Dostałem od Pani
miły, ciepły
i kochany list.
Na adresie zwrotnym:
Władysława Słomczyńska
Żabia Wola.
A w liście czytam:
Moje całe życie
to ciernista droga.
Przeżyłam trzy wojny.
Wychowałam sześcioro dzieci
w takich trudnych czasach
i niepewnych. Żyję, ufając
Opatrzności Bożej.
3 kwietnia 2004 r.
skończyłam sto lat,
za co dziękuję Bogu
Najwyższemu.
Pani Władysławo,
Jubilatko Czcigodna!
I mając 100 lat,
Pani tak pięknie pisze?
I bez okularów?
Mój Boże!
Ręce Pani całuję
i dziękuję Bogu
za tę piękną wizytację w Skułach,
za to, że Pani przyjechała
i że mogłem Panią pobłogosławić.
Musi być dobra dla Pani
i bardzo Panią kocha
ta wnusia troskliwa,
też Władzia Broczek.
Jak ona troskliwie
Panią prowadziła,
a Pani była dzielna,
jak przystało na dopiero
100-letnią Jubilatkę.
Ja tylko zachowałem się jak gapa,
bo przecież wizytacja
w Skułach była 27 czerwca,
czyli w imieniny Pani i w imieniny
dobrej wnuczki - Władzi.
Więc dziś składam Wam
imieninowe życzenia.
Niech Bóg Wam błogosławi.
Muszę jednak wrócić
do Pani listu.
Ekscelencjo!
Witam z całego serca
po dziesięciu latach
od naszego spotkania w Baranowie.
Muszę się zwierzyć
z mojego natchnienia duchowego,
o modlitwę za naszą wiarę katolicką,
o wzmocnienie tej wiary w nas.
Żeby choć w pierwsze piątki
była odprawiana Msza św.
o wzmocnienie tej wiary,
bo nasza wiara jest święta,
ponad wszystkie wiary.
Trzeba zachować 10 przykazań, bo:
Pan Bóg poprzysiągł,
Jego zaś mowa danego nigdy
nie cofnie słowa.
A w czasach,
w których żyjemy,
wszystko jest inaczej,
nawet grzeszyć się nie wstydzą.
Ja wierzę w Boga Ojca.
Wierzę w Jezusa Chrystusa
i w Ducha Świętego.
Niech będzie błogosławione
imię Jezusowe.
Ojcze duchowny!
Dziękuję Ci za powitanie
wiernych w bazylice
Świętego Krzyża:
Kochani moi!
Ale brak mi słów:
Niech będzie pochwalony
Jezus Chrystus!
Modlę się za Ciebie, Ojcze,
i wtedy, kiedy byłeś chory,
i kiedy Ojciec Święty był
w Niepokalanowie.
Pani Władziu kochana!
Dlaczego Pani
przysłała mi 50 złotych?
Aż mi wstyd,
bo ja i tak będę się modlił
w najbliższy pierwszy piątek
o umocnienie wiary w nas
i w intencjach Pani.
Zapamiętam na długo
ten lipiec
i to serdeczne spotkanie z Panią
w zakrystii drewnianego
kościółka w Skułach.
A to 50 zł będzie mi
wyrzutem, dlaczego tak mało
modlę się o umocnienie wiary
naszej świętej?
Pani Władysławo,
czcigodna i kochana!
Tak bym chciał
usiąść przy Pani
pod lipą w Ojrzanowie,
gdzieś blisko grobu
ks. Pełki i Józefa Chełmońskiego
i zasłuchać się długo
w Pani opowiadanie.
Jak to było z tą wiarą
przez ostatnie 100 lat.
Jak urosły Pani dzieci,
wnuki i pewnie praprawnuki?
Jak to wyglądał Pani
jubileusz stulecia?
Wiem ze zdjęcia,
że we Mszy św.
przystępowała Pani
do Komunii św.
w chustce z kwiatami
i rękami złożonymi
jak do Pierwszej Komunii św.
I tak bez laski i sama?
A co Pani śpiewali
na przyjęciu zamiast: Sto lat?
Ile świeczek kazali zdmuchnąć?
O moja Ty Kruszynko,
szczęśliwa i ubłogosławiona.
Ręce Twoje całuję
złożone, splecione różańcem.
Tylko nie mów,
że już się nażyłam.
Jesteś potrzebna,
żebyśmy Cię kochali i byli lepsi.
Zostań z Bogiem!
Ucałuj Rodzinkę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu