Po ukazaniu się w Rzeczpospolitej 4 lutego dwóch obraźliwych karykatur Mahometa, jej redaktor naczelny - choć przeprosił wyznawców islamu - nadal uważa, że mediom wszystko wolno: mogą obrażać, prowokować, bluźnić…, a wszystko w imię wolności słowa. Jakby w sukurs temu 6 lutego wydarzyły się kolejne akty profanacji: Gazeta Wyborcza zamieściła zdjęcia graffiti przedstawiające Matkę Najświętszą z rogami oraz Pana Jezusa z komórką, a Machina, miesięcznik wydawany przez Platformę Mediową Point Group, umieściła zdeformowany obraz częstochowskiej Madonny na okładce, w miejsce oblicza Matki Najświętszej wpasowując twarz piosenkarki Madonny. Naczelny tego pisma tłumaczy się, że „chciał zrobić trochę niespodzianki i zaskoczenia”. Faktycznie, coraz częściej niespodzianką jest profanowanie sacrum, w tym przypadku naszej narodowej świętości, a zaskoczeniem ma być drwina z wiary milionów Polaków. Wolność słowa poprzez obrażanie uczuć religijnych - to coraz częściej stosowana metoda antyreligijnych mediów.
Innego rodzaju „wolnością mediów” była prowokacja wobec ministra Krzysztofa Jurgiela: dziennikarz Faktu podszył się pod kapelana o. Tadeusza Rydzyka, prosząc o użyczenie samochodu (rzekomo auto Ojca Dyrektora popsuło się w drodze). Minister dobrodusznie uwierzył, rozgorzała burza w mediach na temat samochodów służbowych, dał się na to nabrać nawet Premier, przepraszając Polaków. Od siebie dodam: gdyby dziennikarz podszył się pod policjanta i ubrał mundur, miałby do czynienia z prokuratorem. Ubrać strój kapłański można bezkarnie.
Z jeszcze inną prowokacją mediów zetknąłem się 2 lutego, podczas podpisywania umowy stabilizacyjnej między PiS, Samoobroną i LPR. Przypomnę, że to ważne wydarzenie przesłonił medialny incydent: jego parafowanie transmitowały jedynie Telewizja Trwam i Radio Maryja, byli też obecni dziennikarze Naszego Dziennika. Według umowy, dopiero kilka minut później odbyło się podpisanie paktu, już z udziałem wszystkich dziennikarzy. Niestety, na znak protestu większość dziennikarzy innych mediów zbojkotowała konferencję prasową, podczas której umowa została oficjalnie podpisana. Dziennikarze bojkotując umowę, wołali: „skandal”, „hańba”. Na znak protestu postawili kamery i mikrofony na sejmowym korytarzu.
Dlaczego wyróżniono katolickie media? Prezes PiS Jarosław Kaczyński, który doprowadził do podpisania paktu stabilizacyjnego po wielu tygodniach koalicyjnych sporów i kłótni, tłumaczył, że uczynił to na prośbę Telewizji Trwam i Radia Maryja, które czują się dyskryminowane i chciały mieć jakąś satysfakcję. Zwłaszcza że - jak dodał - rola dyrektora o. Tadeusza Rydzyka w stworzeniu warunków do osiągnięcia porozumienia jest „godna podkreślenia”.
Natomiast premier Kazimierz Marcinkiewicz poproszony przez dziennikarzy o ocenę tego, że ogłoszenie zawarcia umowy pomiędzy PiS, Samoobroną i LPR nastąpiło najpierw w Telewizji Trwam i Radiu Maryja, powiedział, że przypomina mu się anegdota, jak to ktoś „na wielkim płótnie namalował czarną kropkę i pytał wszystkich, co widzą. Wszyscy widzieli kropkę”. „Mnie interesuje to wielkie płótno, które zostało podpisane w postaci paktu stabilizacyjnego” - powiedział Premier. Według niego, „warto troszeczkę odejść i spojrzeć na to, co się stało, z takiej odległości, by zobaczyć całość”.
I to jest najważniejsza sprawa: pakt dla Polski kończy wielki spór o koalicję. Z tego należy się cieszyć. Liderzy PiS, LPR i Samoobrony mieli prawo zorganizować kilka konferencji o dowolnej godzinie i w dowolnym miejscu. Zadaniem dziennikarzy jest chodzić na konferencje, relacjonować je, zadawać pytania... Jeśli zbojkotowali tę konferencję z racji ograniczenia ich wolności, to znaczy, że w ogóle nie wiedzą, czym jest wolność. Dlatego wniosek nasuwa się oczywisty: to nie był bojkot konferencji prasowej, ale samego wydarzenia, jakim było zawarcie paktu umożliwiającego stworzenie trwałej większości w parlamencie. To chyba nie była przyjemna wiadomość dla mediów krytycznie nastawionych do PiS, że w parlamencie stworzono koalicję na specyficznych, niekoalicyjnych warunkach, to znaczy, że nie będzie żadnych zmian w rządzie, a mimo to nastąpi uchwalenie i wprowadzenie w życie 153 projektów ustaw, wśród nich m.in. powołanie Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Komisji Prawdy i Sprawiedliwości, zmiany w kodeksach i w procedurach sądowych, naprawa finansów publicznych czy daleko idące zmiany w prawie gospodarczym. Część tych ustaw już znajduje się w parlamencie, część z nich zostanie przyjęta w najbliższym czasie.
Czyżby to nie była dobra wiadomość dla mediów, że Prezydent uznał, iż kryzys minął i nie musi skorzystać z artykułu 225 konstytucji, w myśl którego nieuchwalenie ustawy budżetowej prowadzi do skrócenia kadencji Sejmu? W trudnej sytuacji pakt stawia Platformę Obywatelską, która do rządu nie weszła ani do umowy stabilizacyjnej nie przystąpiła, zaś Donald Tusk zapowiada „nieposłuszeństwo obywatelskie”. Cieszmy się z tego, co mamy: pakt został podpisany, wyborów nie będzie, nie ma powodów do rozwiązania Sejmu, w Polsce może ustąpić patologia władzy i korupcja, może zostanie rozbity sojusz polityków z biznesem, mafią i służbami specjalnymi. A że media nadal są niezadowolone, złączone niechęcią do PiS, zauroczone „wolnością” - to już jest kwestia braku szacunku dla prawowitej władzy Rzeczypospolitej i pogarda dla czytelników i widzów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu