Ostatnio przez świat i Polskę przetacza się dyskusja na temat granicy wolności słowa i granicy swobody wypowiedzi artystycznej. Ma to związek z niefortunną akcją niektórych mediów, zwłaszcza prasy, próbujących ośmieszyć postać Mahometa. W odczuciu uczciwych ludzi, zwłaszcza wierzących, takie obrażanie uczuć religijnych świadczy o braku kultury i wrażliwości u osób, które taką działalność podejmują. Wydarzeniom tym towarzyszą gwałtowne wystąpienia protestacyjne w wielu krajach islamskich, często połączone z brutalnością tłumu. Media światowe, w tym również polskie, poświęcają im wiele uwagi. Równocześnie jednak niemal niepostrzeżenie przechodzi fakt profanacji największej świętości Polaków, jaką jest Matka Boża w Wizerunku Jasnogórskim.
Nie pierwszy raz ma miejsce profanacja Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Zawsze interesowała mnie motywacja takiego czynu. Jak uzasadnić naruszanie uczuć religijnych w ogóle, a w tym przypadku Polaków? Odpowiedź nasuwa się jedna: brak kultury, wrażliwości, wyobcowanie z narodowej tradycji i nieznajomość historii, zwłaszcza związanej z kultem Matki Bożej Częstochowskiej. Autorzy tego oburzającego czynu nie znają zapewne historii kultu Matki Bożej Częstochowskiej. Matka Boża w tym Wizerunku od wieków uważana jest za naszą Matkę, a przede wszystkim za Królową Korony Polskiej. I tak Ją przez wieki traktowały wszystkie stany - od królów począwszy po prosty lud. Jest nierozerwalnie łączona z naszą historią, a Jej kult miał zawsze charakter kultu narodowego. Jej Wizerunek od stuleci był uznawany za swoiste godło Polski, tak jest również odbierany na świecie - zresztą nie tylko wśród chrześcijan. Jej wielkim czcicielem był sługa Boży Jan Paweł II.
Nie znając historii, trudno jest uzasadnić swoje postępowanie. Inaczej mówiąc, znajomość dziejów kultu i Jasnej Góry być może pozwoliłaby autorom zastanowić się nad swoim postępkiem. Dowiedzieliby się wtedy m. in., że podobne czyny zawsze umacniały w wierze czcicieli Matki Bożej Jasnogórskiej, spychając równocześnie sprawców w historyczny niebyt. Pozostaje sprawa sumienia, ale doświadczenie uczy, że dla tego typu osób pojęcie takie nie istnieje.
Osobiście Panią Jasnogórską uważałem zawsze za swą Matkę, bowiem w dzieciństwie przywróciła mnie do życia, albo mówiąc inaczej - dała mi drugie życie. Matkom zawsze należały się miłość i szacunek. I obrona, gdy ktoś usiłuje Matce wyrządzić krzywdę. Tak w każdym razie wychowano moje pokolenie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu