Masakra dzieci i ich rodziców w szkole w Biesłanie, w Północnej Osetii, wskazuje, że komuś bardzo się spieszy. Ktoś nie traci czasu, by rozniecić konflikt, który przebuduje sytuację międzynarodową. Nie
chodzi o niepodległość Czeczenii ani o zaostrzenie kursu w Rosji. Czeczenia jest tylko opakowaniem ładunku wybuchowego, jaki podkłada się z dużą wprawą w wybrane miejsce. Najprawdopodobniej chodzi o kontrolę
nad światowymi zasobami ropy naftowej.
Współczesne wojny tylko pozornie są wojnami narodowowyzwoleńczymi. Nie chodzi w nich o niczyją niepodległość. Niepodległość państw jest przeżytkiem w grze światowych interesów. Za spektakularnymi
konfliktami narodów czy zwaśnionych kultur stoi chęć położenia ręki na złożach strategicznych surowców, które decydują o przewadze w światowym układzie gospodarczym. Sięga się po coraz drastyczniejsze
środki nie tylko dlatego, że ropa się kończy - a ropa to kontrola nad światem.
Przed 90 laty wystarczyło zastrzelić w Sarajewie arcyksięcia austriackiego Franciszka Ferdynanda, by wywołać I wojnę światową. I chociaż ówczesna Rosja carska tylko ujęła się za atakowaną ze wszystkich
stron za szowinizm Serbią, na terytorium której zastrzelono Ferdynanda, to fakt ten stał się bezpośrednią przyczyną wypowiedzenia wojny przez Niemcy i Austrię. „W świecie robi się coraz ciaśniej
- pisał o tych wydarzeniach świadek epoki Mieczysław Jałowiecki w swoich wspomnieniach Na skraju Imperium. Niemcy nie kryją się, że tak jak Anglia potrzebują dla siebie przestrzeni (...) Rosja z
całym swoim zacofaniem stwarza Niemcom prawie te same możliwości kolonizacji co Indie”. Zabójstwo arcyksięcia nie było przypadkiem, lecz dobrze wymierzoną prowokacją polityczną. Sprowokowało Rosję
i Niemcy jednocześnie. Ostatecznie przesądziło o wiszących w powietrzu militarnych sojuszach Europy.
Ale czasy się zmieniły. Dziś na nikim nie robi wrażenia pojedynczy zamach, gdy od kul „szaleńców” giną prezydenci mocarstw, gdy strzela się do Papieża, gdy wypełnione ludźmi samoloty spadają
jak pociski na metropolie. Na scenie świata figury ustawiają ręce precyzyjnych graczy. Dobrze wiadomo, jakie następstwa wywoła kolejny ruch. Nie łudźmy się, że wszystko to odbywa się w skali jeden do
jednego. Tu nie ma dosłowności. Król to pół świata, królowa to tarcza przeciw terrorystom, laufer to pola naftowe Bliskiego Wschodu albo dostęp do bogactw strategicznych Zakaukazia. Tylko naiwni uważają,
że na tej szachownicy istnieje figura, która odpowiadałaby niepodległej Czeczenii. Czeczeni tylko płacą rachunki, bo w tej grze są wysokie koszty własne. Trzeba roznieść szampan na srebrnej tacy, pozbierać
rozbite szkło. Najwyższe rachunki płacą dziś osetyńskie dzieci i ich rodzice...
Jaka cywilizacja, takie ofiary. W dzisiejszej cywilizacji wymordowanie pół szkoły może okazać się niewystarczające, by rozniecić pożądaną iskrę, skoro europejscy przywódcy wbijają wzrok w czubki swoich
butów. W całym świecie euro-azjatyckim zwycięża dziś mentalność rewolucyjna, tak bliska muzułmańskiej, która zakłada, że życie ludzkie nie ma żadnej wartości. Mieczysław Jałowiecki opisuje w swoich wspomnieniach
z ostatnich lat imperium rosyjskiego i pierwszych lat rewolucji październikowej moment, gdy znalazł w domu swoich przyjaciół, „białych” Rosjan, których zamordowali bolszewicy, dwójkę ich dzieci
z językami przybitymi do blatu stołu. To była pieczęć rewolucji. Autor był człowiekiem ustosunkowanym, na jego prośbę w sprawie dzieci interweniował u samego Lwa Trockiego ambasador amerykański. Usłyszał
w odpowiedzi, że „rewolucji nie robi się z bukietem i cukierkami w ręku”, a w ogóle to niech Amerykanie zabierają ze sobą „ten przychówek burżuazyjny, który nie jest nam wcale potrzebny”.
90 lat temu rewolucja październikowa miażdżyła cywilizację, kulturę, religię, uczyła, że każdą zbrodnię da się usprawiedliwić. Ale wtedy jej nauk słuchała tylko garstka zwyrodnialców - bolszewików,
których Niemcy pchnęli do Rosji, by widząc jej rozkład, ostatecznie ją pokonać. Dziś nauki rewolucji są obowiązujące w najwyższych sferach politycznych świata. Słuchają ich z zapartym tchem gracze przy
szachownicy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu