Badanie eksperymentalnego leku opracowanego przez firmę Pfizer zostało zatrzymane przed planowanym terminem - gdy okazało się, że środek ten aż o 89 proc. redukuje zagrożenie hospitalizacją i śmiercią dorosłych osób predysponowanych do ciężkiej postaci Covid-19.
Natomiast w ubiegłym miesiącu firma Merck podała, że opracowany przez nią lek (molnupiravir) zmniejsza to ryzyko o połowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pfizer nie udostępnił jeszcze pełnych danych z badania, ale już uzyskane wyniki zamierza przekazać do amerykańskiej Agencji Żywności i Leków w ramach specjalnego programu przyspieszonego dopuszczania leków w szczególnych sytuacjach.
Celem testów, w których planowano przebadać ponad 1200 pacjentów, była ocena ryzyka hospitalizacji i śmierci wśród ludzi z łagodnym i umiarkowanym Covid-19, u których występował przynajmniej jeden czynnik ryzyka rozwoju poważnej choroby (np. otyłość lub podeszły wiek).
Wśród uczestników badania, którzy otrzymali lek w czasie trzech dni od wystąpienia objawów, tylko 0,8 proc. leczonych nowym środkiem ochotników było hospitalizowanych i żadna z osób nie zmarła w okresie 28 dni. Natomiast wśród pacjentów otrzymujących placebo do szpitala trafiło 7 proc., a siedmiu uczestników zmarło.
Reklama
Podobne proporcje utrzymały się w grupie otrzymującej lek w czasie kilku dni od wystąpienia objawów - do szpitala trafiło 1 proc. leczonych nową substancją osób i 6,7 proc. ochotników przyjmujących placebo. W tej drugiej grupie wystąpiło 10 zgonów.
Czas jest istotny, ponieważ leki przeciwwirusowe muszą zostać podane odpowiednio szybko, zanim infekcja się rozwinie. Terapia polega na przyjmowaniu trzech tabletek z lekiem dwa razy dziennie. Środek należy do tzw. inhibitorów proteazy i blokuje enzym, którego wirus potrzebuje do namnażania się.
Dopuszczony w czwartek (04.11) w Wielkiej Brytanii Molnupiravir firmy Merck działa inaczej - wprowadza błędy do kodu genetycznego wirusa.
„Zanotowaliśmy wysoką skuteczność, nawet przy podaniu [leku - PAP] po pięciu dniach od początku choroby. Ludzie często mogą czekać kilka dni, zanim przejdą test czy uzyskają pomoc. Oznacza to, że mamy czas na leczenie i możemy mieć zyski z punktu zdrowia publicznego” - powiedziała Reutersowi reprezentująca firmę Annaliesa Anderson.
Firma nie podała dokładnych informacji o skutkach ubocznych, ale stwierdziła, że wystąpiły one u 20 proc. osób otrzymujących zarówno lek, jak i placebo.
„Dane sugerują, że proponowany przez nas lek, jeśli zostanie zatwierdzony, może ratować życia pacjentów, łagodzić infekcję Covid-19 i zapobiec 9 z 10 hospitalizacji” - powiedział dyrektor generalny Pfizera Albert Bourla.
Reklama
Firma zamierza wyprodukować 180 tys. opakowań leku do końca roku i co najmniej 50 mln do końca roku 2022. 21 mln opakowań ma opuścić fabryki w pierwszej połowie 2022 r. Zastrzega jednocześnie, że plany mogą zostać zaktualizowane w nadchodzących tygodniach.
Eksperci przypominają jednocześnie, że najlepszym sposobem ochrony przed Covid-19 jest profilaktyka z pomocą szczepionek.
W USA w pełni zaszczepionych jest jednak 58 proc. mieszkańców, w Polsce - ok. 20 mln osób.
Pfizer tymczasem sprawdza, czy nowy lek warto stosować u chorych bez predyspozycji do ciężkiej postaci infekcji i w ramach prewencji u ludzi, którzy mieli styczność z wirusem. (PAP)
Marek Matacz
mat/ zan/