Wbrew pozorom - lekkie życie jest naprawdę ciężkie do zniesienia.
Ta łąka zdawała się nie być zielona, ale siwa od dmuchawców. Jakby je ktoś tu wysiał zamiast trawy. Gdy zerwał się wiatr, zaczęły się nad nią unosić chmury pyłków dokuczliwie łaskoczących po twarzy, wciskających się do oczu, nosa, ust... I wcale nieopadających. - „Patrz - powiedział ktoś - one są pozbawione ziarenek... Wybryk natury czy skażenie jakieś?” Tak, te beznasienne pyłki wirowały w powietrzu i słońcu, by wreszcie opadać na pozostałe rośliny, dusząc je swoimi kłębami. To już nie była łąka, a te pyłki nie były wcale dziećmi kwiatów, choć może zamarzyło się im naśladować motyle...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Myślę nad pewnym podobieństwem między tym dziwnym zjawiskiem a pewnym modnym sposobem życia bez obciążeń, więzi i tożsamości... I nad bezczelnością „homoniepewnych”, którzy są albo wybrykiem natury, albo skażeniem jakimś. Ale jak tamta łąka umierała pod nawałą kłębów beznasiennych pyłków, tak i my możemy, jeśli...
A tak naprawdę, to gej czy les w niczym nie przypominają motyli, choć malują się ich kolorami i przyprawiają sobie skrzydełka nieznośnej lekkości bytu. Ale ich nadmiar jest coraz trudniejszy do zniesienia...