No to się wyjaśniło. Pan Borell oświadczył, w reakcji na eskalację przez Rosję trwającej od ośmiu lat wojny, że będzie "koniec zakupów w Mediolanie, imprezowania w Saint-Tropez, diamentów w Antwerpii". Te straszne sankcje dotknęły 27 osób i instytucji.
Biden wprawdzie trochę pokrzyczał i postraszył, ale w wymiarze realnym rekacja USA sprowadziła się mniej więcej do tego samego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Innymi słowy, w poniedziałek wieczorem mieli na Kremlu niezły ubaw. I uznali, że trzeba przyspieszyć z realizacją założonych scenariuszy. Skoro "kolektywny Zachód", tak reaguje, skoro po niezwykle brutalnym, ale i z pewnością szczerym wystąpieniu Putina, w którym zakwestionował nie tylko istnienie Ukrainy, ale w ogóle narodu ukraińskiego, przywódcy Zachodu intensywnie zastanawiali się nad tym, czy wjazd ruskich czołgów do Donbasu "jest już agresją" i czy "została przekroczona czerwona linia" - to trudno się dziwić że na Kremlu zwycięzyła strategia przyspieszenia.
Reklama
Dziś od rana "się dziwią" i "oburzają". I mówią o szaleństwie Putina. Jakoś się trzeba tłumaczyć przed własną opinią publiczną. Za te lata pasienia putinowskiej Rosji kasą, międzynarodowym szacunkiem i uznaniem ("bo Rosję trzeba szanować, przecież to tak niewiele"), za iluzję robienia interesów z Rosją. Dzisiaj trzeba to przykryć owym szaleństwem Putina.
A ten niestety metodycznie, jak Stalin, wykorzystuje każdy błąd, każdą szczelinę i realizuje scenariusz, z którym - co najciekawsze - nawet nie usiłuje się kryć. Wyłożył karty na stół, przejął inicjatywę mając świadomość, jak reaguje "kolektywny Zachód".
Tenże Zachód ma w d....e Ukrainę, za chwilę tak samo będzie radził tygodniami, jak ruskie hordy ruszą na kraje bałtyckie. I z nami będzie tak samo. Liczyć możemy tylko na siebie i na to, co sami zbudujemy nie oglądając się na Brukselę, Berlin czy nawet Waszyngton. Tylko to się teraz liczy.
I módlmy się, aby Ukraińcom wystarczyło siły woli, by jak najdłużej stawiać opór bandytom spuszczonym ze smyczy przez Putina. Każdy dzień ich oporu, każdy zniszczony sprzęt czy żołnierz agresora, przybliża nas do ostatecznego sukcesu.