Epokowy przełom czasu w Chrystusie
W starożytności nie było jednolitego i powszechnego liczenia czasu. Przy oznaczaniu przemijania czasu i różnych wydarzeń posługiwano się zwykle chronologiami partykularnymi. Zarówno w przeszłości, jak i obecnie różne narody, kultury i religie miały i mają własne kalendarze i rachuby czasu, związane z ważnymi wydarzeniami, zwycięskimi wojnami, wybitnymi osobistościami, rodowymi dynastiami (np. liczenie czasu w Chinach według znaków zodiakalnych, w Egipcie - według dynastii Faraonów, w Rzymie - od założenia miasta (od Urba condita w 753), w islamie - od ucieczki Proroka z Mekki do Medyny (higira w 622). Partykularne rachuby czasu i kalendarze zachodziły na siebie i te same wydarzenia były temporalnie inaczej datowane (według własnego, partykularnego liczenia czasu). Przekładalność zdarzeń dziejących się w świecie na różne kalendarze w starożytności była bardzo trudna. Zdobycie świadomości o powszechnie ważnych wydarzeniach i wyrażenie ich w tych samych parametrach czasowych było prawie niemożliwe. Jawiła się niemal konieczność ujednolicenia liczenia czasu w skali powszechnej, światowej.
Co jednak miało być źródłem i podstawą takiego przełomu w chronologii świata? Do tej idei i źródła przełomu doszli jako pierwsi chrześcijanie. Stało się to możliwe dzięki zdobywaniu coraz większej świadomości o tym, że przyjście na świat Wcielonego Syna Bożego stanowi początek naszej (nowej) ery oraz poczucie uniwersalnego posłannictwa chrześcijaństwa do wszystkich narodów, wszystkich czasów. Świadomość tego chrześcijanie zdobyli ostatecznie pod wpływem poprawnie zinterpretowanych proroctw mesjańskich i nauczania Jezusa.
Tego zadania podjął się jako pierwszy (choć próby takie były już podejmowane wcześniej, np. przez Klemensa Aleksandryjskiego, ale nie zdobyły powszechnego uznania), chronograf chrześcijański, mnich niezwykle pracowity - Dionizy Mały (Dionysius Exiguus) w IV wieku. Obliczanie daty narodzin Jezusa, czyli roku pierwszego, rozpoczął od założenia Rzymu (753). Jak twierdzą historycy, pomylił się o ok. 5-4 lata, co okazało się wiele lat później. W związku z tym należało „cofnąć” datę narodzin Chrystusa i dlatego późniejsza chronologia musiała doliczyć „owe brakujące” lata.
Błąd przeliczeniowy Dionizego Małego nigdy nie został skorygowany i nie spowodował negatywnych skutków w korelacji ery od założenia Rzymu i początku ery chrześcijańskiej oszacowanej przez Dionizego (H. Wąsowicz). Wspomniany błąd przeliczeniowy nie zmienia faktu, iż czas uniwersalny, czas nowej ery, czas „naszej” ery zaczyna się liczyć od przyjścia Jezusa na ziemię. Stąd notacja historyczna: „przed Chrystusem” i „po Chrystusie” są całkowicie zasadne i poprawne.
W piśmiennictwie świeckim, zwłaszcza laickim o określonym profilu ideologicznym i światopoglądowym, zamiast wyżej wspomnianej notacji mówi się: przed nową erą i nowej (naszej) ery. Powstaje pytanie, kto zapoczątkował ową erę? Kto stanowi o odróżnieniu tych er? Co stanowi źródło owego przełomu czasu? Anonimowe procesy społeczne? Gmin? Władcy i możni tego świata? Politycy? Tych by pewnie nie pominięto!
Jezus przez swe narodzenie wpisuje się w historię ludzką i ludzkości. Jak przekazali Ewangeliści św. Łukasz i św. Mateusz, Jezus wpisuje się w spis ludności za cesarza Augusta i króla Heroda Wielkiego, wielkorządcy Kwiryniusza. Jezus narodzony w Betlejem - jak pisze Cz. S. Bartnik - stał się pierwszym Obywatelem Judei, a z czasem całego Imperium Romanum i całego świata. Jezus stanowi przełom czasów, wraz z Jego wkroczeniem w historię kończą się stare czasy, a zaczynają nowe. To historyczna i dziejowa oś czasu, jego wypełnienia i rozwoju, podstawowy punkt odniesienia całej ludzkości.
Centralny Człowiek dziejów
Historiozbawcze Centrum dziejów - Chrystus - jest przede wszystkim centrum historii zbawienia, centralnym punktem odniesienia wszystkich wydarzeń zbawczych. Po upadku Adama rozpoczął się długi adwent ludzkości, trwający może kilkaset tysięcy lat. Oczekiwanie na przyjście Obiecanego, który wyzwoli, przywróci wolność i godność człowiekowi, przywróci radość, nadzieję, oświeci drogi wiodące do życia, przezwycięży ciemność i mroki śmierci. To tęsknota oczekiwania Tego, który ma przyjść i odnowić człowieka, społeczność Izraela, narody, ludzkość, by nastało Królestwo prawdy, życia, miłości, pokoju.
Prorocy malowali obraz czasów mesjańskich (Chrystusowych) w sposób niezwykle plastyczny i żywy. Pobudzali wiarę, podtrzymywali nadzieję, ukazywali ekonomię i pedagogię Bożą, Boży plan zbawienia zrealizowany w przyjściu Oczekiwanego, w Jego wkroczeniu w historię ludzką, gdy stanie się człowiekiem, jednym z nas, gdy pojedna nas z Bogiem i ludźmi, uczyni nas dziećmi Bożymi i braćmi. Do Niego zmierzała upadła ludzkość. Na Niego były ukierunkowane czasy, historia, cała rzeczywistość, gdyż w Nim wszystko miało być odnowione.
Gdy nadeszła pełnia czasów (Ga 5,5), Bóg zesłał na świat swojego Syna. W Nim wypełniły się oczekiwania i nadzieje ludzkości. W narodzonym Jezusie Bóg niejako się uhistorycznił. W Nim mamy dostęp do Ojca. Stary Testament wypełnił się, nastał Nowy. W Jezusie Chrystusie spinają się dzieje - przeszłe, obecne i przyszłe. On w swoim przyjściu do nas, nauczającym Słowie i zbawczym dziele, wyzwolił nas z kajdan grzechu, otworzył nową wizję przyszłości, nową perspektywę życia w przyjaźni z Bogiem i ludźmi, horyzont życia wiecznego. Odtąd ludzie wierzący w Niego, żyjący w nowej erze, będą żyli wydarzeniem Jego przyjścia i odkupienia, jakiego dokonał. Jezusem żyją więc pokolenia od Jemu współczesnych, aż do końca świata.
Jezus Chrystus swym zbawczym zasięgiem obejmuje i tych, którzy żyli przed Jego przyjściem, i tych, którzy żyją od Jego soteryjnego wkroczenia w dzieje. Jest więc centrum historii zbawienia, Człowiekiem Centralnym dziejów, w relacji do którego istniały czasy przeszłe i czasy przyszłe. Chrystus wczoraj, dziś i na wieki, jak czytamy w liście do Hebrajczyków (13,8). W orbicie Jego oddziaływania człowiek, rodzina, naród, ludzkość, cała rzeczywistość, zmierzają do finalnego wypełnienia się w Nim.
Pomóż w rozwoju naszego portalu