i nowymi dokumentami? Czy może chodzi w tym wszystkim o coś więcej i już sam czas spotkań może okazać się owocny?
Reklama
Prof. Aleksander Bańka: Myślę, że ten synod jest akurat takim wydarzeniem, w którym o same dokumenty chodzi właśnie najmniej. One są ważne, ale Ojciec Święty wczoraj mówił nam wyraźnie, że dokument ma być efektem pewnego consensusu i nie może wprowadzać czegoś, co byłoby wbrew jakimkolwiek Kościołom lokalnym. Dokument ma być zewnętrznym wyrazem zwieńczenia jakiegoś procesu. Ale sam ten proces jest ważniejszy niż dokument pisany! Dlaczego? Dlatego, że – jak pokazuje to Ojciec Święty – proces jest szkołą. Jesteśmy w szkole synodalności, czyli uczenia się dialogu i mądrego partnerstwa. Uczenia się wspólnego poszukiwania rozwiązań duszpasterskich bez naruszania doktryny. I to chcę jasno pokazać, bo niektórzy sądzą, że ten synod to jakiś zamach na doktrynę Kościoła. Co prawda nie wszyscy nawet wiedzą, na co dokładnie mielibyśmy robić tutaj zamach, ale jest taka idea, że ten synod to jakiś spisek. Otóż nie! To zupełnie błędne rozumienie. Ojciec Święty wysyła jednoznaczne sygnały pokazujące, że synod nie będzie działał na zasadzie walki frakcji czy wpływów rozstrzygających kwestie doktrynalne. Papież dwukrotnie – i wczoraj, i dzisiaj, nawet w czasie homilii – podkreślił, że synod to nie parlament. Tu się niczego nie głosuje. Tu nie ma głosu większości, który wolą tej większości miałby wprowadzać fundamentalne zmiany w Kościele. Myślę, że to jest pewnego rodzaju sygnał w stronę niemieckiej drogi synodalnej. To nie jest linia myślenia Franciszka. On ma głęboką, zgodną z teologią, nauczaniem i tradycją Kościoła wizję synodalności. Dlatego nie chcę tu moralizować, tylko raczej zachęcić: uważam, że powinniśmy za tym pójść.
Ks. Tomasz Podlewski: Wczoraj, w czasie rozpoczęcia obrad, na swoim koncie twitterowym (Zobacz) umieścił Pan Profesor kilka zdjęć i film z podpisem: „Time of grace”. Chciałbym zapytać właśnie o ten „time of grace” – czas łaski. Na pewno łaską jest samo bycie tutaj, w Rzymie, ale ostatecznie tym czasem łaski jest chyba także to, co przed nami, prawda? Nadchodzi czas na spotkania i modlitwę w Kościołach lokalnych… A zatem: jak będzie wyglądał ten czas łaski po dzisiejszej inauguracji? Co dalej?
Reklama
Prof. Aleksander Bańka: Chciałbym, aby to przełożenie na Kościół lokalny wyglądało w ten sposób, że zaczną się tworzyć środowiska dialogu. Myślę, że mimo wszystko w pół roku jesteśmy w stanie to zrobić. Będzie może trudniej wypracować od razu jakieś konkretne rozwiązania, jak może chcieliby niektórzy, ale być może ten najbliższy okres dlatego jest taki krótki, aby właśnie nie tylko na dokumentach się skupiać. Oczywiście: proces tworzenia dokumentów pojawi się pewnie naturalnie, ale ważniejsze jest to, aby wejść w przestrzeń dialogu. Warto, aby w diecezjach, na różnych poziomach – czy to rad parafialnych, czy wspólnot, ruchów i stowarzyszeń – powstały środowiska, w których wedle metodologii podpowiedzianej przez dokument synodalny zaczniemy rozmawiać: mówić o troskach, potrzebach i pragnieniach, a w ten sposób będziemy włączać pewne impulsy w przestrzeń naszego funkcjonowania. To jest bardzo ważne, bo my jesteśmy dzisiaj w polskim Kościele mocno podzieleni, pozamykani i nie potrafimy się przebić, aby spojrzeć na rzeczywistość eklezjalną z perspektywy drugiej osoby, z którą często mieszkamy ramię w ramię. Niestety, często na poziomie chrześcijańskiego braterstwa, jest u nas katastrofa. Myślę, że wejście w dialog, w rozmowę, w umiejętność pewnego rodzaju wymiany myśli i pochylenia się nad problemem, to jest właśnie to, co Ojciec Święty widzi jako wspólną drogę, jako owo walking together. To jest mocno podkreślane, że wspólnie wędrujemy. Chodzi o to, aby w tej drodze się spotkać, nauczyć dialogu, nauczyć braterstwa, otwartości, wrażliwości i bliskości… To są takie słowa, które cały czas funkcjonują w przestrzeni, którą otwiera nam Ojciec Święty. Warto, abyśmy je potraktowali nie jako slogany, ale jako coś, co mu naprawdę leży na sercu. Jest w tym głęboka intuicja. To jest dla Kościoła nie tylko przestrzeń rozumowania. Tu chodzi o wejście także w przestrzeń tego, co jest najbardziej w sercu, czyli o wrażliwość na drugiego, bliskość, obecność, zaangażowane uczestnictwo. To jest właśnie serce Kościoła i serce chrześcijaństwa.
Ks. Tomasz Podlewski: … a to wszystko, tak jak powiedział Pan Profesor na początku – z otwartością na Ducha Świętego i modlitwę, a nie wyłącznie w oparciu o wytwory intelektualne…
Prof. Aleksander Bańka: Tak jest! W tym kontekście chcę podkreślić bardzo mocno to, na co szczególną uwagę zwraca Ojciec Święty. Mianowicie – jak ważna jest adoracja i modlitwa. W debatach synodalnych, w kuluarach i w małych grupach, mówimy dużo o kontakcie ze Słowem Bożym i o Eucharystii. To są te najważniejsze elementy, które od zawsze w Kościele są sercem. One maja nas budzić do większej wrażliwości i do obecności w świecie, a nie zamykać w wewnętrznej twierdzy. Dla mnie synodalność to jedną nogą stać w tradycji, a drugą – w przyszłości. Ojciec Święty mówił nam o tym, aby nie być Kościołem, który ma długą i piękna przeszłość, ale nie ma przed nim przyszłości. Synodalność jest po to, abyśmy w naszą przyszłość poszli bez lęku…
Ks. Tomasz Podlewski: Panie Profesorze, ogromne dzięki…