Reklama

Fakty i komentarze

Dlaczego zło?

Niedziela Ogólnopolska 3/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jest samo południe 26 grudnia 2004 r. W hotelach, restauracjach, rozmaitych domach rozrywki i na ciągnących się tysiące kilometrów najpiękniejszych na świecie plażach krajów Azji Południowowschodniej bawią się, odpoczywają i rozkoszują słońcem bogaci, spragnieni rozkoszy i wrażeń turyści z kilkudziesięciu krajów świata, obsługiwani przez uprzejmych, gotowych spełniać wszystkie życzenia gości tubylców. Panuje niezmącony spokój. Nikt z turystów ani z miejscowych ludzi nie traci poczucia całkowitego bezpieczeństwa. Jedynie zwierzęta i ptaki nie podzielają tego nastroju. Pospiesznie przenoszą się na położone wyżej tereny.
Wtem nieoczekiwanie morze się cofa, a potem uderza z niewiarygodną siłą, niszcząc wszystko, co napotyka przed sobą; topiąc, miażdżąc i dusząc w mule niepoliczone do dziś dziesiątki tysięcy ludzi. Bez różnicy. Miejscowych i gości. Biedaków i bogaczy. Nagła śmierć, kalectwo, sieroctwo, utrata najbliższych i wszelkiej własności; totalne, trudne do wyobrażenia zło w ciągu jednej godziny dotyka setek tysięcy ludzi.
Natychmiast rodzi się pytanie - dlaczego? Oświeceniowy mit, że ludzki rozum i jego nadzwyczajne techniczne wytwory uczyniły człowieka całkowicie samowystarczalnym, rządzącym skutecznie przyrodą i niepotrzebującym Boga, pęka jak bańka mydlana. Okazuje się jedną z iluzji, które wiodą na manowce. Do ludzkiej świadomości dociera odpychana przez sekularyzm, ale stara jak świat prawda, że nasze istnienie jest kruche, nietrwałe, niepewne; i że tak bardzo narażone jest na niszczące zło, którego sens i ostateczna przyczyna są niepojęte.
Od pradawnych czasów człowiek pyta o przyczyny zła. Mówią o tym zachowane egipskie napisy i dokumenty sprzed pięciu tysięcy lat. Zło i cierpienie dla niektórych pogańskich filozofów greckich, tak samo jak dla Sartre’a i innych „Mistrzów Podejrzenia” z XIX i XX wieku, stały się „skałą ateizmu”, powodem do porzucenia wiary w Boga, dla wielu innych - początkiem powrotu do Niego. Liczni teologowie i filozofowie, chrześcijańscy i niechrześcijańscy, od wieków podejmują obronę Boga przed atakami zrodzonego z tej przyczyny ateizmu. Starają się odpowiedzieć na odwieczne pytanie, dlaczego On, dobry i wszechmocny, dopuszcza cierpienie i zło. Ich odpowiedzi skupiają się wokół kilku prób rozwiązania tego dylematu. Jedną z nich był w historii religii perski dualizm, prezentowany także przez manicheizm i różne postacie gnozy, który obok Boga dobrego, sprawiedliwego i miłosiernego przyjmował istnienie boga zła, walczącego od wieków z Bogiem dobra i odpowiedzialnego za wszelkie ludzkie cierpienie. Inna próba odpowiedzi na ten dręczący problem związana jest z tzw. teorią odpłaty, w której każdy występek pociąga za sobą cierpienie - sprawcy, skrzywdzonego lub ich obydwóch. U podstaw takiego przekonania jest wiara w Boga sprawiedliwego. Znajdujemy jej echo w tekstach biblijnych, ale także w kulturze babilońskiej, egipskiej oraz indyjskiej, w której ukształtowała się wiara w reinkarnację, mówiącą o pokucie za popełnione zło, odbywanej w trakcie trwającego przez niedający się określić czas kołowrotu wcieleń. Radykalnie optymistyczne rozwiązanie zaproponowali zwolennicy kierunków panteistycznych - europejskich i rozpowszechnionych w religiach indyjskich - którzy głosili i głoszą teorię, że zło jest niebytem, pozorem, iluzją tylko, i że można je przezwyciężyć, koncentrując się na radości, jaką daje realne istnienie, a także odwołując się do kosmicznych energii w celu usunięcia tego, co negatywne. Zasygnalizowana wyżej „teoria odpłaty” mieści się także w doktrynie chrześcijańskiej, która głosi prawdę, że Bóg za dobro wynagradza, a za grzech karze. Rzadko w życiu doczesnym, ponieważ Bóg „nie chce śmierci grzesznika, lecz żeby żył i żeby się nawrócił” (por. Ez 18, 23).
Dla niejednego współczesnego, poddanego duchowi sekularyzmu człowieka, którego horyzont widzenia świata i własnego losu nie wykracza poza doczesność, nie do pojęcia jest ewangeliczna prawda, że nasze istnienie nie ogranicza się do siedemdziesięciu czy osiemdziesięciu lat, że to, co właściwe, dopiero nastąpi, i że pełna sprawiedliwość, za którą tęskni ludzkie serce, przyjdzie dopiero w życiu przyszłym. Chrystus objawił św. Faustynie, że zanim przyjdzie jako sędzia sprawiedliwy, w życiu doczesnym każdego człowieka przychodzi najpierw jako książę pokoju.
Dopiero w perspektywie życia wiecznego widać lepiej sens pewnych zdarzeń, także cierpienia, które nas dotyka. Tylko w tej perspektywie widać właściwą hierarchię wartości. Tylko w niej zrozumiałe są słowa Chrystusa, że dusza jest wartością większą niż cokolwiek na tym świecie. Jako „obraz Boży” człowiek jest istotą rozumną i wolną, a w konsekwencji odpowiedzialną za swoje myśli, słowa i czyny. Z powodu osłabienia przez grzech pierworodny ludzkiej natury, która skłonna jest do zła, Bóg dał człowiekowi prawo moralne, zawarte w Dekalogu i Ewangelii, zawierające jednoznaczne wskazania, jak żyć, by nie krzywdzić bliźnich i siebie, by nie czynić zła. Większość zła, fizycznego i moralnego, które dzieje się w świecie i w naszym życiu, pochodzi stąd, że ktoś z nas - my lub nasi bliźni - złamał Boże prawo moralne, albo że był w swoim postępowaniu lekkomyślny i nierozumny, że nie liczył się ze słusznymi prawami ludzkimi i z prawami natury, która nigdy nie wybacza. Człowiek może grzeszyć, ponieważ nie jest zdeterminowany, tak jak sądzą zwolennicy dualizmu, ponieważ ma od Boga bezcenny dar wolności, którego Stwórca nie odbiera, będąc, jak powiadają niektórzy, „bezsilnym wobec ludzkiej wolności”. Co najwyżej daje człowiekowi znaki czasu, których ten jakże często zupełnie nie dostrzega. Niemniej jednak istnieje pewien zakres zła i cierpienia, którego niepodobna powiązać z ludzką odpowiedzialnością; takiego zła, które dotyka człowieka niewinnego, tak jak dotknęło biblijnego Hioba, tak jak dotknęło wiele ofiar tsunami sprzed kilkunastu dni. I właśnie ten rodzaj zła rodzi owo niedające się do końca wyjaśnić pytanie: Dlaczego wszechmocny i miłosierny Bóg dopuszcza zło?
Może, tak jak od wieków piszą apologeci, Bóg, który widzi całą przyszłość każdego człowieka i którego logika jest zupełnie inna niż logika ludzka, dopuszczając na niego chorobę, kalectwo, utratę majątku, prześladowanie, a nawet śmierć, chroni go przed większym nieszczęściem, przed grzechem i wiecznym potępieniem?
Cierpienie i zło w sposób nieuchronny towarzyszy człowiekowi od narodzin do śmierci, ponieważ ludzka natura jest śmiertelna, słaba, podatna na choroby; ponieważ, co Chrystus wielokrotnie mówił, istnieje szatan, ojciec zła, który nas nienawidzi i robi wszystko, aby nas zniszczyć - na ciele, a zwłaszcza na duszy.
Dlatego Chrystus mówi o naśladowaniu Go przez krzyż naszych cierpień. Nie dlatego, by głosił cierpienie dla cierpienia, lecz dlatego, że jest realistą i wie, iż wskutek zmazy grzechu pierworodnego musimy się zmierzyć z cierpieniem i śmiercią. Bez nich nie ma oczyszczenia i zbawienia. Nie przez cuda i piękne słowo zbawił świat, lecz przez swoją Mękę na krzyżu. My również tylko przez cierpienie możemy zbawiać swoje dusze i pomagać zbawiać dusze naszych bliźnich. Bóg z miłości stworzył człowieka. Nigdy też swojej miłości nie cofa. Aby go ratować od wiecznej zagłady, zstąpił na świat w takiej jak nasza naturze i przyjął na siebie straszliwe cierpienie. Jest solidarny z człowiekiem w jego męce, bo poniekąd czuje się odpowiedzialny za jego upadek, który nastąpił przez nadużycie Jego daru wolności. Przyszedł na świat dziś nie po to, by wyjaśniać człowiekowi, dlaczego cierpi, lecz po to, by w nim i z nim przeżywać otchłań zła, cierpienia i śmierci.
Po każdym wielkim nieszczęściu, po mękach milionów niewinnych ludzi okrutnie mordowanych w Auschwitz, po bezsensownej śmierci bliskiego człowieka w wypadku, po czyjejś śmierci zadanej przez okrutnych, zwyrodniałych bandytów, a także po niespodziewanej śmierci ofiar tsunami ludzie pytali i pytają: gdzie był Bóg, gdy ci niewinni, nieszczęśni ludzie, może nasi ukochani, umierali w męce i przerażeniu? Gdzie On wówczas był? W duchu Ewangelii należy im odpowiedzieć: Bóg był w tych, którzy umierali. To On wraz z nimi przeżywał mękę konania. To On wraz z nimi - jak kiedyś na Golgocie - był przerażony, samotny, opuszczony i zrozpaczony. To On w tym ostatnim momencie życia do każdego z tych mordowanych, napadanych, krzywdzonych i ogarnianych mrokiem śmierci wyciągał ręce, aby „przeprowadzić ich przez ciemną dolinę” i wprowadzić do świetlistej krainy niewyobrażalnego szczęścia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tajemnica Wielkiego Czwartku wciąga nas w przepastną ciszę Ciemnicy

[ TEMATY ]

Wielki Czwartek

Karol Porwich/Niedziela

Święte Triduum – dni, których nie można przegapić. Dni, które trzeba nasączyć modlitwą i trwaniem przy Jezusie.

Święte Triduum to dni wielkiej Obecności i... Nieobecności Jezusa. Tajemnica Wielkiego Czwartku – z ustanowieniem Eucharystii i kapłaństwa – wciąga nas w przepastną ciszę Ciemnicy.

CZYTAJ DALEJ

Historia według Kossaka

2024-03-28 10:54

[ TEMATY ]

Materiał sponsorowany

fot. Armando Alvarado

Mało która postać historyczna odcisnęła tak mocno swój ślad w dziejach świata, i tak bardzo wpływa na wyobraźnię współczesnych ludzi, jak Napoleon. Pisano o nim książki, wiersze, kręcono filmy, ale bodaj żadne z tych dzieł nie jest tak wymowne jak obraz Wojciecha Kossaka poświęcone temu geniuszowi wojny.

Mowa, oczywiście, o powstałym w 1900 r. dziele „Bitwa pod piramidami”. Obraz mimo upływu lat nadal wywiera ogromne wrażenie na widzach, pobudzając nie tylko ich „estetyczne synapsy”, ale i zmuszając do głębszej refleksji nad dziejami okresu, który został przedstawiony na płótnie i tego, jak wpłynął Napoleon na ukształtowanie się świata. Malowidło Kossaka intryguje nie tylko widzów, ale i ekspertów, od dawna jest obiektem wnikliwych analiz wielu badaczy. Bank Pekao S.A. zaprasza do obejrzenia krótkiego filmu pt. „Okiem liryka”, który przybliża fascynującą historię tego monumentalnego płótna.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas: mnie nieraz trudno jest wierzyć w Boga

2024-03-29 07:59

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

flickr.com/episkopatnews

Bp Adrian Galbas

Bp Adrian Galbas

Mnie nieraz trudno jest wierzyć w Boga. Wiara bywa ciężka i męcząca, ale gdy słyszę o czyjejś śmierci, wówczas właśnie wiara jest pociechą - powiedział PAP metropolita katowicki abp Adrian Galbas.

W rozmowie z PAP metropolita katowicki abp Adrian Galbas wyjaśnił, że cierpienie samo w sobie nie jest człowiekowi potrzebne, ponieważ niszczy i degraduje. Jednak w momentach, gdy przeżywamy cierpienie, męka Chrystusa może być pociechą i wzmocnieniem.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję