Od paru miesięcy oglądamy w mediach tajemnicze sondaże, z których wynika, że życzymy sobie w Polsce rządów Platformy Obywatelskiej. Sondaże prezentowane są z komentarzem wręcz triumfalnym. „Wszystko wskazuje na to - napisało Życie - że Platforma szybkimi krokami zbliża się do władzy”. Sondaże tego rodzaju to zaklinanie rzeczywistości, podpowiadają nam, co mamy myśleć. Sondaże popularności polityków czy partii wyrażają w zasadzie to, co sobie wymyślą ich autorzy - wszystko zależy od sposobu postawienia pytania, od badanego środowiska, od interpretacji wyników. Postkomuniści nie łudzą się, że utrzymają władzę. Zamierzają oddać ją najbliższemu sobie ideowo ugrupowaniu, jakim jest przefiltrowana Unia Wolności, która - pospołu z jej dawną frakcją SKL - tworzy dzisiejszą PO. Lubi ona określać siebie samą jako „prawica” (to samo robiła UW). Dla SLD będzie to rozwiązanie wygodne, bowiem w wielu resortach zapewniona zostanie ciągłość stanowisk. Ponadto: „dzisiaj my wam, jutro wy nam” (oddacie władzę). W mediach, podporządkowanych w całości tym środowiskom, przygotowuje się już atmosferę aplauzu dla tej zmiany warty. Media mają tym większą odwagę nazywać PO prawicą, gdyż autentycznej, dojrzałej programowo prawicy reprezentującej interesy narodowe - bez ideologii typowej dla endecji - w Polsce dziś nie uświadczysz. WIELKIE SŁODKIE RÓŻOWE NIC - jak nazywają PO złośliwi, naiwni jak zwykle obruszą się, że to przecież „partia ludzi kulturalnych” - próbuje nawet „sondażowo” ujawniać swój gabinet cieni. Jeżeli „cienie” mają przyoblec się w realne kształty, to nic dobrego nie wróży na przykład obecność w przyszłym rządzie A. Olechowskiego jako ministra spraw zagranicznych. Dziś namawia on nas, byśmy „zaangażowali się w budowę silnej politycznie Unii, która mówi jednym głosem” (a więc w ideę superpaństwa). Z kolei J. Lewandowski jako przyszły minister skarbu to człowiek, który sprawił zawód wszystkim, którzy liczyli na uczciwą, mądrą prywatyzację. Program PO (jeśli w ogóle można dziś mówić o jego istnieniu) wyrasta z myślenia o Polsce w kategoriach „masy upadłościowej”.
Wydaje się, że po raz kolejny ponad zdrowym rozsądkiem i poważnym myśleniem na miarę wyzwań stojących przed Polską stawia się na przedwyborczą socjotechnikę. Pod hasłem, że Polacy są zmęczeni radykalizmem haseł bez pokrycia, socjalistyczną demagogią, że czas na umiarkowanie, wyważone racje, realizm. To prawda, ale realizm wyrastający z klasycznego, zdrowego konserwatyzmu - opartego na obronie życia, rodziny, własności, czystych intencjach, nieprzekupnych postawach i dojrzałej wizji politycznej ludzi u steru władzy. Na to Polskę stać. Nie musimy po raz kolejny popierać liberalizmu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu