Do okulisty
Za Chiny ludowe (tak się kiedyś mówiło) nie możemy załapać, o co w weryfikacji przeprowadzonej w SLD chodziło. Co prawda, Marek Dyduch prężył muskuły i przekonywał, że weryfikacja to taka miotła, która spośród postkomunistów wszystkie brudy wymiecie, a później to już wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Owa miotła przeszła. I co? I nic! Brud jak był - tak jest. Nie ma tygodnia - Panie Dziejku (tak też się kiedyś mówiło) - żeby prokuratura partyjnego czyszczenia nie poprawiała. W ubiegłym tygodniu na ten przykład sięgnęła eseldowskiego barona z Pomorza. Facet nieźle się kręcił i do większości zagubionych w meandrach III RP absolutnie nie należał. Konkrety? Proszę bardzo. Cytujemy za prokuraturą: „oszustwa podatkowe, przywłaszczenie pieniędzy i działanie na niekorzyść kierowanych przez siebie firm” (Rzeczpospolita, 12 lutego). Weryfikację przeszedł. W oczach partyjnych kumpli był czysty jak kryształ. Może z tymi oczyma coś nie tak?
Pomyłka
Żeby jeszcze pociągnąć wątki prokuratorskie z okolic SLD... Trójka starachowicka, czyli Andrzej Jagiełło, Henryk Długosz i Zbigniew Sobotka, została oskarżona i stanie przed sądem (Gazeta Wyborcza, 10 lutego). Liderzy SLD głośno mówią, że to wszystko przez pomyłkę. Jasne. Gdyby nie przeciek do Rzeczpospolitej i wścibstwo mediów - nie byłoby sprawy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Prawie Wersal
Reklama
Tomasza Lisa, znanego dziennikarza telewizyjnego, wyrzucili z pracy, bo sondaże kazały przypuszczać, że jako jedyny ma szansę wygrać w wyborach prezydenckich z Jolantą Kwaśniewską. Obrzydliwe? Nie. Toć to prawie Wersal. Za Bugiem takie sprawy załatwia się w inny sposób.
Kiełbasa wyborcza
Jeżeli ktoś się jeszcze łudził, to informujemy, że nie ma i nie będzie obiecanych leków za złotówkę (Życie Warszawy, 12 lutego). Leki ewentualnie mogą być za pięćdziesiąt groszy. Ale jeszcze nie teraz. Dopiero przed wyborami, jak przyjdzie następna dostawa kiełbasy wyborczej.
Euro w górę
Koalicja zjeżdża w dół, a euro idzie w górę. Zdaje się, że europejskiej walucie Marek Pol też autostradę wybudował.
Nieograniczone zdolności
Los kraju jest w rękach Romana Jagielińskiego i jego chłopców z ferajny. Proszę sobie wyobrazić: taki Jagiełło Andrzej (patrz wyżej) w sądzie sobie siedzi, a tu losy Polski od niego zależą. Wcale się nie zgrywamy. Mówimy jak najbardziej serio. Jest tak. Jak Jagieliński poprze plan Hausnera - cokolwiek by to było - czeka nas świetlista przyszłość. Jeżeli nie - to katastrofa. Przy tej konstrukcji logicznej zabili nam klina, bo nie wiemy, jak nazwać stan, w którym obecnie żyjemy. Do tej pory myśleliśmy, że to jest właśnie katastrofa. Wniosek jeden. Destrukcyjny potencjał ekipy Millera jest nieskończony. Może być jeszcze gorzej.