Obserwatorom i komentatorom nadal trudno uciec od porównywania Benedykta XVI z Janem Pawłem II. Wskazują na to, co łączy obydwie osoby, nie zapominając również o różnicach, choćby osobowościowych. Jako niewątpliwy znak od Boga odbierane jest także następstwo. Po Papieżu Polaku następuje Papież Niemiec. Trudno uciec w tym momencie od bolesnej historii, w której splecione są te dwa narody w centrum Europy. Nie sposób ominąć również w tym kontekście jednego słowa - „pojednanie”. To pojęcie jest kluczem do przyszłości. I to nie tylko tych dwóch narodów - bo albo świat będzie dążył do pojednania, albo do konfrontacji. W tym drugim przypadku nie będzie go wcale.
To Benedyktowi XVI Bóg zlecił w wyraźny sposób „posługę jednania”. Jest pewne, świadczą o tym fakty, że Ojciec Święty zdaje sobie z tego doskonale sprawę i w tym kierunku podejmuje działania. Spotkania z przedstawicielami wspólnoty żydowskiej, dyskusje z teologiem Hansem Küngiem, dziennikarką Orianą Fallaci czy przedstawicielami lefebrystów przekonują o ważnych celach tego pontyfikatu.
Pojednanie nie dokonuje się jednak w próżni. Wrogami jedności są kłamstwo i fałsz. Podziały karmią się nimi i z nich wyrastają. To dlatego Benedykt XVI staje mocno na straży prawdy. Jako jeden z najwybitniejszych myślicieli naszych czasów ma do tego kwalifikacje. Przez katechezy, przemówienia, publikacje, jak choćby ostatnią - Europa Benedykta w kryzysie kultur, wskazuje na ostateczny fundament jedności - prawdę.
pr
Pomóż w rozwoju naszego portalu