Reklama

Porządkowanie pojęć

Albertus de Polonia

Niedziela Ogólnopolska 13/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jednym z najdziwaczniejszych przesądów współczesnej kultury jest przeświadczenie, że na przestrzeni ostatnich wieków człowiek definitywnie się zmienił. W jednej z recenzji ostatniej książki Jana Pawła II wystąpiono z tezą, że sceptyczni i skorzy do drwiny bohaterowie naszych czasów nie są w stanie pojąć rzeczywistości Bożego miłosierdzia. Nie dziwimy się, gdy podobne prawdy głoszą ateiści, dla których są one rodzajem zaklęcia. Gorzej, gdy wiarę tego rodzaju mądrościom dają katolicy. To, że kultura, obyczajowość, polityka może zmienić w istotny sposób naturę człowieka - a zatem wrażliwość sumienia, żarliwość wiary, jaka charakteryzowała naszych przodków, nie jest już aktualna - jest tezą ideologiczną, chętnie lansowaną przez neomarksistów. Szokujące było jednak wyznanie pewnego pana, który poskarżył się, że nie może doprosić się ojców jezuitów, by zechcieli przypomnieć współczesnym postać jego przodka, a ich współbrata, męczennika z XVII wieku. Jak usłyszał mój rozmówca - w dzisiejszych czasach powinno się zabiegać raczej o pamięć o szermierzach myśli. Męczennicy już nikogo nie interesują. Nie są, jak to się mawia w języku gazet, nośni. (Oczywiście, nie może to być żadne uogólnienie. Ojcowie jezuici przecież zajmują się kultem św. Andrzeja Boboli). Sprawdziłam fakty, istotnie, jest w historii polskiego Kościoła sługa Boży Wojciech Męciński, misjonarz jezuicki, męczennik Dalekiego Wschodu. Starania o jego proces beatyfikacyjny ustały w okresie I wojny. Czy nie zasługuje na naszą pamięć?
Przypomnieć Wojciecha Męcińskiego to przypomnieć wiek XVII, heroiczną i barwną epokę świetności Rzeczypospolitej. To wtedy staliśmy się obrońcami Europy chrześcijańskiej, składając najwspanialsze publiczne wyznanie wiary, z naszymi królami, rycerstwem, z zakonami, które przeżywały rozkwit. Bogactwo duchowe wieku XVII nie jest dziś w Polsce powszechnie doceniane, ci, którzy się nim interesują, uchodzą za ekscentryków - taki jest spadek myślenia ukształtowanego przez zabory i komunizm. Wojciech Męciński - zamożny szlachcic, absolwent Akademii Krakowskiej, człowiek wielkiej kultury, podróżujący po Europie, by poznać jej sztukę i dorobek cywilizacyjny - spędził siedem lat w Portugalii, gdzie, już jako jezuita, przygotowywał się do wyjazdu do Japonii.
(W tym czasie cały swój majątek - siedemnaście wiosek i miasteczko Nowodwór - zapisał kolegium jezuickiemu w Krakowie). W latach 30. XVII wieku wyprawa do Japonii była wyjazdem na pewną śmierć. Wyspa była objęta wojskową dyktaturą, szintoistyczny nacjonalizm stał się obowiązującą ideologią, palono kościoły, misjonarzy torturowano w najbardziej wymyślny sposób. W 1630 r. okręt Męcińskiego, gnany wichurami, powrócił do Portugalii, a on sam, wyczerpany i chory, musiał zbierać siły na ponowny wyjazd. Sytuacja powtórzyła się w 1633 r. - podróż do Azji Wschodniej była jednym pasmem kataklizmów i zmagania się z chorobami. O. Męciński - lekarz z wykształcenia - ratował ciężko chorych. Jako założyciel szpitali, medyk i misjonarz działał jeszcze przez dziewięć lat na terenie Indii i dzisiejszych Indochin - tyle trwał jego przymusowy przystanek w drodze do Japonii. W Goa, pod przybranym imieniem Albertus de Polonia, katechizował i chrzcił, nadając nawróconym imiona polskich świętych. U grobu św. Franciszka Ksawerego, pierwszego misjonarza Japonii, który był jego wielką fascynacją, zawiesił srebrną lampę i wota. Okręt, którym wypłynął wreszcie w kierunku Chin, skąd blisko już było do Japonii, został porwany przez Holendrów i skierowany na Formozę. Wojciech Męciński, który dzięki talentom medycznym i postawie pełnej otwartości, zdobywał przyjaźń wszystkich, z którymi się zetknął, zyskał zaufanie władz holenderskich, i po siedmiu miesiącach udało mu się uciec z niewoli. Ale Japonia była znów nieosiągalna, tym razem władze zakonne wstrzymywały decyzję, nie chcąc wysłać go na pewną śmierć. Został przełożonym rezydencji misyjnej w Kambodży, cieszył się przyjaźnią króla. Dopiero kiedy jeden z jezuitów w Japonii załamał się podczas tortur i przyrzekł współpracę z władzami przeciwko misjonarzom, otwarła się możliwość wyjazdu na wyspę. W przebraniu Chińczyka, 44-letni Wojciech Męciński postawił stopy na japońskiej ziemi w 1642 r. W miesiąc potem schwytano go i przez osiem miesięcy torturowano na 105 sposobów. „Mógł uwolnić się jednym słowem, na które czekano: żeby się zaparł Chrystusa” - pisze Feliks Koneczny w książce Święci w dziejach Narodu Polskiego. - Pod koniec spuszczono go głową do dołu wypełnionego nieczystościami i tak wisząc przez cały tydzień, oddał ducha Bogu dnia 23 marca 1643 r.
Mijają właśnie 352 lata od tamtej chwili i jest rzeczą niewiarygodną, że Polska nie zna jednego z najbardziej heroicznych męczenników za wiarę. Czy jego świadectwo można uznać za „nieaktualne”? Dlatego, że nigdy nie cofnął się przed trudnościami? Dlatego, że nie uznawał tchórzliwej, małodusznej i zupełnie niechrześcijańskiej tezy, iż może istnieć ofiara zbyt duża dla Miłości, którą się przyjęło jako Osobę Zbawiciela świata?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dzieweczko Lipska, módl się za nami...

2024-05-03 20:00

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Od wieków żywa i nieustanna miłość do Matki Najświętszej sprawiła, że 2 lipca 1969 roku doszło do koronacji „Maryi Lipskiej w maleńkiej posturze”. Dokonał jej Prymas Polski, Stefan Kardynał Wyszyński.

Rozważanie 4

CZYTAJ DALEJ

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Rzeszowskie spotkania maryjne

2024-05-03 21:00

Irena Markowicz

Pani Rzeszowska na osiedlu Staroniwa

Pani Rzeszowska na osiedlu Staroniwa

W maju, miesiącu przesiąkniętym wdzięcznością do naszej Matki w Niebie łatwiej też

odnajdujemy ślady jej obecności w naszym otoczeniu. Kamienna figura Pani Rzeszowa na osiedlu Staroniwa, bliźniaczo podobna do tej, która objawiła się Jakubowi Ado w 1513 na gruszy w ogrodzie bernardyńskim...

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję