Bujanie w obłokach
Szef SLD Krzysztof Janik wzruszył nas głęboko, gdy w telewizji oświadczył, że politykowi ciężko jest wyżyć z pensji. Zaraz padły zarzuty, że Janik oderwał się od ziemi, bo są rodziny, które muszą przeżyć za mniej niż 1/10 uposażenia posła. Zarzuty wobec posła Janika uważamy za dalece niedokładne. Od ziemi to on się oderwał już dosyć dawno. Teraz już buja w obłokach.
Jedno z dwóch
Swego czasu prezydent Aleksander Kwaśniewski bronił się rękami i nogami, żeby nie stanąć przed speckomisją ds. afery Rywina. Teraz dla odmiany chce przed komisją ds. afery Orlenu stanąć, i to jak najszybciej. Dziwi ta prezydencka wolta. Poprzednio zasłaniał się tym, że konstytucja zabrania, a on ślubował stać na jej straży. Teraz uważa, że nic nie stoi na przeszkodzie (Gazeta Wyborcza, 8 września). Wytłumaczenia są dwa. Albo konstytucja w międzyczasie niezauważenie się zmieniła, albo Kwaśniewski przestał być jej strażnikiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Domek z kart
Reklama
Żal patrzeć. Kleił z taką wytrwałością swój prywatny klub parlamentarny, a tu po raz któryś mu się posypał. Niczym domek z kart. Roman Jagieliński, bo o nim mowa, stracił dwóch posłów i tym samym przestał być szefem klubu parlamentarnego (Polityka, 11 września). Niejasne są powody rejterady posłów. Jednego możemy być pewni. Nie było to wynikiem ideowej burzy czy ścierania się poglądów. To z tego powodu, że idei i poglądów w klubie Jagielińskiego - mimo zasiadania w nim pomysłodawcy programu leków za złotówkę - jak na lekarstwo.
Wojna?
Rząd pod dowództwem wicepremier Izabeli Jarugi-Nowackiej wypowiedział prawdziwą wojnę głodowi w naszym kraju. Chce z jego objęć wyrwać 1,5 miliona osób, głównie dzieci. Przeznaczył na to całą złotówkę i dorzucił jeszcze 11 groszy (na głowę dziennie) (Fakt, 8 września). Toż to nie wojna. Co najwyżej rozpoznanie.
Zakazany Owoc
Na wierzch zainteresowania opinii publicznej wypłynął po raz kolejny poseł Alfred Owoc, dawniej SLD. Po raz pierwszy poseł Owoc dał o sobie znać w związku z narządem powonienia jednego z policjantów. Ów funkcjonariusz czuł alkohol od posła, który tuż przed tym spowodował wypadek. Parlamentarzysta twierdził, że był to płyn do spryskiwacza. Za drugim razem Owoc był zamieszany w słynne głosowanie na cztery ręce, za co pod naciskiem opinii publicznej wyleciał z klubu. Teraz wypłynął za pomysł autorski. Piastując stanowisko krajowego konsultanta zdrowia publicznego, wdrożył szybką ścieżkę zdobycia cenionej i nowej specjalizacji medycznej. Warunkiem wejścia na nią było kumpelstwo z posłem (Gazeta Wyborcza, 9 września). Ciekawe, czy parlamentarzysta pozostanie Owocem zakazanym czy przy kolejnych wyborach będzie motorem napędowym którejś z list wyborczych?